poniedziałek, 30 listopada 2020

Już jutro święto nieco zapomnianego patrona wrocławskich złotników i zegarmistrzów. Koń z obciętą nogą oraz prawie nieistniejący Poliptyk Wrocławskich Złotników



Tapiseria z legendą o św. Eligiuszu z Hôtel-Dieu w Beaune

„1 grudnia – święto Patrona zegarmistrzów (…) Opisy piątej sceny (tytułowanej też „Cud świętego Eligiusza” z datowaniem 1490–1492) odwołują się do legendy, według której święty Eligiusz okiełznał konia opętanego przez diabły. Odciął rumakowi jedną z nóg, przybił wykonaną przez siebie podkowę, a bezkrwawą operację zakończył znakiem krzyża, spajającym kończynę i dającym koniowi pełną sprawność.” zegarkiipasja.pl

Patron cechowy ważny jest dla wrocławskich rzemieślników do tej pory ...

„Zaproszenie do kolejnej edycji nominacji do honorowego tytułu Złotnika Roku 2020 i Medalu Św. Eligiusza” izba.wroc.pl

… ale mam wrażenie, że przeciętnemu użytkownikowi zegarków lub wyrobów ze złota św. Eligiusz jest mało znany. Jedno najsłynniejszych w Polsce przedstawień świętego związane jest z Wrocławiem. Ale o tym za chwilę.

Ze sceną przedstawiającą białego rumaka z obciętą nogą spotkałem się po raz pierwszy dziesięć lat temu w Burgundii. Przeciętny, współczesny człowiek myśli zapewne, że średniowieczny szpital/hospicjum był okropnym miejscem, bo przecież samo średniowiecze to wieki ciemne i zacofane (aczkolwiek nie przypominam sobie średniowiecznych nazistów, nacjonalistów lub komunistów). A jak straszne musiało być średniowieczne hospicjum! Dlatego też przeciętny turysta jest lekko zszokowany gdy trafia do Hôtel-Dieu w Beaune. 

 

 

Wielkie hospicjum ufundował wpływowy i bogaty kanclerz Nicolas Rolin. Jego budowa trwała w latach 1443-1451. Fundacja miała miejsce po tragicznych epidemiach dżumy, które nawiedziły Burgundię i Francję. Obiekt miał 50 łóżek (bardzo dużo jak na tamte czasy) i pełnił także funkcję jałmużniczą – przed bramą rozdawano codziennie chleb gromadzie biedaków. Szpital, w którym kanclerz „wymieniał dobra doczesne na niebiańskie” , miał przewyższać fundacje królewskie (czyli łączył działalność dobroczynną z promocją własnej osoby). Do kaplicy szpitalnej zamówiono poliptyk Sądu Ostatecznego, wykonany przez Rogiera van der Weydena. Dzieł podobnej klasy mamy w Polsce jedno – Sąd Ostateczny Memlinga (o którym niektórzy sądzą, że tak naprawdę jest pędzla Rogiera van der Weydena i jego warsztatu, a Memling tylko go dokończył). Ciekawostką jest fakt, że Hôtel-Dieu w Beaune zagrał w doskonałej komedii „Wielka włóczęga” youtube.com a Louis De Funès i Bourvil mają w Beaune mural (tripadvisor.fr).


Fragment Sądu Ostatecznego Rogiera van der Weydena z Hôtel-Dieu w Beaune

 
Po śmierci kanclerza jego żona nadal wspierała szpital ofiarowując między innymi cenne tapiserie, które oglądać można obok Sądu Ostatecznego. W ten sposób znalazła się tam tkanina z przedstawieniem św. Eligiusza. 

Tapiserie były w swoim czasie modne i na śląskich dworach a ich dzieje czasami są niezwykłe.

„Sensacyjne odkrycie! Brzeskie arrasy są w USA (…) Serię arrasów (zwanych też tapiseriami) zamówił do swojej rezydencji Jerzy II, który władał brzeskim księstwem w XVI wieku. Wykonane w brukselskiej pracowni tkaniny z wełny i jedwabiu przedstawiały sceny z życia świętych Piotra i Pawła, stając się częścią olbrzymiej kolekcji arrasów ozdabiających zamkowe ściany.” nto.pl

Ze św. Eligiuszem związana jest jedna z najbogatszych kaplic średniowiecznego Wrocławia. Niestety, dzisiaj w niczym nie przypomina tej sprzed kilku wieków. Kaplica Złotników mieściła się przy północnej nawie kościoła św. Marii Magdaleny od strony ul. Wita Stwosza (dawniej Albrechtgasse) zamieszkanej właśnie głównie przez złotników.

