czwartek, 31 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. „Święty Graal odnaleziony” i Karkonosze. Czego o patronie przewodników i ratowników górskich nie piszą na popularnych stronach internetowych. Cz. I - Graal to nie kielich a kubek

Jest w SKPS-ie taki jeden Piotrek, który podróżował śladami Graala po południowej stronie Pirenejów, obiecał na ten temat Wieczorynkę i słowa nie dotrzymał. Może ten tekst go zmobilizuje? 

 
catedraldevalencia.es

„Karkonoski święty” jest kluczową postacią w historii relikwii tej miary co Całun Turyński czy Arka Przymierza. 


Z tym, że Arka Przymierza zaginęła a Całun Turyński ma pokaźną „dziurę” w swej historii. 

Kamienny kubek wykonany z agatu, oprawiony w złoto w średniowieczu ma dość dobrze opisaną historię i zachowaną ciągłość kultu od niemal dwóch tysięcy lat.

„Wizyta, którą Jan Paweł II złożył w Walencji podczas pamiętnej pielgrzymki do Hiszpanii w 1982 roku, miała wyjątkowy charakter i niezwykłe znaczenie. 8 listopada następca św. Piotra ponownie wziął w ręce ten sam kielich, którego użył Jezus Chrystus do przemie­nienia wina w swoją krew, czyniąc to jako pierwszy papież od czasów Sykstusa II, który ostatni raz trzymał go, przekazując go św. Wa­wrzyńcowi 1724 lata wcześniej. Z tej okazji na błoniach Alameda wy­święconych zostało ponad stu kapłanów.” (Cytat: „Święty Graal odnaleziony”, Janice Bennett, KKK 2007) 



lancastervocations.weebly.com

 
 

Po Polaku użył go Niemiec …

bractworycerskiechzo.fora.pl

Na Czecha w najbliższym czasie bym nie liczył.

Gdy zapyta się internetową wyrocznię o Graala i Karkonosze pojawia się w zasadzie jeden sensowny wynik …

„Żaden obiekt tak jak Święty Graal nie budzi do dziś tylu emocji, tylu kontrowersji i tylu domysłów. Opowieść o nim ciągnie się przez wieki – poczynając od eposów rycerskich rodem ze Średniowiecza, poprzez opracowania autorstwa poważnych badaczy, ale też manipulatorów. Nasi uczniowie mieli okazję posłuchać jego historii oraz związanego z nim życiorysu św. Wawrzyńca.
28 maja 2018 r. klasy 7A i 7b udały się do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Karpaczu, aby uczestniczyć w ciekawej prelekcji. Tematem przewodnim spotkania była opowieść o św. Wawrzyńcu i Świętym Graalu.” sp.karpacz.eu


„Według tradycji szczególnym kultem w Karkonoszach otaczali go wytapiacze szkła, hutnicy, górnicy oraz walońscy poszukiwacze skarbów, minerałów i kamieni szlachetnych.” (Cytat: „O świętym Wawrzyńcu w Karkonoszach słów kilka.” Przemysław Wiater muzeumdomhauptmannow.pl)

A klejnot uważany przez wieki za najcenniejszy ... bezpośrednio z Wawrzyńcem wiązany przez przewodników i turystów nie jest …

„Św. Wawrzyniec patronem Karpacza” niedziela.pl


„Cesarz kazał aresztować Wawrzyńca i nakazał mu oddać wszystkie skarby, o jakich mówił papież. Na szczęście przyszły święty zdążył już rozdać wszystkie rzeczy. Poprosił jednak cesarza o nieco czasu, by mógł wspomniane przez niego skarby zebrać. Chciwy cesarz zgodził się na to, ale jakaż była jego wściekłość, gdy kilka dni później Wawrzyniec przyszedł do niego z tłumem biedaków i oznajmił mu, że to są największe skarby Kościoła – wierne Bogu dusze.” naszesudety.pl

 

Ale kubka z agatu cesarzowi nie pokazał i wysłał go do dzisiejszej Hiszpanii.

Tu miała narodzić się legenda Graala ...
"Encyklopedia sudecka. „Pierwsza „Nowa Jerozolima" na Śląsku” i jej Wieczernik" kunstkamerasudecka.blogspot.com


Ciąg dalszy nastąpi.

wtorek, 29 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Krowiak aksamitny, czyli świnia





„Saprofity (roztocza) żyją w martwej substancji organicznej roślinnej i zwierzęcej. Gnicie i butwienie, w których biorą udział grzyby, ma w zespołach leśnych ogromne znaczenie, ponieważ zapobiega gromadzeniu się martwych resztek szczątków organicznych. Uczestniczą w procesach glebotwórczych. O tej grupie mówi się, że są to organizmy o „zewnętrznych żołądkach”. Strzępki grzybów wydzielają do podłoża enzymy rozkładające związki organiczne, a te rozłożone na prostsze elementy są wchłaniane przez grzybnię.” wgorach.com




„Następne grzybki to przedstawiciele saprofitów. Ten drugi to ponurnik aksamitny nazywany do niedawna krowiakiem aksamitnym. Wyjątkowo upodobał sobie z grzybiarzami zabawę w robienie w konia. Szczególnie młode owocniki, które łudząco przypominają kapelusze podgrzybkowych „czarnych łebków”. Ileż to razy dałem się nabrać! Taki grzybowo-smerfny „Zgrywus”. Dobrze, że jeszcze nie obsypuje grzybiarza zarodnikami dla wzmocnienia efektu zaskoczenia. ;)) Po goryczakach to chyba drugi, najbardziej psikuśny gatunek grzybów w okresie letnim.” lenartpawel.pl



Dla owego uroczego grzyba lud wymyślał sympatyczne nazwy: świnia, krowia gęba, krowia warga i tym podobne.

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Purchawka gruszkowata – niejadalna to nie znaczy, że niepotrzebna




„Moment rozpoczęcia sukcesji grzybów na martwym drewnie jest trudny do uchwycenia. Powiązany jest on ściśle z warunkami fizycznymi i mikroklimatycznymi panującymi w danym środowisku, jak również z sukcesją innych gatunków epiksylicznych, takich jak porosty, mchy, wątrobowce i rośliny naczyniowe. Proces zasiedlania przez grzyby zaczyna się często wiele lat przed upadkiem drzewa, gdyż niektóre z nich mogą stać jeszcze około 50 lat po obumarciu. Według badań, przeprowadzonych w Puszczy Białowieskiej, około 45% wywracających się drzew jest już martwych. (…) Decydującą rolę w procesie rozkładu masy drzewnej odgrywają grzyby należące do bezblaszkowców i pieczarkowców. Ich sukcesja na martwym drewnie poprzedzona jest wcześniejszą działalnością innych grup grzybów oraz roślin epiksylicznych. Szczególnie znacząca jest tu rola mchów i wątrobowców, które umożliwiają zatrzymanie w martwym drewnie znacznych ilości wody oraz modyfikują mikroklimat, filtrując promieniowanie słoneczne, regulując wymianę gazową pomiędzy drewnem i powietrzem oraz zmniejszając amplitudę zmian temperatury wokół leżących pni.” wwf.pl



 


Purchawkę gruszkowatą (Lycoperdon pyriforme Schaeff.) od późnego lata aż do listopada można spotkać na spróchniałym drewnie zarówno drzew iglastych, jak i liściastych. Zdjęcia wykonano na Pogórzu Kaczawskim.

piątek, 25 stycznia 2019

Owad Chrystusa i Bonapartego. „Pszczoła Napoleona” i „polska” flaga Elby. Cz. II


Motto nr 1 …

„Po prawdziwym włosie Napoleona do prywatnego Muzeum cesarza w podjarocińskich Witaszycach, należącego do Tomasza Klauzy – trafiła pszczoła z magazynów belgijskiej manufaktury , która w XIX wieku robiła ozdoby na baldachim tronu wielkiego wodza w pałacu w Paryżu. Właściciel kupił ją na jednym z internetowych portali aukcyjnych (ebay). Pszczoła jest oryginalna, co potwierdza ceryfikat wydany przez sprzedawcę.