„Możliwości ekonomiczne mieszczaństwa skłaniały jednocześnie fundatorów do finansowania obiektów o skromniejszych kształtach niż wystawiane przez władców kościoły i klasztory. Idealnym rozwiązaniem okazała się właśnie kaplica przykościelna, pozostająca w zasięgu możliwości finansowych kupców i rzemieślników, a jednocześnie nadal na tyle kosztowna, że jej budowa pozostawała świetną deklaracją o religijno-społecznym charakterze. Przenikanie na grunt śląski modeli zachowań związanych z praktyką fundowania przykościelnych kaplic nastąpiło dzięki kontaktom handlowym z wielkimi centrami kupieckimi, między innymi z Hanzą. W efekcie obiekty śląskie powstawały w formułach inspirowanych świątyniami Lubeki – zwykle lokalizowano je wzdłuż obu naw bocznych korpusu nawowego kościoła, pomiędzy przyporami, które odpowiednio przedłużano i zamykano ścianami zewnętrznymi, tworząc ciąg ujednoliconych pod względem głębokości i wysokości aneksów. Doskonałym tego przykładem mogą być obiekty przy kościele św. Marii Magdaleny i św. Elżbiety we Wrocławiu czy też przy kościele św. św. Piotra i Pawła w Legnicy. Jednocześnie stosowane typy sklepień i detal rzeźbiarsko-architektoniczny wskazują na odrzucenie rozwiązań hanzeatyckich w obrębie aranżacji wnętrz wystawianych kaplic. Dla lokalnego poczucia formy atrakcyjniejsze pozostawały modele wywodzące się z tradycyjnie dla Śląska wzorcotwórczych obszarów Czech, Saksonii i Łużyc. Przejęcie koncepcji kaplicy przykościelnej z terenów hanzeatyckich połączyło się więc jednocześnie z czerpaniem inspiracji ze środowisk artystycznych sytuujących się na południe i południowy zachód od Śląska, a w przypadku najwybitniejszych realizacji legnickich z sięganiem po wzorce artystyczne o proweniencji angielskiej.”

Najważniejszym elementem wystroju Kaplicy Złotników był ...

„W 1398 roku pojawiła się archiwalna wzmianka o fundacji ołtarza w istniejącej już kaplicy przez Hnesila von Glacza, złotnika wrocławskiego, a w 1473 roku zamówiono do niej wspaniały poliptyk z figurą św. Eligiusza, patrona złotników, w którym umieszczono figury Chrystusa oraz św. św. Piotra i Pawła pochodzące z wcześniejszego ołtarza. Został on wykonany w warsztacie Nicolasa Obilmana około 1485 roku i stanowił jedno z najwspanialszych dzieł snycerskich epoki.” (Agata Rusnak-Kozłowska „Przestrzeń gotyckiej kaplicy mieszczańskiej na Dolnym Śląsku w kontekście różnorodności pełnionych przez nią funkcji”)


Poliptyk na przedwojennej fotografii
 

„Poszczególne części tego dzieła eksponowane są w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Dawny wygląd poliptyku jest znany na podstawie zachowanej fotografii. Był to ołtarz piętrowy z dwiema parami skrzydeł. W środkowej części górnej strefy usytuowana była figura biskupa Eligiusza, patrona złotników, w otoczeniu dwóch aniołów.” medievalis.przewodnikwroclaw.eu

Święty z Poliptyku Złotników Wrocławskich prawie ocalał (ma jednak ubytki, podobnie jak anioły) i można go oglądać w Muzeum Narodowym. Atrybut posiada zupełnie inny niż pokazany na początku i wzbudzający dreszcze koń z obciętą nogą.




„Inne atrybuty świętego jako biskupa to mitra, kapa, kielich lub monstrancja. Nawiązuje to jednocześnie do złotnictwa, którym się parał. (...) W naszej branży warto zapewnić sobie przychylność świętego Eligiusza.” karea.pl


 

czwartek, 26 listopada 2020

Historia Śląska i Wrocławia przez ścięte głowy opisana. Kapliczka Dompniga, czyli pamiątka po symbolicznej egzekucji króla Macieja Korwina? „Średniowieczny komunikat polityczny”. Cz. II


Ścięcie głowy to nie taka zwyczajna egzekucja.

Obcięcie głowy przeciwnikowi pokonanemu w bitwie, to nie taka zwyczajna śmierć w boju.

Mówi o tym książka „Historia świata przez ścięte głowy opisana”. Odjęcie głowy wrogowi miało symboliczne znaczenie u Celtów i wbrew pozorom niewiele zmieniło się w tym temacie po wojny światowe oraz czasy tzw. „państwa islamskiego” w wieku XXI.

Żyjemy w mieście, które ściętą głowę umieszcza gdzie tylko się da …

„Wrocław - „miasto ściętej głowy”. Ale co się z nią stało? I dlaczego z plakatu „Święto Wrocławia 2019” oko puszcza święty Jan Ewangelista a nie Jan Chrzciciel? Są tylko trzy „święta narodzenia”? Cz. I” kunstkamerasudecka.blogspot.com


Pamiętają o tym nawet na Uniwersytecie w Zurychu …

„Chasing the caput: Head images of John the Baptist in a political conflict”  zora.uzh.ch

Ale to może przez Mateusza Kapustkę – kiedyś UWr. i SKPS.



Dziewiętnastowieczna wizja egzekucji z 5 lipca 1490 roku (na dwa lata przed wybudowaniem porządnego pręgierza)
 

O Heinzu Dompnigu książki pisywali kiedyś Niemcy, obecnie zainteresowali się nim Czesi. Materialną pamiątką po lokalnym polityku jest kapliczka „pokutna”?, która kiedyś stała przy kościele św. Marii Magdaleny, a obecnie znajduje się w jego kaplicy bocznej. O samej kapliczce trudno napisać coś więcej niż to, co znajduje się na stronie kapliczki.org.pl

 


Interesujące jest natomiast nowe czeskie spojrzenie na egzekucję wysługującego się królowi Węgier starosty.

David Radek w artykule „Vratislavský měšťan Heinz Dompnig († 1490) a symbolická komunikace na sklonku středověku” poniekąd nawiązuje do „Historii świata przez ścięte głowy opisanej”. Do tej pory przeważały poglądy, że wyrok śmierci wykonany na Dompnigu miał być prostą zemstą radnych Wrocławia na narzuconym przez węgierskiego dyktatora „szefie”. Według autora zemsta zemstą  ale chodziło również o ważniejsze sprawy.

Wrocław przyjął Macieja Korwina z pewnym entuzjazmem – król wydawał się tolerancyjnym władcą, szanującym miejscowe prawa i tradycje. Niestety okazało się to ułudą, Maciej szybko stał się łamiącym dawne prawa dyktatorem. Nie dokonał przy tym jakichś gruntownych i zasadniczych reform – wystarczała mu polityka personalna i obsadzenie kluczowych stanowisk bezwzględnie oddanymi ludźmi, gnębiącymi resztę, wciąż pamiętającą czasy wolności. Wraz ze śmiercią króla i nie uznaniem praw jego nieślubnego syna budowla ta runęła jak domek z kart.




Jak wyliczył jeden z historyków, w latach 1456 -1525 we Wrocławiu wykonano 454 wyroki śmierci, jednak żaden nie miał charakteru tak symbolicznego, jak ścięcie Dompniga obserwowane przez dwa tysiące ludzi. Królowi Węgier nic nie można było zrobić - zwłaszcza, że już nie żył - ale z Wrocławia nie uciekł jego przedstawiciel.

Ucięcie zepsutej „węgierskiej” głowy miało być symbolicznym końcem ucisku oraz powrotu do czasów praw i zwyczajów królów czeskich, szanujących autonomię miasta oraz wolę samorządu.

Miało być też sygnałem wysłanym do Jagiellonów, że Wrocław chętnie odda się pod ich władzę a stronnictwo prokorwinowskie przestało istnieć.


Kapliczkę odrestaurowano w roku 1999

Miało być w końcu sygnałem dla mieszkańców Wrocławia (Dompnig pochodził z szanowanego wrocławskiego rodu), że każdy kto zdradzi interesy miasta, by sprzymierzyć się z obcą władzą, skończy marnie, niezależnie od tego, jak wysokie stanowisko zajmował i z jakiego rodu pochodził.

Dyżurne oskarżenia o oszustwa i homoseksualizm … innych niekoniecznie karano za to aż tak surowo.

Ciąg dalszy nastąpi.


 

środa, 25 listopada 2020

Encyklopedia sudecka. Ważki Sudetów. Zalotka białoczelna na „Torfowisku pod Zieleńcem”???

 

"Po bokach tułowia widoczne są białe nitki, które powstają wskutek linienia głównych tchawek." Heiko Bellmann "Przewodnik entomologa. Ważki", MULTICO 2010


W tomie szóstym „Przyrody Sudetów Zachodnich” z 2003 roku znajduje się artykuł o obserwacjach motyli i ważek w rezerwacie przyrody „Torfowisko pod Zieleńcem”. Z ważek autor wymienia: żagnicę torfowcową (Aeshna subarctica), miedziopierś górską (Somatochlora alpestris), miedziopierś północną (Somatochlora arctica), zalotkę torfowcową (Leucorrhinia dubia). Zaznacza jednocześnie, że zalotki białoczelnej (Leucorrhinia albifrons) nie obserwowano na „Torfowisku” od przełomu XIX i XX wieku.