10 centymetrowa pszczoła wykonana techniką złotogłowia nigdy nie trafiła jednak na baldachim tronu Napoleona, choć została wykonana z taką myślą.” rc.fm

 

Portoferraio i najwyższy szczyt Elby - Monte Cappane


Motto nr 2 …

„Dwa forty – Stella i Falcone oraz twierdza Torre del Martello sprawiły, że angielski admirał Nelson nazwał Portoferraio najbezpieczniejszym portem na świecie.” napoleon.org.pl

Powszechnie uważa się, że symbolem Francji jest kogut – to tylko ułamek prawdy.

„Kogut stał się symbolem Francji z powodu gry słów. Kiedy tereny dawnej Francji (czyli Galia) zostały podbite przez Rzymian, Rzymianie mylili się i zamiast "Gal" (mieszkaniec Galii) czy "galijski" używali określenia "gallus". A w języku łacińskim gallus znaczy kogut.” mowimypofrancusku.pl

 

O tym, że symbolika związana z pszczołami sięga starożytności pisałem niedawno …

"Który z owadów jest bardziej „owadem Jezusa”, „Jezusem”: pszczoła, czy nartnik? Istnieją już „roboty Jezusa Chrystusa”. Cz. I - św. Bernard z Clairvaux" kunstkamerasudecka.blogspot.com

 
Do starożytności sięgnął nowożytny dyktator.

„Pszczoły znajdujemy na przykład w heraldyce napoleońskiej. Były obok orła symbolami I Cesarstwa. Napoleon odciął się zdecydowanie od burbońskich lilii i sięgnął aż do symboliki państwa Merowingów. W grobowcu króla Childeryka znaleziono kilkaset miniaturowych złotych pszczół, także Karol Wielki używał tych symboli, a pszczoły lubił podobno dlatego, że pomogły mu wyleczyć się z podagry. kurierlubelski.pl




Niektórzy uważają, że w grobowcu Childeryka znaleziono cykady. Napoleon myślał inaczej.

Przez słabość do dyktatora polskie losy związały się nie tylko z Haiti ale i z Elbą (w tym wypadku chodzi o wyspę a nie rzekę … Świecie, Świecie i na świecie, o czym pisałem niedawno). 





W 1814 roku Elba miała zostać suwerennym krajem a trzonem jej sił zbrojnych zostali … Polacy.

Niektórzy ukuli nawet taką teorię (flaga Elby nadana przez Napoleona – biała z czerwonym pasem i złotymi pszczołami) …

„It is often believed that the flag of Elba has been borrowed from the Polish Cavalry (...)” wikipedia.org




… ale to nieprawda.


A od pszczół Napoleona na Elbie aż się roi.


Ciąg dalszy nastąpi.

"W podsudeckim muzeum spaliłyby się sanie Napoleona. Te prawdziwe?" kunstkamerasudecka.blogspot.com


środa, 23 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Petrovy kameny – od sabatów czarownic, przez śmierć znanego przyrodnika po utwór punkowej kapeli. Cz.I

Jeszcze nie tak dawno temu w Encyklopedii Sudeckiej na stronie SKPS-u funkcjonowało hasło cieszące się w sieci sporą popularnością. W chwili obecnej do jego zarchiwizowanej formy (archive.fo) odwołuje się wikipedia.org.




Oryginalną wersję tekstu sprzed lat mam jeszcze na dysku ...

Petrovy kameny (pol. Piotrowe Kamienie - Kamienie Piotra, niem. Peterstein) to powszechnie znana turystom grupa skalna leżąca na ramieniu Vysoké hole na wysokości 1438 m n. p. m. w głównym grzbiecie Wysokiego Jesionika (czes. Hrubý Jeseník), na terenie Śląska w pobliżu historycznej granicy z Morawami.

Niekiedy uważana za osobny - trzeci pod względem wysokości szczyt tego pasma (1446 m n.p.m.). Wyróżnia się w krajobrazie leżąc na obłym grzbiecie Jesionika i mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów widoczna jest ze znacznej odległości. Częste i długo utrzymujące się w tym, odległym od ludzkich siedzib, rejonie mgły sprzyjały wywoływaniu u mijających skały wędrowców atmosfery niepewności i tajemniczości. Nie przypadkiem uznano je za miejsce schadzek czarownic z diabłami czyli sabatów, podczas których wiedźmy zbiorowo oddawały szatanowi cześć boską i odprawiały bluźniercze, amoralne i obsceniczne obrzędy. Przypisywanie odludnym i tajemniczym wierzchołkom górskim złej sławy miejsc, w których odbywały się diabelskie obrzędy, znane jest nie tylko z Moraw - przykładem może być Brocken w niemieckich Górach Harzu czy też „królowa Beskidów” - Babia Góra, której najwyższa kulminacja do tej pory nosi nazwę Diablak.

Geologia i geomorfologia

Skałki utworzone są z małoodpornych skał metamorficznych - fyllitów i kwarcytów. Posiadają wymiary 22 x 5 x 8 m. Swój kształt zawdzięczają przede wszystkim intensywnemu wietrzeniu mrozowemu.

Fauna i flora

Z botanicznego punktu widzenia Petrovy kameny są miejscem unikalnym o randze europejskiej. Stwierdzono tu między innymi występowanie gatunków endemicznych. Należą do nich zvonek jesenický  (Campanula gelida) oraz lipnice jesenická (Poa riphaea). Oprócz endemitów w okolicach skał występuje wiele innych rzadkich gatunków roślin górskich: jastrzębiec alpejski, zawilec narcyzowy, dzwonek brodaty, wierzba zielna, sit skucina, rzeżucha rezedolistna, widłak (widlicz) alpejski. W rejonie stwierdzono występowanie rzadkich gatunków chrząszczy - np. Simplocaria metallica (relikt glacjalny).

Okolice skał Petrovy kameny, były jednymi z pierwszych rejonów, w którym osiedliły się sprowadzone z Alp kozice. 



Ochrona przyrody  


Obecnie wejście na skały lub podejście w ich pobliże jest niemożliwe. Petrovy kameny leżą na terenie Národního přírodní rezervace Praděd.

Historia

Petrovy kameny były wymieniane jako miejsce sabatów podczas wielu procesów inkwizycyjnych osób podejrzanych o czary, rozpraw toczących się przed trybunałami w księstwie biskupim i na północnych Morawach. Przeświadczenie, że jest to miejsce opanowane przez diabła, stało się tak silne zarówno u miejscowej ludności, jak i u władz duchownych i świeckich, że uznano, iż należy pozbawić je złej mocy. Cesarz Leopold Habsburg, mając zgodę ołomunieckiego konsystorza, zarządził, aby skała została wykropiona święconą wodą, a na jej szczycie ustawiono „bożą mękę”. Pod koniec roku 1681 ku niezadowoleniu cesarza okazało się, że zarządzenie nie zostało wykonane, gdyż skały leżały na granicy państw Bruntal oraz Velké Losiny i władający dobrami nie wiedzieli, który z nich ma podjąć się wykonania rozkazu z Wiednia. W końcu akcję wyświęcenia Petrovych kamenů zorganizowano 20 czerwca 1682 r. /w tym czasie na północy Moraw trwało jedno z najbardziej krwawych polowań na czarownice/. Po przeprowadzeniu egzorcyzmów na skale ustawiono kamienny słup za 13 florenów i 35 grajcarów. Zamocowano na nim obraz lub relief z motywem maryjnym za 3 floreny. Uroczystość odbyła się przy licznej obecności przedstawicieli władzy i miejscowej ludności. Na górę wywieziono wiele baryłek z winem i piwem, nie zabrakło też muzyki. Według relacji naocznych świadków, jeszcze na początku XIX w. na skałach znajdowały się resztki słupa i „rzeźby św. Piotra”. Można z tego wywnioskować, że pomnik przetrwał na szczycie ponad 100 lat. Niespodziewanie jego fragment znaleziono w 1974 r. Jest to płaskorzeźba o wymiarach 60 x 60 cm, wyglądająca na dzieło ludowego kamieniarza. Widać na niej część klatki piersiowej i lewej ręki (od ramienia aż po łokieć) osoby, której przez ramię spływa welon. Ten element ubioru kobiecego wskazuje, że chodzi o motyw maryjny - mogłaby więc to być część rzeźby z 1682 r. Na płaskorzeźbie widoczny jest także fragment drugiej postaci - mężczyzny - lewa ręka, kaptur i część brody. W późniejszym czasie odnaleziono, w odległości 60 m od skał, kawałek czterobocznego, częściowo stożkowatego słupa kamiennego, a na wierzchołku Petrovych kamenů czteroboczny otwór o wymiarach 60 x 55 cm i głębokości prawie 40 cm, w którym słup ten mógł być osadzony. Jako że znaleziony relief nosi ślady silnych uszkodzeń, można przypuszczać, iż został zniszczony w czasach reform józefińskich. Potwierdza to fakt istnienia na połamanych fragmentach śladów około dwustuletniego wietrzenia.