Ważkę, która dopiero co wyswobodziła się z wylinki sfotografowałem w połowie czerwca 2014. Trudno tak młodego osobnika jednoznacznie zidentyfikować – nie jest jeszcze ostatecznie ubarwiony. Jednak bardzo przypomina zalotkę białoczelną - w tym samym stadium rozwoju - ze strony wazki.pl

Czy to na pewno zalotka białoczelna? Nic sobie za to nie dam uciąć.

niedziela, 22 listopada 2020

Encyklopedia sudecka. Motyle Sudetów – rzadko spotykana niedźwiedziówka dwórka


Niedźwiedziówka dwórka (Hyphoraia aulica) ... „Lokalnie i rzadko spotykany gatunek eurosyberyjski. Zasiedla nietrwałe siedliska trawiaste i wrzosowiska. W Polsce znany z kilku stanowisk, w części niepotwierdzonych.” iop.krakow.pl

Występuje na murawach kserotermicznych, polanach, wrzosowiskach. Najłatwiej ją spotkać od maja do czerwca. Wtedy też kocą się sarny (zdjęcie z tej samej wycieczki). 

 

Dwórkę spotkaliśmy na hałdach dawnej kopalni „Reicher Trost” („Bogate Pocieszenie”) koło Złotego Stoku 25 maja 2014 roku.

 

wtorek, 17 listopada 2020

Encyklopedia sudecka. Cerkiew w Sokołowsku i „Aleksy von Maltzow”


 Aleksy von Maltzow to Алексей Петрович Мальцев lub Aleksy Malcew (inne wersje nazwiska pominę).




Cerkiew w Sokołowsku jest niewielką budowlą, z którą splotły się losy kilku wybitnych ludzi. Powstała dzięki człowiekowi, o którym w Polsce piszą „Aleksy von Maltzow”. Rozumiem, że tak mogą nazywać go Niemcy a dla Polaków powinien być to Aleksy Malcew. Był synem kapłana (i sam miał potomstwo - w prawosławiu tak można i świat się od tego nie rozpada, można też wybrać życie zakonne) z guberni jarosławskiej. Urodził się w roku 1854 a studiował w seminariach w Jarosławiu oraz Petersburgu. 

 

 

W roku 1882 przyjął święcenia kapłańskie. Cztery lata później został kapelanem parafii św. Włodzimierza przy ambasadzie rosyjskiej w Berlinie. Prowadził tam szeroko zakrojoną działalność charytatywną wśród biednych rosyjskich emigrantów, doprowadził do powstania prawosławnego cmentarza wraz z kaplicą (Berlin-Tegel), założył Bractwo Świętego Księcia Włodzimierza. Stworzył także muzeum i zajął się ratowaniem pamiątek po Rosjanach na terenie Niemiec (zarówno po ludziach kultury, władzy jak i po żołnierzach wojen napoleońskich oraz śląskich). Za jego sprawą pierwszy Niemiec został prawosławnym kapłanem – pomagał następnie Aleksemu w tłumaczeniach ksiąg liturgicznych oraz modlitw na język niemiecki. Sam pisał także rozprawy teologiczne. Za sprawą Aleksego Malcewa w licznych niemieckich miastach (także w kurortach i miejscowościach uzdrowiskowych) powstały prawosławne świątynie. Przykładem takiej budowli jest cerkiew w Sokołowsku z 1901 roku (Malcew wyświęcił także cerkiew w Mariańskich Łaźniach, więc jego działalność dotyczyła nie tylko Niemiec). 

 

 Prawosławne świątynie na terenie Niemiec - bardziej na przełomie XIX i XX wieku, niż akurat w roku 1900 (cerkiew w Sokołowsku powstała w roku 1901). Wiele z nich zawdzięcza istnienie Aleksemu Malcewowi. (maltcew.pdf)

Ta pokojowa i ekumeniczna współpraca trwała do wybuchu I wojny światowej. W roku 1914 Malcew musiał wrócić do Rosji, gdzie zaczął poważnie chorować. Zmarł rok później w uzdrowisku Kisłowodzk pod Kaukazem. Pochowano go w Petersburgu. Grób przetrwał władzę radziecką i został odnowiony po roku 2000. Wśród Rosjan w Niemczech otaczany jest lokalnym kultem, nie wykluczone więc, że kiedyś zostanie prawosławnym świętym.