Na skałach umieszczona jest tablica pamiątkowa botanika Dr. Bedřicha Kolenatého, który umarł w pobliżu podczas badania miejscowej flory. Zdarzenie miało miejsce w roku 1864.

W co trudno obecnie uwierzyć, rejon grzbietu Vysoké hole i okolice skał Petrovy kameny kilkadziesiąt lat temu służyły za poligon artyleryjski Armii Czechosłowackiej, element niemieckiego systemu obrony przeciwlotniczej Górnego Śląska (stacja radarowa na Vysoké hole) a nawet lotnisko dla samolotów Storch.

Turystyka

W lecie wejście na skały lub zbliżenie do nich jest zakazane i może się skończyć otrzymaniem mandatu. Można je oglądać z pewnej odległości - ze szlaku czerwonego biegnącego głównym grzbietem Wysokiego Jesionika. W zimie na stoku poniżej skał działają cztery wyciągi narciarskie.”


… ale przez klika ostatnich lat pojawiały się nowe wiadomości, więc ciąg dalszy nastąpi.


"Panoramy sudeckie - z Vozki ku Pradziadow" kunstkamerasudecka.blogspot.com


"Encyklopedia sudecka. O świstakach w Sudetach. Część pierwsza – Jesioniki" kunstkamerasudecka.blogspot.com

Świecie jak Praga. Co się dzieje gdy internet staje się jedynym źródłem wiedzy?

Historia nie tak dawna, która powinna stać się ostrzeżeniem dla ludzi tworzących foldery, tablice informacyjne, filmiki reklamowe itd. a się nie stała …


„Patryk Jaki w swoim spocie o Warszawie pokazał zdjęcie Pragi. Czeskiej” polsatnews.pl

Na zdjęciu nawet widać czeskie napisy.



A w Sudetach …

„Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego zamiast Zamku Piastowskiego w Świeciu koło Leśnej, promują krzyżacki zamek w Świeciu nad Wisłą. Zdjęcia krzyżackiej warowni pojawiły się na tablicy w dolnośląskim Świeciu i rzekomo mają pokazywać piastowski zamek graniczny z XIV wieku.” radiowroclaw.pl

Ciekawe, czy ktoś, kto tę tablicę projektował był kiedyś osobiście w zamkach w Świeciu oraz w Świeciu. Chyba nie ...

Swoją drogą … to najmniejsza możliwa kara – wyszukiwarka po wpisaniu „zamek w Świeciu” pokazuje dużo bardziej egzotyczne, znane i wielkie warownie.


W zeszłym roku …

„Gdy wpiszecie w wyszukiwarkę Google frazę „idiot” (idiota), zarówno w wynikach wyszukiwania, jak i zdjęciach pojawi się nikt inny jak: Donald Trump, prezydent Stanów Zjednoczonych. (…) Chociaż inteligentne algorytmy Google potrafią wykryć takie próby manipulacji, jak widać, ostatecznie udało się je oszukać i uderzyć w Donalda Trumpa.” geekweek.pl

Każdy może sobie wybrać, czy ta manipulacja obraża ludzi chorych – upośledzonych umysłowo, czy prezydenta USA.

niedziela, 20 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Urna z soli. W XXI wieku nielicznych pochowano w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. We wraku "Wilhelma Gustloffa” tylko jednego – urodzonego w Jaworze bohatera powieści niemieckiego noblisty. Ale czy bohatera?


Oprócz Pawła Adamowicza i Macieja Płażyńskiego w XXI wieku w Bazylice Mariackiej w Gdańsku spoczął – wywodzący swój ród z Łużyc – Otto Kulcke (jego ojciec urodził się w Legnicy), inicjator odbudowy miejscowych organów. trojmiasto.pl




 

Jednak jeszcze „rzadziej” (bo tylko raz) odbywają się pogrzeby we wraku "Wilhelma Gustloffa”, ofiary największej katastrofy morskiej w historii ludzkości („rekord świata” w liczbie ludzi zabitych w ataku pociskami konwencjonalnymi). „Titanic” jest bardziej medialny – ale to Bałtyk jest największym morskim cmentarzyskiem świata (tylko na trzech największych zatopionych transportowcach zginęło w 1945 roku prawie 20 tysięcy ludzi).

Po stu latach niepodległości zostaliśmy największym lądowym (obozy koncentracyjne i zagłady) oraz morskim cmentarzem świata, czego w 1918 roku nikt nie przewidywał w najczarniejszych snach.

„Tablica upamiętniająca ofiary zatopienia statków Wilhelm Gustloff, Steuben i Goya, wisi w kościele o.o. redemptorystów przy ul. Portowej w Gdyni.” Na stronie historia.trojmiasto.pl

Rok 1936 pod Sudetami …

„Nasz sztandar łopocze przed nami.

Naprzód, naprzód! Dźwięcznie grają fanfary.

Naprzód, naprzód! Młodzież nie zna niebezpieczeństwa,

Ojczyzno – ty zawsze będziesz w blasku chwały,

Choćby przyszło nam za ciebie zginąć...

Naprzód, naprzód! Młodzież nie zna niebezpieczeństwa,

Da sobie radę, choćby do celu daleko.

Nasz sztandar łopocze przed nami.

Ramię w ramię idziemy ku przyszłości.

W marszu dla Hitlera nie odstrasza nas nędza i noc.

Ze sztandarem młodzieży dla wolności i chleba.

Nasz sztandar łopocze przed nami.

Nasz sztandar oznacza nową erę.

Nasz sztandar prowadzi ku wieczności.

Tak, nasz sztandar jest dla nas więcej niż śmierć!”


Po latach …

„Gdy jako dziesięcioletnie dzieci śpiewaliśmy tę pieśń i zachwycaliśmy się nowymi czasami, nie przypuszczaliśmy, jaki będzie nasz koniec i że marsz pod sztandarem Führera wielu poprowadzi do śmierci.” Heinz Schön, Tragedia „Gustloffa”


Rok 2013 …

„Nurkowie złożyli na wraku transportowca urnę z prochami Niemca, który ocalał z katastrofy w 1945 r. (…) 30 stycznia 1945 r. o godz. 21.16, gdy trzy torpedy w 34 sekundowych odstępach rozrywały burtę statku, Heinz Schön trzymał w ręce szklankę z rumem, zamierzał wypić kilka łyków przed snem.

Dwanaście lat wcześniej 20 stycznia Adolf Hitler przejął władzę w Niemczech i został kanclerzem Rzeszy - wtedy mały Heinz uwielbiał Führera jak nikogo na świecie, uważał go za największego z Niemców. Rok później chłopiec trafił do dziecięcej organizacji Jungvolk - tam nauczył się strzelania z wiatrówki i musztry. Cztery lata później był już w Hitlerjugend i dostał małokalibrówkę, bo "młody hitlerowiec jest pewnym strzelcem przed wcieleniem do Wehrmachtu".