 Zdjęcia wykonano w grudniu roku 2017 i we wrześniu roku 2020.

Oraz około roku 1906 polska-org.pl

Jak widać, zewnętrze cerkwi wraca wyglądem do początku istnienia budowli. 

poniedziałek, 16 listopada 2020

Ważki Sudetów. Szablak późny – ważka przedzimia

 

„Przedzimie, szaruga jesienna, pora roku w Polsce, stanowiąca (pod względem pogody) okres przejściowy między jesienią a zimą;

przypada na listopad i początek grudnia; charakteryzują je duże zachmurzenie, częste opady (nieraz już śnieżne) i mgły; średnia dobowa temperatura powietrza wynosi 0–5°C.” encyklopedia.pwn.pl

 


 

Jednak coraz częściej przedzimie zastępuje zimę, a w listopadzie …

„Obecnie, dzięki bardzo ciepłej jak na połowę listopada aurze, nad wiśliskami i w ich sasiedztwie latają jeszcze pojedyńcze ważki. Zwykle są to mniejsze szablaki, a czasem trafi się jeszcze żagnica sina lub jesienna. Owady te przysiadają w miejscach osłoniętych od wiatru i mocno nasłonecznionych. Warto ich tam jeszcze poszukać.”
Tak było w roku 2014.  tnz.most.org.pl
 

Załączone zdjęcia szablaka późniego (szablaka podobnego, Sympetrum striolatum) wykonałem 15 listopada obecnego roku, przy zbiorniku wodnym na skraju Lasu Biskupiego. 

 





środa, 11 listopada 2020

1620-2020: okrągła rocznica w cieniu pandemii. Czy pod Białą Górą aby na pewno wygrali katolicy?

 Kurhan usypany na miejscu bitwy, która na trzysta lat pogrzebała marzenia Czechów o własnym państwie. Miała też wielkie znaczenie dla przyszłości Śląska

Pewnie w innych okolicznościach pojawiłoby się więcej artykułów o jednej z najważniejszych bitew w historii regionu.

„Dneska je to přesně čtyři sta let ode dne, kdy proběhla bitva na Bílé hoře. Událost, která se často zmiňuje jako jeden z našich nejtragičtějších momentů české historie. Po sto letech jsme se vzepřeli habsburskému útlaku, dostali jsme klepec a museli snášet Rakušáky další tři staletí.” g.cz



 

„Jeszcze 5 listopada powstańcy próbowali zatrzymać armię Maksymiliana pod Rakovníkiem, jednak bez skutku. Pod zameczkiem Hvězda na Białej Górze, w tym samym miejscu, w którym rok wcześniej stany czeskie uroczyście witały nowego króla, doszło 8 listopada 1620 r. do decydującej bitwy, w istocie niewielkiego starcia, trwającego mniej niż dwie godziny. Źle opłacane wojsko stanowe, które już od trzech miesięcy nie otrzymywało żołdu, po krótkim ataku po prostu ustąpiło pola. Fryderyk, gdy tylko doniesiono mu o wydarzeniach na Białej Górze, natychmiast opuścił zamek i schronił się na Starym Mieście, a dzień później uciekł z Pragi, przez Hradec Králové i Kłodzko na Śląsk, a stamtąd do Brandenburgii. Z militarnego punktu widzenia bitwa pod Białą Górą nie miała istotnego znaczenia, przeważająca część Czech i Moraw wciąż pozostawała pod kontrolą zbuntowanych stanów, co więcej, od wschodu podążała im na pomoc armia Gábora Bethlena. Także Praga mogła się jeszcze bronić. Jednak po ucieczce króla przywódcy powstania i prascy mieszczanie wpadli w panikę i zaoferowali Maksymilianowi kapitulację.” (Jan Rychlík „Państwo czeskie podczas wojny trzydziestoletniej”)


Z perspektywy roku 1620 katoliccy Habsburgowie odnieśli miażdżące zwycięstwo.