Do Wermachtu nie pójdzie. Marzy o marynarce i dalekich podróżach. Urodzony 3 czerwca 1926 r. błękitnooki blondynek z Jawora na Dolnym Śląsku, gdy ma 16 lat, zdaje wszystkie możliwe egzaminy w sekcji morskiej Hitlerjugend. W 1943 r. staje przed komisją i stara się o przydział do Krigsmarine - odrzucają go ze względu na postępującą krótkowzroczność. Heinz nie ustępuje i zostaje skierowany do pracy w marynarce handlowej. W lutym 1944 roku musztruje się na "Gustloffa", dostaje posadę zastępcy ochmistrza i pojedynczą kajutę. Statek w wojennym kamuflażu, zacumowany przy nabrzeżu w Gdyni służy jako koszary dla załóg U-Botów. Gdynia nazywa się Gotenhaffen, już na początku wojny naziści zamienili ją w bazę Kriegsmarine.” odkrywca.pl


Uratowany z katastrofy dostaje nowe życie – opowiada o okropnościach wojny i staje się kronikarzem największej katastrofy morskiej w dziejach ludzkości, uważa to za swoje przeznaczenie. Sam staje się bohaterem powieści noblisty, którego młodość wyglądała podobnie.

„Krajowe i zagraniczne gazety chwaliły akcję ratunkową. Ale szczegółowo i z czasowego dystansu zajął się tym jedynie Heinz Schön. Wykorzystał, jak ja to robię teraz, furę gazetowych relacji z tamtych czasów. Jego los, tak jak mój, jest złączony z nieszczęsnym statkiem. Ledwo na rok przed końcem wojny przyszedł na „Gustloffa” jako asystent płatnika. Właściwie to Heinz Schön przeszedłszy pomyślnie przez sito morskiej Hitlerjugend chciał dostać się do Kriegsmarine, ale ze względu na wadę wzroku musiał zamustrować się w marynarce handlowej. Jako że przeżył zatonięcie jednostki będącej statkiem pasażerskim KdP, potem okrętem szpitalnym, następnie pływającymi koszarami i na koniec transportowcem przewożącym uchodźców, zaczął po wojnie zbierać i spisywać wszystko, co dotyczyło „Gustloffa” w dobrych i złych czasach. Znał tylko ten jeden temat; albo jedynie ten temat zawładnął nim. Toteż jestem pewien: matka od początku byłaby rada Heinzowi Schönowi. Ale jego książki, które na Zachodzie znalazły wydawcę, były w NRD niepożądane. Kto czytał jego relacje, nabierał wody w usta. Czy to po tej, czy po tamtej stronie informacje Schöna nie miały wzięcia. Nawet gdy pod koniec lat pięćdziesiątych z jego udziałem jako konsultanta nakręcono film - „Noc zapadła nad Gotenhafen” - echo było umiarkowane. Co prawda całkiem niedawno nadali w telewizji program dokumentalny, ale wciąż jeszcze jest tak, jak gdyby nic nie mogło przebić „Titanica”, jak gdyby statek „Wilhelm Gustloff” nigdy nie istniał, jak gdyby brakowało miejsca na jeszcze jedno nieszczęście, jak gdyby wolno było wspominać tylko tamte, nie te ofiary. Ale ja też nabrałem wody w usta, trzymałem się z daleka, nie udzielałem się, musiałem dopiero znaleźć się pod presją. I jeśli teraz, jako ktoś, kto również przeżył, czuję się odrobinę bliski Heinzowi Schönowi, to tylko dlatego, że mogę korzystać z jego obsesji.” Günter Grass „Idąc rakiem”

„Jedyna oficjalna zgoda na pogrzeb morski została wydana w czerwcu tego roku. Przez konsulat niemiecki do Urzędu Morskiego w Gdyni trafiła prośba rodziny Heinza Schöna, który jako 19-latek przeżył katastrofę zatopionego w styczniu 1945 roku Wilhelma Gustloffa. Przed śmiercią poprosił, by jego prochy spoczęły obok innych ofiar w podwodnej mogile.

- Powiedziałem Niemcom, że wypada, by pogrzebowi towarzyszył ceremoniał morski - wspomina kpt. Królikowski. - Ukłon banderą, trzy długie i jeden krótki sygnał dźwiękowy, czyli pożegnanie. Prochy ludzkie nie są problemem epidemiologicznym, ale urna, która je skrywa, powinna być wykonana z soli, by nie zanieczyszczać środowiska.” krzysztof.waw.pl

Pogrzeb można obejrzeć tutaj: tvn24.pl

piątek, 18 stycznia 2019

O tym, jak Pankracy z Jeleniej Góry odebrał Bazylikę Mariacką w Gdańsku katolikom. I o „gdańskim Jonaszu” wieszczącym zagładę miasta. Cz. I – jak wyglądał Pankratius Klemme wiemy z zaginionego obrazu

Zamordowany Prezydent Gdańska spocznie obok słynnego jeleniogórzanina.

„Mimo iż kult Świętych Erazma i Pankracego nie był rozpowszechniony w Polsce, fara jeleniogórska przyjęła ich za patronów. Pod tym względem jest absolutnym wyjątkiem w historii Kościoła, ponieważ nigdzie indziej na świecie święci Erazm i Pankracy nie są współpatronami jednej świątyni, a tym bardziej świątyni o takim znaczeniu dla miasta i regionu, jakie od wieków pełni jeleniogórska bazylika.” dzwonekdlapankracego.pl

Nie przypadkiem więc Pankracy, który pozyskał najważniejszy kościół Gdańska (i jedną z najważniejszych świątyń Królestwa Polskiego) dla luteran nosił to imię.


Uwolnienie protestanckiego kaznodziei Pankratiusa Klemme podczas buntu gdańszczan w 1544 r. dzielautracone.gov.pl


„Faktyczne duszpasterstwo w mieście, na skutek nieobecności proboszczów, spoczywało w rękach mianowanych za wiedzą Rady kaznodziejów, pośród których już w 1529 roku pojawili się zwolennicy luteranizmu, m.in. Pankratius Klemme. (…) 28 X 1537 Klemme opuścił klasztor dominikański i zrzucił habit zakonny, oficjalnie przyznając się do luteranizmu.”

„(...) Pankracy Klemme, kolejny eksdominikanin (urodzony około 1475 roku w Hirschbergu – Jelenia Góra). Ponieważ dobrze znał Kościół i jego słabe strony, obnażał je bezkompromisowo podczas swoich kazań. Był wybitnym mówcą i niezwykle prawym człowiekiem. W 1539 roku Klemme odwiedził Marcina Lutra, a kiedy wrócił z podróży pełen nowych sił, z zapałem przystąpił do kolejnej ofensywy. Nie tyle chodziło mu o obalenie starego porządku religijnego, co o prawdziwe nawrócenie wiernych i szczerze wierzył, że tym właśnie się zajmuje. Jego kazań słuchały tysiące gdańszczan. Kiedy w 1544 roku wieści o tym dotarły na dwór Zygmunta Starego, król wysłał do miasta komisarzy, którzy mieli zbadać sytuację, a także wzmocnić raz już wyrażone, i to jakże dobitnie, stanowisko królewskie dotyczące kwestii wyznania. Byli oni zaskoczeni postawą gdańskich mieszczan, kiedy 16 maja 1544 roku ich delegacja zwróciła się wprost z żądaniem, aby udzielano w mieście komunii pod dwiema postaciami.

Komisarze szybko zorientowali się, kto jest głównym wyrazicielem nowego ruchu. Wezwano Klemmego i zaczęto badać jego prawowierność. Nie trudno było stwierdzić, że pozostawia ona wiele do życzenia. Kaznodzieja, mając być może na uwadze los swoich poprzedników, zdecydował się ukorzyć i uzyskał przebaczenie. Czasy wyraźnie się zmieniły i chyba w Krakowie coraz lepiej zdawano sobie sprawę z faktu, że rozwoju protestantyzmu w Prusach Królewskich nic nie zatrzyma. Chociaż Rada Pruska, najwyższa władza w prowincji, do śmierci króla w 1548 roku zapewniała go o swojej nadzwyczajnej lojalności i przywiązaniu do katolicyzmu, rzeczywistość była zupełnie inna. Pankracy Klemme oficjalnie uczcił nad Motławą zgon Marcina Lutra (18 lutego 1546 roku), wygłaszając płomienne kazanie. Polecił też bić w dzwony, czemu nikt się nie sprzeciwiał. Kiedy zmarł on sam, a stało się to w tym samym roku, pochowano go w miejscu symbolicznym, bo pod amboną Kościoła Najświętszej Panny Marii.” gdansk.pl

 


Ambona mariacka wykonana w 1762 r. wg projektu Jana Henryka MeiBnera zaginęła niestety w czasie II wojny światowej. Obecna pochodzi z gdańskiego kościoła św. Jana. Powstała ona w latach 1616/17. mariacka.strony-parafialne.pl


„Po śmierci Klemmego w roku 1546 otwarcie przystąpiono do realizacji programu pospólstwa, formułując nowe, luterańskie z ducha, ordynacje dla gdańskich szpitali (1546, 1548), dla ubogich (1551) i reformując miejskie szkolnictwo (1552).” gedanopedia.pl


Działalność Klemmego doprowadziła do powstania dzieła literackiego – proroctwa o zagładzie miasta, które żyło jeszcze w osiemnastowiecznym Wrocławiu i podczas budowy portu w Gdyni.