Wiek XXI …

„Do kościoła w Czechach chodzi niewielu. Czesi nie są jednak pozbawieni wrażliwości duchowej, nadprzyrodzonej czy nawet religijnej. Ten brak – nazwijmy to – „kościelności” ma uzasadnienie historyczne i kulturowe. W Polsce poczucie narodowe i religijne jest połączone: Polak to katolik. W Czechach bycie katolikiem jest równoznaczne z byciem „gorszym” Czechem, niedobrym Czechem. Jest tego wiele przyczyn. Wielu patriotycznie nastawionych Czechów Kościół katolicki utożsamia z niemiecką polityczną i kulturalną dominacją, z represjami, jakie ze strony katolickich Habsburgów spotkały czeskich protestantów po klęsce bitwy na Białej Górze w 1620 roku. Hierarchia Kościoła katolickiego w kolejnych latach sprzyjała polityce germanizacyjnej monarchii austriackiej. Dlatego Czesi z pewną podejrzliwością traktują przynależność do Kościoła katolickiego. Są ludźmi duchowymi, ale nie mają potrzeby identyfikowania się z jakimś wyznaniem, z jakąś grupą religijną czy Kościołem. Powiedzą o sobie, że są bezwyznaniowi, ale nie lubią, kiedy mówi się o nich, że są ateistami.” mateusz.pl



"Kostel Panny Marie Vítězné (Bílá hora)". Wotum - kościół  Matki Boskiej Zwycięskiej na przedmieściach Pragi jest dla Czechów pamiątką dość kłopotliwą. W końcu to podziękowanie za ich klęskę

„Klęska pod Białą Górą w 1620 roku doprowadziła do fizycznej eliminacji tych, dla których niepodległość była czymś najważniejszym. Kiedy ponownie się zaczęło myślenie o tym, żeby mieć wolne państwo?

Ta bitwa obrosła mitem w czasie Wiosny Ludów w 1848. Polsce bardzo pomógł Kościół katolicki. W Czechach odwrotnie, z całą energią walczył z ruchami niepodległościowymi. W tym pewnie tkwi przyczyna, że obecnie jesteśmy najbardziej ateistycznym społeczeństwem w Europie.

Czesi wybrali swoją religię i ta religia nie była katolicka.

Nasi biskupi nie byli biskupami narodu, byli biskupami niemieckojęzycznych elit.” mzv.cz

„Republika Czeska należy do najbardziej zateizowanych krajów europejskich. Procesy sekularyzacyjne swoje źródła mają w dawnych procesach historycznych. Pierwszym z nich była masowa rekatolicyzacja w XVII wieku, kiedy za pomocą metod administracyjnych skłaniano do wstąpienia do Kościoła katolickiego. Powodowało to często przynależność tylko formalną, powierzchowną, wynikającą z pragmatyzmu.” parafiapraga.dominikanie.pl

Narzucanie komuś własnych przekonań siłą lub paragrafem jest tak naprawdę oznaką słabości i zawsze obraca się przeciw pozornemu oraz chwilowemu zwycięzcy.



Chociaż z Białej Góry można dzisiaj oglądać wielkie odrzutowce, to z niektórych stron internetowych nadal czuć woń kontrreformacji. Kościół Matki Boskiej Zwycięskiej w Rzymie …

„Bitwę stoczono 8 listopada 1620 r. pod Białą Górą, na błoniach po zachodniej stronie Pragi. Chociaż siły obu przeciwników były mniej więcej wyrównane, w pewnym momencie załamało się uderzenie cesarskich wojsk katolickich. Na ten widok do walki włączył się kapelan armii, o. Dominik od Jezusa i Maryi, karmelita bosy, uzbrojony nie w miecz, lecz w maleńki obrazek zawieszony na szyi, przedstawiający Matkę Boską adorującą Dzieciątko. Zjawienie się zakonnika w szeregach walczących poderwało żołnierzy katolickich do jeszcze większego wysiłku. Niebawem bitwa zakończyła się całkowitą klęską obozu protestanckiego. Wszyscy zgodnie przypisali zwycięstwo nadprzyrodzonej interwencji Maryi. Maleńki ten obrazek, znaleziony przez karmelitę na czeskim zamku w Strakonicach, mocno okaleczony przez samych protestantów poprzez wydłubanie oczu świętym postaciom, został po zwycięskiej bitwie przeniesiony do Pragi, a następnie do Rzymu i dwa lata później, w 1622 roku – jako cudowny – uroczyście umieszczony w głównym ołtarzu. Na tę okazję ukończony właśnie kościół dedykowali karmelici bosi Matce Boskiej Zwycięskiej (Santa Maria della Vittoria). Zwycięstwo ligi katolickiej pod Białą Górą miało ogromne znaczenie w historii nie tylko Czech, ale i całego Kościoła powszechnego.