Zostało jedną z „Mitopei Pobrzeża Bałtyku”.

Ciąg dalszy nastąpi.

"Encyklopedia sudecka. Śląski „niemiecki Mikołaj Rej” z Bolesławca" kunstkamerasudecka.blogspot.com

środa, 16 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Papież-literat w Karkonoszach. Uważał Polaków za „pijaków i kłamców”. Ale Czechów też. I sam nie był aniołem. Katolicy surowych obyczajów kilka wieków temu wzięliby stronę Lutra czy papiestwa?

Motto (o Władysławie Warneńczyku) …

„Zebrawszy wojsko Polaków i Węgrów pociągnął do Raszki i dalej w granice wrogów. Gdy stawił mu czoła Cesarz Turków Murad, z wielkimi wojskami, bardziej odważnie niż rozważnie — jak jest zwyczajem narodu — wytoczywszy bitwę, został pokonany i zabity.”

Po polskiej stronie Karkonoszy, gdy wpisze się w wyszukiwarkę słowa: papież i Sudety, otrzyma się taki wynik …

„Szlak Papieski w Karkonoszach

Szlak został odtworzony na podstawie notatek i wspomnień Stanisława Rybickiego - organizatora i uczestnika wycieczki rowerowej we wrześniu 1956 r., uczestników wycieczki - Jerzego Janika i Antoniny Kowalskiej oraz wpisów ks. Karola Wojtyły do parafialnych ksiąg posług kapłańskich” niedziela.pl

 


Kilkanaście kilometrów dalej wynik jest zupełnie inny …

Za młodu pracował w polu i miał kilkanaście sióstr oraz braci (więcej niż dzieci w niejednej klasie, w sudeckiej szkole XXI wieku). Bardzo (służbowo) związał się z Czechami - po dobie husyckiej były problemem dla przedreformacyjnej, jednolitej i katolickiej Europy.

„Teplý pramen byl v Janských Lázních objeven roku 1006. (…) V roce 1451 biskup Piccolomini Eneo Silvio pozdější papež Pius II. (1458-1464) vysvětil zdejší kapličku sv. Jana, která byla zbudována u pramenů.” trutnovsko.net


Czy ten papież – tradycyjnie z Włoch - zdobyłby szacunek dzisiejszych katolików? Był używającym życia człowiekiem renesansu, któremu nic co ludzkie …

Wystąpił przeciw takim jak on Niemiec Marcin Luter – człowiek surowych obyczajów.

Dlaczego dzisiejsi katolicy surowych obyczajów dziwią się, że doszło do rozłamu w Kościele?

Którą stronę wzięliby kilkaset lat temu?

Piccolomini nie miał zbyt wiele wspólnego z Wojtyłą (polska wizja kogoś takiego, jak papież).

Chociaż … obydwaj byli papieżami-literatami.

„Na konklawe aktywną działalność przejawiło lobby, w którym brał udział sam Piccolomini; zaledwie pięćdziesiąciotrzyletni, ale przedwcześnie podstarzały, został następcą Kaliksta III; imię Pius przyjął na pamiątkę „pius Aeneas” Wergiliusza. Wybór znawcy literatury został entuzjastycznie przyjęty przez humanistów, ale choć Pius nadal dużo pisał (m.in. pamiętniki), okazał się raczej życzliwym krytykiem twórców niż ich opiekunem".

Cytat: J. N. D. Kelly „Encyklopedia papieży”, PIW 2006

Papież, który zaistniał w literaturze „powieścią erotyczną” …

„Żaden papież nie zapisał się w historii literatury tak jak Pius II. Piccolomini odegrał ważną rolę w promowaniu programu humanistycznego w edukacji i dał impuls do studiów klasycznych. Jego łacina – uformowana przez klasyczną edukację, lekturę dzieł późnego antyku i średniowiecza – stała się wzorcowa dla piętnastowiecznych humanistów. Piccolomini jest autorem próbującym swych sił w różnorodnych gatunkach. Ogromną sławę przyniosły mu Commentarii – pamiętniki opisujące jego karierę i pontyfikat na tle dziejów ówczesnej Europy. Osobiste zaangażowanie autora, widoczne w tej pracy, trafna ocena charakterów i motywacji wielu znaczących postaci tamtego okresu, zachwyt nad pięknem miast, krajobrazów i zabytków czynią z Commentarii klasyczną pozycję literatury renesansowej. Innym cennym źródłem informacji, a także przykładem humanistycznej łaciny są jego listy. Jednak największej popularności (z czasem wręcz kłopotliwej) przysporzył Piccolominiemu romans zatytułowany Historia de duobus amantibus. Ta erotyczna powieść została opublikowana w 1444 roku, gdy jej trzydziestodziewięcioletni autor nie należał jeszcze do stanu duchownego i nie mógł nawet przypuszczać, że dostąpi wyniesienia na tron papieski. Tematu dostarczyła prawdziwa historia romansu wysokiego dostojnika cesarskiego, kanclerza Kaspara Schlicka, sportretowanego pod postacią Euriala. Ten urodziwy Niemiec, dworzanin cesarza Zygmunta Luksemburczyka, zakochał się w pięknej Włoszce, Lukrecji, która była żoną Menelausa ze Sieny. Dzieło Piccolominiego przedstawia historię zdobywania Lukrecji, potajemnych schadzek kochanków pod okiem zazdrosnego męża, niebezpieczeństw związanych z ujawnieniem cudzołóstwa, przebieranek, podstępów, sekretnej korespondencji, pomysłów sprytnego sługi Sosiasa, a w końcu rozstania, którego amantka nie przeżyła.”

WUW „Renesansowy eksperyment” (dostępne w internecie).

Kilka lat temu ukazała się książka …

„Obraz Polski i Polaków w pismach (papieża Piusa II) Eneasza Sylwiusza Piccolominiego” pther.net

„ Istnieją także cztery utwory poetyckie, których treść wiąże się wyraźnie z Polską i Polakami: trzy wersje epitafium Aleksandra Mazowieckiego, biskupa trydenckiego, oraz epigramat na Polaków — pijaków i kłamców. (…) Wystarczy wspomnieć, że w Historia Bohemica określa Czechów jako pijaków, niewiernych, jeśli się ich nie opłaci, skłonnych do buntu i zdrady, ponadto samolubnych, (…) ”

Za bardzo bym się tym nie przejmował – co nie oznacza, że opinia nie zmusza do jakiegoś rachunku sumienia.

wtorek, 15 stycznia 2019

„(…) my, Polacy umieraliśmy za wolność. No tak, ale czy wiedzieliśmy wtedy, czym jest wolność?” Rok 1984 i Republika … „nie strzelajcie do orkiestry / jeśli oni zginą przyjdą lepsi”. Oraz o słynnym niemieckim??? filozofie z Gdańska, który wolał wolność w upadającym Królestwie Polskim od potęgi Prus

 

To, co stało się w Gdańsku jest sprzeczne z polską tradycją!

Jest sprzeczne z polską tradycją?