Kościół MB Zwycięskiej

Powstawał w latach 1608-1620. To jeden z najmłodszych rzymskich kościołów, zaprojektowany przez Carla Maderno. Początkowo poświęcony był św. Pawłowi, potem, po zwycięstwie armii katolickiej nad czeskimi protestantami w bitwie pod Białą Górą w 1620 roku, wezwanie zmieniono na to, które znamy obecnie. W ołtarzu głównym, pośród złocistych obłoków i promieni znajduje się niewielki cudowny wizerunek Madonny, któremu przypisywano wsparcie w bitwie.” karmel.pl

„Obraz na suficie przedstawia Maryję w otoczeniu aniołów oraz upadek z nieba zbuntowanych aniołów, którym przewodzi Lucyfer. Malowidło to, z ok. 1663 roku autorstwa Giovanniego Domenico Cerriniego, jest alegorią bitwy na Białej Górze.” wikimedia.org

Wiek temu z nieba spadli Habsburgowie.

poniedziałek, 9 listopada 2020

Grzyby Sudetów. Goździeńczyk pomarszczony? ze Wzgórz Strzelińskich

Grzyb jest charakterystyczny i na pozór nie powinno być problemów z jego rozpoznaniem. Jednak okazało się, że podobnych grzybów jest w Polsce kilka. Dodatkowo grzyby we wczesnych stadiach rozwoju różnią się jednak od osobników dojrzałych. Do tego dochodzą dość marne zdjęcia wykonane w ciemnym, listopadowym lesie i przy padającym deszczu. Po długim śledztwie stwierdziłem, że to chyba Clavulina rugosa, ale nic sobie za to uciąć nie dam. 

Może uda się powtórzyć obserwację w lepszych warunkach.


 

wtorek, 3 listopada 2020

Czy to możliwe, że Rammstein nagrał piosenkę o Karpatach? Dunabyl, czyli rdzawy przypływ



Wraz z nastaniem daty 2000 miały zwariować komputery. Nie zwariowały, ale to nie znaczy, że nie przydarzył się lokalny koniec świata ...

„Donaukinder

Źródło Dunaju, twój krwawy strumień
Gdzie spływa pocieszenie i cierpienie
Nic dobrego nie skrywa się w mokradłach
Na twych wilgotnych łąkach

Nikt nie wie co tu się zdarzyło
Pośród rdzawego przypływu”




„Pierwszy raz od katastrofy w Czernobylu przed czternastu laty Europa doświadcza tak wielkiej tragedii ekologicznej. Zaczyna zamierać życie biologiczne w Dunaju, którego jeden z dopływów, Cisa, został zatruty związkami cyjanku potasu. Fotoreporterzy dokumentują tysiące ton śniętych ryb, służby sanitarne szacują, że tylko na Węgrzech zagrożone są źródła wody pitnej dla 2,5 mln ludzi. Stężenie cyjanku potasu oraz metali ciężkich w Cisie osiemset razy przekraczało normę. Ponieważ Rumunia nie uprzedziła o wypadku, za późno było na mobilizację ekologicznych służb ratunkowych.”




„Wkrótce matki stanęły nad prądem
I płakały w łez powodzi
Poprzez pola przez groble
Cierpienie rozlało się po wszystkich stawach
Czarne flagi ponad miastem
Wszystkie szczury tłuste, syte
W okolicy całej zatrute studnie
A ludzie odeszli precz”

„Katastrofę na przepływającej przez Rumunię, Węgry i Austrię rzece Cisie spowodowały wadliwe normy bezpieczeństwa rumuńskich kopalni. W styczniu do Cisy, dopływie Dunaju, wpłynęło 120 ton cyjanku i 20 tys. ton ciężkich metali. Trucizna dostała się do rzeki z dwóch zbiorników przy kopalni złota w Baia Mare i Baia Borsa, do których wypuszczano odpady. Cyjanek służył do wypłukiwania śladowych ilości złota i srebra (…) Orzeczenie unijnych ekspertów, wśród których był Rumun oraz Węgier, zaprzecza dotychczasowym wyjaśnieniom władz rumuńskich. Te, broniąc się przed oskarżeniami Węgrów, zrzucały całą winę na niespotykanie obfite opady śniegu, które topniejąc, sprawiły, że woda ze zbiorników zaczęła się wylewać. Winni są raczej rumuńscy urzędnicy, którzy zgodzili się na istnienie takich zbiorników - odpowiadają unijni specjaliści.

Zaraz po katastrofie pod pręgierzem stawiana była australijska spółka wydobywcza Aurul, która zarządzała w tamtym okresie kopalnią i była odpowiedzialna za stan jednego z dwóch zbiorników. Australijczycy wypierali się od początku wszelkiej odpowiedzialności. .”




„Ryby oddech potraciły
A wszystkie łabędzie martwe
Nad brzegami, na łąkach
Zwierzęta stały się chore
Z nadrzecznych łęgów
Dryfuje odrażający fetor

Gdzież są dzieci?
Nikt nie wie co tu się zdarzyło
Nikt niczego nie widział
Gdzież są dzieci?
Nikt nie widział nic”

Kilkanaście lat temu ...



„Jeden z najstraszniejszych widoków, jakie spotkałem w Rumunii, przedstawiało Baia Borşa, miasto wysunięte daleko na północ, położone w pobliżu granicy z Ukrainą. Składało się niemal wyłącznie z wielkich, szarych blokowisk, otoczonych hałdami kopalnianymi. Po ulicach, wzbijając tumany czarnego pyłu, jeździły gigantyczne ciężarówki. Hałas maszyn i szarość zabudowań mogą spowodować u przechodzącego tamtędy przypadkowego turysty ciężką depresję. Patrząc na ten industrialny przedsionek piekła trudno uwierzyć, że dokoła miasta rozciągają się jedne z najdzikszych gór w tej części Europy. Tamtego dnia powiedziałem sobie po raz pierwszy: „mam dość tego kraju”.

W roku 2019 ciężarówki już nie jeździły a przyroda powoli zaczynała zagarniać zrujnowaną kopalnię.




W roku 2018 …

„Kanadyjska firma Gabriel Resources wniosła pozew do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego przeciwko Rumunii na 4,4 mld dolarów. Korporacji cofnięto pozwolenie na wydobycie złota w kopalni Rosia Montana, którą kupiła 20 lat temu. (…)

Gabriel Resources z pewnością zwiększyłoby wydobycie (firma złożyła w tym celu podanie o przyznanie stosownych koncesji), gdyby nie wydarzenia 2000 roku. W innej rumuńskiej kopalni złota, Baia Mare, doszło do katastrofy. Pęknięcie tamy zbiornika osadowego spowodowało wyciek 100 tys. m sześc. zanieczyszczeń. Stężenie cyjanku w okolicznych rzekach przekroczyło normę 700 razy. Wyciek dostał się do Dunaju i Cisy, zatruł wodę dostępną dla ponad dwóch milionów ludzi.

Była to największa katastrofa ekologiczna w Europie po wybuchu reaktora atomowego w Czarnobylu.”




Fajnie się rujnuje świat z daleka od własnych posiadłości, mamiąc miejscowych wzrostem PKB i zarobków. Może nawet przez dwa pokolenia.

Następni niech żyją na śmietniku, cmentarzysku trwającej przez tysiąclecia przyrody i przez setki lat miejscowej kultury – kogo dziś obchodzi, co będzie za lat 50.

Problem w tym, że świat skurczył się na tyle, że nikt rujnując dzikie góry w Europie nie może być już pewny, że nie odbije się to na Kanadzie.

„Jest jednak i powód do optymizmu - wbrew katastroficznym zapowiedziom zaraz po zatruciu, że miną lata zanim do Cisy wróci życie, rzeka jest już czysta. Wszystko dzięki tegorocznej największej od stu lat powodzi, która miała ten dobroczynny skutek, że wymyła ciężkie metale. W Cisie, ukochanej rzece Węgrów, można się więc znów kąpać i łowić ryby.”

Tyle tylko, że to nie jest prawdziwy koniec tej wiadomości – metale ciężkie spłynęły wraz z osadami do Morza Czarnego. 



Atlantyk …

„Rozciągłość równoleżnikowa w największym przewężeniu między wybrzeżami Ameryki Południowej i Afryki wynosi 2800 km, a 13 500 km licząc od zachodnich krańców Zatoki Meksykańskiej do wschodniego brzegu Morza Czarnego.”

„Donaukinder” (Rammstein) - youtube.com

Cytaty ze stron:

polityka.pl 

wiadomosci.gazeta.pl 

wprost.pl

mlodziezowy.pl

dzikiezycie.pl 

wikipedia.org 

Niektórzy mieli tam takie przygody …

„Jeszcze raz później byliśmy przejazdem z zamiarem zwiedzenia innych zamkniętych kopalń w tej okolicy, tym razem byliśmy śledzeni. Podczas, gdy zwiedzaliśmy zamknięte kopalnie, podjechał do nas gość w złotej kecie i w karbonowej BMW za zylion, uprzejmie prosząc, abyśmy nie robili zdjęć i żebyśmy stąd odjechali. Potem śledziła nas inna beemka z przyciemnionymi szybami. Przez chwilę pomyśleliśmy, że to schizujemy i zatrzymaliśmy się przy drodze. Beemka niestety również. Zawróciliśmy, ona też. Podjechaliśmy pod komisariat policji i zaparkowaliśmy. Ona tak samo. Po jakimś czasie odjechała.” wegedroga.pl