Motto (polski ksiądz-filozof i prorok? w roku 1992) …

„Gdy mówimy o niebezpieczeństwach konsumpcjonizmu, obwiniamy wolność. Gdy wskazujemy na aborcję, obwiniamy wolność. Gdy szukamy źródeł pornografii, podejrzewamy wolność. To wolność sprawia, że „wszędzie panoszą się komuniści”, że „są obrażane uczucia ludzi wierzących”, że niektórzy posuwają się nawet do podważania autorytetu Ojca św. Powoli, niepostrzeżenie wina wolności staje się większa niż wina komunizmu. Czas zamazuje wspomnienia, a wyobraźnia ekscytuje się wizją apokalipsy. Może się mylę, ale często – bardzo często – widzę, jak nasz lęk przed wolnością staje się większy niż lęk przed przemocą.”


Wczoraj we Wrocławiu

„Przypominamy jagnięta, które bawią się na łące, podczas gdy rzeźnik wybiera już wzrokiem jedno z nich. Nie wiemy bowiem w naszych dobrych dniach, jakie nieszczęście los teraz właśnie nam gotuje – chorobę, prześladowanie, zubożenie, kalectwo, ślepotę, obłęd, śmierć.”

Internetowa kariera urodzonego w Gdańsku „najbardziej pesymistycznego filozofa” Artura Schopenhauera zadziwiła nawet pedagogów …




„Popkulturowy przewodnik po popfilozofach. Czyli o tym, jak Schopenhauer i Platon podbili internet (...)

"Polecam poczytać Schopenhauera"
Moja pierwsza konfrontacja z Schopenhauerem w wersji "mem-friendly" miała miejsce jeszcze na studiach. Ponieważ studiowałam, a jakże, filozofię, tę mroczną i tę bardziej orientalną stronę duszy ponurego koleżki z Gdańska co nieco znałam. Pewnego dnia, by dobić mnie podczas największej choroby (OK, tylko grypy), zaczęto umilać mi czas cytatami z "Polecam poczytać Schopenhauera”. Przyznaję, że sentencje takie jak "Baba z wozu, nic się nie zmienia” i "A pod ziemią chłodek" okazały się mieć zadziwiające działanie terapeutyczne.” natemat.pl




„Wiktor Gomulicki w Pieśni o Gdańsku wspomina gdańskiego filozofa słowami:


Mistrz Schopenhauer, Gdańszczaninem
Zwą go, choć dziwny to gdańszczanin. ..
A on spowity w wieczne mroki,
Tylko z piołunów ciągnął soki ...
Jednak duch jego mimo woli
Wchłonął blask gdański gdańską ciszę;
Rytmicznie w słowach się kołysze,
I pustkę życia, nicość ziemi
Kreśli barwami ponętnemi ...”

etyka.uw.edu.pl



Brama Wyżynna w Gdańsku - herb Polski z okresu przedrozbiorowego


„Drogi Edukacji 2013/1

Mem internetowy w nauczaniu filozofii i etyki na II, III i IV etapie edukacyjnym

Memów filozoficznych w wykonaniu Sztucznych Fiołków można znaleźć bardzo wiele, nie zawsze są one ironiczne, często trzeba znać kontekst ich powstania aby zrozumieć przekaz. Memy komentują wydarzenia społeczno-polityczno-obyczajowe, które mają miejsce w Polsce. Można wykorzystywać memy na lekcjach z młodzieżą, która dobrze opanowała już historię filozofii. „Twory” te przydają się do lekcji czy zajęć powtórkowych, sprawdzają się też podczas przygotowań do Olimpiady Filozoficznej.
Memy te są nieszablonowe, często ironiczne oraz odwołują się do podstawowych koncepcji filozoficznych. Odpowiednie fiołki trzeba umiejętnie wybrać, nie wszystkie nadają się do pracy z młodzieżą.
Kolejnym źródłem memów jest strona grupy Polecam poczytać Schopenhauera (https://www.facebook.com/PolecamPoczytacSchopenhauera?fref=ts; Rysunek 2), która określa się jako „codzienna porcja pogody ducha i wesołych piosenek”, co jest egzemplifikacją pesymistycznej filozofii życia Schopenhauera. Swój początek Polecam Poczytać Schopenhauera miało na Twitterze (https://twitter.com/ArturSchop), jednak w Polsce Twitter nie zyskał takiej popularności, jak w USA czy Europie Zachodniej. W przypadku Polecam poczytać Schopenhauera mamy do czynienia z przerabianiem zdjęć, czyli doklejaniem twarzy Schopenhauera oraz dopisywaniem komentarzy odwołujących się do jego pesymistycznej filozofii. Trzeba oczywiście pamiętać, że memy te często są przejaskrawione, a ich zadaniem jest „bycie powielanym”, a nie przekazywanie wiedzy naukowej. Mimo to stanowią ciekawe i zróżnicowane wprowadzenie do filozofii Schopenhauera. Młodzież po obejrzeniu kilku memów potrafi już zdefiniować filozofię tego egzystencjalisty.” (dostępne w internecie)

„Do Holandii, a także do Anglii podążał po naukę gdański astronom Heweliusz. Tam też kształcił się gdańszczanin Fahrenheit, pierwszy i bodaj jedyny z dawnej Rzeczypospolitej członek Royal Society – angielskiej akademii nauk. W XVIII wieku najwybitniejsi z gdańszczan jak malarz Chodowiecki, czy – przez pierwszą część swej naukowej działalności – filozof Schopenhauer, robili karierę w Berlinie. Owi etniczni Niemcy, jako poddani króla polskiego, w obywatelskim wymiarze czuli się Polakami, rozsławiającymi w świecie ziemię ojczystą, z której oni i ich przodkowie pochodzili. Na cześć wiedeńskiej wiktorii utworzył Heweliusz nową konstelację gwiezdną Tarczę Sobieskiego. Fahrenheit, konstruując swój termometr, jako punkt zerowy jego skali, przyjął największy mróz, jaki odnotował w Gdańsku zimą 1709 roku. Kierując berlińską Akademią Sztuk Pięknych, szczycił się Chodowiecki publicznie w języku niemieckim, tym że jest Polakiem. Kiedy w 1793 roku, podczas drugiego rozbioru Rzeczypospolitej zajęli Prusacy nieżyczliwy im Gdańsk, ojciec pięcioletniego wowczas Artura Schopenhauera przeniósł się wraz z rodziną do hanzeatyckiego Hamburga, aby – jak powiadał – nadal wolnym oddychać powietrzem.” geopolityka.net



Brama Zielona - herb Królestwa Polskiego. Brama została wzniesiona jako rezydencja polskich królów, ale oni preferowali sąsiednie kamienice
 


„Zarodku filozofii Schopenhauera należy szukać w owym okresie jego życia, gdy w podróżach oglądał stare ruiny, znaki minionej potęgi narodów, gdy mu się przed oczami przesuwała zmienna pełnia życia, sprowadzając we wrażliwą duszę ferment pierwszych potrzeb orientacji, zdziwienie i bolesne rozczarowanie, że świat za kulisami nie jest takim, jakim zdaje się być dla naiwnie patrzącego, że patrzącemu głębiej dostarcza dosyć dokumentów, by oprzeć na nich twierdzenie o niestosowności zachwycania się jego dobrocią i brania go takim, jakim się przedstawia z wierzchu — oraz o zagadkach, jakie przyroda zadaje człowiekowi w każdej swej cząsteczce. Oto zarodki nie tylko pesymizmu i fenomenalizmu, ale także potrzeby metafizyki u Schopenhauera. Pesymizm bez wątpienia łatwiej i prędzej wprowadza w myślenie niż optymizm.” wolnelektury.pl

Schopenhauer to pesymista. A góralski ksiądz – filozof to optymista?

Rok 1992 …

„Pamiętamy, jak pisał Erich Fromm: ludzie uciekają od wolności i sami, bez przymusu, wybierają sobie Hitlera. Kiedy przed laty czytaliśmy tę książkę, mówiliśmy sobie: nie my; my, Polacy umieraliśmy za wolność. No tak, ale czy wiedzieliśmy wtedy, czym jest wolność? Jeszcze dosadniej niż Fromm pisał o tym Dostojewski w Legendzie o Wielkim Inkwizytorze: „Ale skończy się na tym, że przyniosą nam swoją wolność do naszych nóg i powiedzą: »weźcie nas raczej w niewolę i dajcie nam jeść...«”. I dalej: „Powiadam Ci, zaiste najbardziej męczącą troską człowieka jest to: znaleźć kogoś, komu można by oddać dar wolności, z którym ta nieszczęsna istota się rodzi...”

Ks. Józef Tischner  tygodnik.com.pl


środa, 9 stycznia 2019

Jan Hus z Lomnicy nad Popelkou. Czy to już „Koniec świata husytów”? Cz. I

„Koniec świata husytów


Lomnice nad Popelkou - 1900 r.


Próba stworzenia nowej wspólnoty religijnej, odwołującej się do działalności reformatorskiej sprzed kilkuset lat, akcentującej swój antykatolicyzm, racjonalizm i swoiście pojmowany patriotyzm nie zakończyła się sukcesem. Niedawno prascy husyci postanowili zlikwidować niedzielną liturgię. W to miejsce mają pojawić się spotkania przy kawie, zabawy i workshopy.
(…)

Ale dla husytów najbardziej niszczący okazał się proces laicyzacji samych Czechów. Jeśli ludzie odchodzili od katolicyzmu, to faktycznie zostawali bezwyznaniowcami, nawet jeśli formalnie „na złość Rzymowi" składali akces do nowej religii. Ten proces nabrał rozmachu pod rządami komunistów i uderzył znacznie mocniej w husytów niż w katolików. Jeśli dodać do tego skłonność Braci Czeskich do bezrefleksyjnego popierania państwa, trudno się dziwić końcowi świata husytów.” rp.pl

Zupełnie nie wiem z czego autor artykułu się cieszy, bo „koniec świata husytów” bynajmniej nie oznacza czeskiego „początku świata katolików”. Jest natomiast dla Kościoła w Polsce ostrzeżeniem, że nie należy mieszać spraw narodowych i bieżącej polityki z religijnością. Zwłaszcza, że Jezus Chrystus nie miał zamiaru zakładać Kościoła w Polsce a reformować judaizm (i dlatego stare, żydowskie księgi stały się częścią/a nawet fundamentem polskiej tradycji) – zamiast rozważać pisma różnych publicystów i słuchać audycji radiowych wystarczy czytać Biblię, by się o tym przekonać.

Jeśli ktoś od Biblii woli rozgłośnie radiowe i publicystów ... to ma problem ze swoją religijnością, z którą – często - demonstracyjnie się obnosi.

A czy Jan Hus chciał „założyć husytów” (Luter ewangelików itd.)??? czy reformować Kościół powszechny?


„Z biegiem czasu zaczęła natomiast zanikać podstawowa granica – między Janem Husem a husytyzmem. Duchowy opiekun, intelektualny przywódca stał się częścią szerokiego zjawiska o charakterze zarówno religijnym, jak i politycznym czy obyczajowym. Niemal w każdym przypadku odwołanie się do jego osoby pozostawało również deklaracją o charakterze tożsamościowym.” ewangelicki.pl


Praga - 1915 r.


„W pierwszej połowie XIX wieku, kiedy po setkach lat uśpienia rozpoczynało się czeskie odrodzenie narodowe, postać Jana Husa zafascynowała tamtejszych patriotów. Dlaczego? Po pierwsze Hus był męczennikiem narodowym. (…)

W końcu istnienia monarchii habsburskiej kult Husa w Czechach był już tak silny, że w 1915 roku – mimo trwania wojny – Austriacy zgodzili się na odsłonięcie pomnika reformatora na praskim rynku staromiejskim.”


Pamiątką tamtych czasów jest pomnik Jana Husa z Lomnicy nad Popelką – dużo starszy niż słynny pomnik z Pragi. Okolice Czeskiego Raju (a nie Praga) były tymi, w których narodziła się idea budowy pomników tego - znanego niemniej od Szwejka – Czecha.



Jičín – 1872 r.

Vojice – 1897 r.

Nová Paka – 1898 r.

Chotětov – 1898 r.

Lomnice nad Popelkou -1900 r.

Ciąg dalszy nastąpi.

wtorek, 8 stycznia 2019

Encyklopedia sudecka. Jaki koniec spotkał „Michelsbaude”, jedno z najbardziej kulturotwórczych i tajemniczych schronisk polskiej części Gór Izerskich?

Niewiele obiektów po polskiej stronie granicy w Górach Izerskich doczekało się do tej pory swoich monografii. Bardzo odstajemy pod tym względem od Czechów.

Takie książki …

„Nowość wydawnicza. „Michelsbaude: historia nieistniejącej izerskiej gospody”. kunstkamerasudecka.blogspot.com

… próbują wypełnić tę pustkę.

Po opublikowaniu tej wiadomości otrzymałem pytanie, co o „Michelsbaude” napisał Bernard Kopiec w książce „Sudeckie schroniska turystyczne. Góry i Pogórze Izerskie”, którą obecnie nabyć już chyba nie jest łatwo.


Pisał o schronisku w dwóch tomach (w tym dotyczącym Karkonoszy też).



W pierwszym załączył jej (jedyne istniejące?) zdjęcie i opisał koniec kultowej gospody.

Pod koniec października 1907 roku (23.10.1907) miał przejść nad Grzbietem Wysokim Gór Izerskich orkan, po którym gospoda zawaliła się i zaczęła płonąć (autor sugeruje, że od uderzenia pioruna). W roku 1912 rozebrano resztki fundamentów gospody/schroniska.

W monografii autorstwa Marcina Wawrzyńczaka koniec „Michelsbaude” opisano tak:

„Ale w 1908 „Wiadomości Północnoczeskiego Klubu Turystycznego” donoszą: „Wraz z Michaelsbaude, rozebraną ponoć dlatego, że budynek groził zawaleniem, zniknął ważny punkt orientacyjny na Starej Drodze Celnej prowadzącej z Orla na Wysoki Kamień”.

Drugi tom swoich „Sudeckich schronisk turystycznych” Bernard Kopiec zaczyna od wstępu, w którym pisze:

„Często pytano mnie na temat schroniska „Michelsbaude” skąd mam wiadomości o tym schronisku? Zdjęcie tam zamieszczone i tekst był w Cronice Śląskiej z 1910 roku. Tłumaczenie tego artykułu otrzymałem od … (tu nazwisko pani ze Świeradowa – od red.) … (bardzo jej dziękuję).”

Autor nowej monografii dotarł do takich fotografii: polska-org.pl

Czy to ten sam obiekt? A jeśli nie, które zdjęcia są właściwe?

W połowie XX wieku obiekt powinien nie istnieć. Zagadką pozostaje, co w takim razie zdjęcia przedstawiają. Czy w tamtej okolicy coś później wybudowano? Parter obiektu wygląda na bardzo solidny.

„Michelsbaude - historia niestniejącej izerskiej gospody. Spotkanie z Marcinem Wawrzyńczakiem” 24jgora.pl

piątek, 4 stycznia 2019

Który z owadów jest bardziej „owadem Jezusa”, „Jezusem”: pszczoła, czy nartnik? Istnieją już „roboty Jezusa Chrystusa”. Cz. I - św. Bernard z Clairvaux

Na tradycyjnym, noworocznym „teście upierdliwym” SKPS-u (przy pomocy którego Kierownik Obozu Sylwestrowego od lat dręczy uczestników) pojawiło się pytanie: który owad jest nazywany „owadem Jezusa”? Wśród odpowiedzi pojawiły się „nartnik” i „pszczoła miodna”. Rozwiązaniem był „nartnik”. Moim zdaniem prawidłowe były dwie odpowiedzi.

W Górach Orlickich

Rok 2008 ...

„(…) przyjrzyjmy się zwierzętom, które sztukę chodzenia po wodzie opanowały niemal do perfekcji. Jedno z nich spotkał chyba każdy – to malutkie owady z rodziny nartnikowatych (Gerridae), śmigające po powierzchni jezior czy strumieni. Korzystają one ze zjawiska zwanego napięciem powierzchniowym, czyli siły przyciągania między cząsteczkami H2O. Nartniki nie toną, ponieważ ważą mniej niż gram – są tak lekkie, że ich nogi zatrzymują się na powierzchni wody. Pomaga im też sama budowa odnóży, które są pokryte mikroskopijnymi włosami, zatrzymującymi bąbelki powietrza działające jak ponton. „Wiosłując” środkową parą nóg (pozostałe działają jak stabilizatory), owady te mogą osiągnąć prędkość 5,4 km/godz.

Podobne osiągi ma znacznie większy od nartników gad – bazyliszek płatkogłowy, który dzięki niezwykłym umiejętnościom zyskał przydomek „jaszczurki Jezusa Chrystusa”. Jego styl jest jednak zupełnie inny – to nie wiosłowanie czy ślizganie się, lecz szybki bieg na tylnych nogach i na stosunkowo krótkim dystansie, bo zaledwie 4,5 metra. Po takim sprincie bazyliszek pogrąża się w wodzie i musi przerzucić się na pływanie. (…) Obydwa stworzenia stanowiły wzór dla naukowców konstruujących roboty. Zespół NanoRobotics z Carnegie Mellon University stworzył już nawet prototypy. Cyberjaszczurka zwana Water Runner (wodny biegacz) mierzy ok. 20 cm i waży 80 gramów, cybernartnik (Water Strider – wodny chodziarz) zaś odpowiednio 8 cm i 7 gramów. „Roboty Jezusa Chrystusa” na razie nie opuszczają murów laboratorium, ale w przyszłości ma się to zmienić.” focus.pl

Symbolika nartnika sprowadza się do dosłownego "cudu": chodzenia po wodzie.

Pszczoła była symbolem bóstw od czasów Isztar i Artemidy (ta Efeska jest obwieszona raczej ulami/pszczelimi gniazdami niż dziesiątkami piersi - jak się niektórym marzyło) po Jezusa Chrystusa i NMP. 


"Ryba po grecku” z Grzmiącej, Rzymu, Betlejem i Efezu"

kunstkamerasudecka.blogspot.com
 


 Bazylika w Nazarecie


„Niewiele owadów odegrało w symbolice tak znaczną rolę jak pszczoła. Od dawna uchodziły za święte. (…)

Dla Bernarda z Clairvaux (postać znana przewodnikom sudeckim – od red.) Chrystus był Pszczołą, która pasła się najpierw wśród aniołów na niebieskich łąkach, a następnie zleciała do miododajnego Kwiatu Dziewicy z Nazaretu, i usiadła na tym Kwiecie. Jak pisze dalej , Pszczoła ta – Chrystus – nie miała żądła , i cierpiąc niegodziwości, okazywała miłosierdzie.” 


Cytat z książki Stanisława Kobielusa „Bestiarium chrześcijańskie” (Pax 2002)
 

Miłosierdzie?

Po kilku tysiącach lat światu chyba bliżej do „oko za oko” i „Roboty Jezusa Chrystusa” tego nie zmieniają. 



Bazylika w Oliwie
 

Wyłączą prąd i wrócimy do jaskini?


A na Pomorzu istnieje pszczela ambona … 




„Kaznodziejską działalność św. Bernarda z Clairvaux symbolizuje ul z rojem pszczół. Jest to aluzja do przydomka nadanego kaznodziei „Doctor Mellifluus” (nauczyciel miodousty). Na zaplecku ambony płaskorzeźba przedstawia go jako piszącego kazanie w otoczeniu pszczół i uli. Na daszku akustycznym obok symboli ewangelistów (lew, byk, anioł, orzeł) umieszczony jest ul pszczeli. Całość zwieńcza figura Zmartwychwstałego. Łaciński napis na ambonie w tłumaczeniu polskim brzmi: „Podobne do plastra miodu są słowa dobrego kazania”. Nad amboną anioł trzyma wstęgę z napisem: „Mój Duch jest słodszy niż miód”. Św. Bernard z Clairvaux do dzisiaj jest patronem pszczelarzy.” zdsk.pl

Symbolika pszczół jest do dzisiaj żywa w polskiej religijności, ale dotyczy raczej NMP … więc ciąg dalszy nastąpi.

Zrób sobie Wojsławice. Kwiaty wśród śniegu i lodu – we Wrocławiu kwitnie „Winter-Jasmin”. Pamiątka najsłynniejszej kradzieży roślin w dziejach cywilizacji. „Ziarna zmian”

Kwiaty w środku zimy to nie zawsze jakaś nienormalność. 



Motto ...

„W tajnej służbie jej przebiegłej konkurencji


Gdy w połowie XIX w. botanik Robert Fortune na zlecenie Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej wykradł sposób uprawy chińskiej herbaty oraz jej sadzonki, spółce udało się przełamać monopol Chińczyków na rynku herbaty.” polskiprzemysl.com.pl


To Chiny zajmują się kopiowaniem i szpiegostwem przemysłowym? Od kogo się nauczyły? Chińską herbatę uczynili sławną na całym świecie Anglicy … nie całkiem legalnie. I zbili na niej fortunę.


„Oto na polskim rynku wydawniczym pojawiło się drugie wydanie książki pt. Ziarna zmian. Sześć roślin, które zmieniły oblicze świata. Książka po raz pierwszy ukazała się w języku angielskim w 1985 roku pod tytułem Seeds of Change: Five plants that transformed mankind. Autor zaprezentował w niej pięć roślin, które jego zdaniem, zmieniły bieg historii i wygląd świata. Wybór padł na: drzewo chinowe i wytwarzaną z niego chininę, trzcinę cukrową i cukier, krzew herbaciany i herbatę, bawełnę i ziemniak. Sam autor przyznaje, iż zanim zdecydował się na wybór tych właśnie roślin poddał analizie ponad 80 innych.”

Katarzyna Dembicz „Ameryka Łacińska 2 (72)” 2011 (recenzja dostępna w internecie) 




„W 1830 roku w świecie zachodnim prawie nikt nic nie wiedział o herbacie: czym jest, ani jak się ją uprawia, poddaje przeróbce, sortuje i miesza. (…) Między chińskim chłopem, który uprawiał herbatę, a Europejczykiem,który ją pił wprowadzono nakazowo skomplikowany łańcuch pośredników.” 


Robert Fortune po prostu ukradł sadzonki i tajemnicę uprawy chińskiej herbaty, co umożliwiło założenie plantacji w Indiach oraz podkopało fundamenty chińskiej gospodarki.
 
Pamiątką tamtych wydarzeń jest roślina, która zakwita w środku zimy we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym lub w ogródku na wrocławskich Krzykach. 




„Ze względu na specyficzny mikroklimat Wrocławia, sprzyjający aklimatyzacji roślin wrażliwych na mróz, pochodzących z różnych stref klimatycznych, uprawiane są w gruncie ciekawe rośliny, które nie wytrzymują zim w Polsce Centralnej i Wschodniej. Należą do nich poncyria trójlistkowa - Poncirus trifoliata, dęby - Quercus ilex i Q. lusitanica, figa jadalna - Ficus carica, jaśmin nagokwiatowy - Jasminum nudiflorum.” ogrodbotaniczny.wroclaw.pl

 




„Jaśmin nagokwiatowy (Jasminum nudiflorum) został sprowadzony z Chin przez Roberta Fortune’a – tego samego, który wykradł zza Wielkiego Muru sadzonki herbaty, a potem w imieniu brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego założył jej plantację w Indiach. Nagokwiatowy to krewniak pachnącego jaśminu wielkolistnego, którym aromatyzuje się kosmetyki. W przeciwieństwie do niego nie pachnie, uprawiany jest wyłącznie dla ozdoby i, co ważne, radzi sobie z ujemną temperaturą.

Jasnożółte drobne kwiaty w kształcie gwiazdek pojawiają się czasem już pod koniec listopada. Podziwiamy je przez całą zimę, aż do kwietnia, z przerwami na silne mrozy. Dopiero gdy kwiaty opadną, wyrastają ciemno-zielone, potrójne, lśniące listki.” weranda.pl


Po raz pierwszy udało mi się sfotografować kwiaty „zimowego jaśminu” wśród śniegu i lodu.


„Kwiaty Sudetów. „Róża Bożego Narodzenia”, pszczoły przy pracy na Trzech Króli … czyli wrocławski rok bez zimy” kunstkamerasudecka.blogspot.com