niedziela, 28 lutego 2021

Dwie „Madonny pod jodłami” – jak odróżnić falsyfikat od oryginału? Część pierwsza

Przedwojenne zdjęcie oryginału

 „Madonna pod jodłami” Kupkego wcale nie jest podobna do „Madonny” Cranacha. Nie jest to idealna kopia ani nawet dobry obraz (chociaż ze względu na powojenne możliwości i młody wiek fałszerza należy mu się „uznanie”). Jak to możliwe, że przez kilkanaście lat podróbka udawała z powodzeniem jedno z najcenniejszych dzieł znajdujących się na terenie Polski?

Wszystkiemu winne powojenne zamieszanie. Gdyby ksiądz Siegfried Zimmer próbował wręczyć obraz komuś, kto przed wojną widział go chociaż kilka razy na własne oczy wątpię, by to się udało. Po pierwsze materiał, na którym namalowono „Madonny” jest zupełnie odmienny. Georg Kupke namalował kopię na desce pozyskanej ze średniowiecznego tryptyku (zapewne po wojnie nietrudno było o kawałek uszkodzonego ołtarza). Wiadomo, że mistrz jakim był Cranach używał tworzywa najwyższej jakości a nie materiału z odzysku – była to dokładnie i starannie zagruntowana deska lipowa. Fałszerz użył drewna iglastego z jodły lub świerka i zagruntował je pośpiesznie. W związku z tym na kopii przebijają słoje rocznych przyrostów tworzące wyraźne prążki.



Kopia

 

Inna była też technika malowania i obrazy różnią się barwami. Cranach malował pierwotnie kładąc temperę, a w następnych etapach tworzył laserunki z żywicami i olejem. Obraz powstawał warstwa po warstwie. Fałszerz stosował technikę współczesną – mieszał farby na palecie.


 

 Oryginał


Gdy ogląda się obydwa obrazy obok siebie na wystawie „CranACH!!! „Madonna pod jodłami” mnwr.pl różnice są bardzo dobrze widoczne. Muzealnicy po wojnie nie mieli takiej możliwości, nie mieli internetu ani nawet kolorowej fotografii oryginału. Zapewne zaufali też księdzu – to w końcu „zawód” zaufania publicznego.

Różnic jest więcej. Ciąg dalszy nastąpi.

 

"Historia Śląska i Wrocławia przez ścięte głowy opisana. Święty Wojciech jako kefalofor biskupa Thurzona. Polsko – czeskie zmagania o głowę patrona Czechów i Polaków. Część III" kunstkamerasudecka.blogspot.com



 

środa, 24 lutego 2021

Niezwykły tympanon z wrocławskiej kolegiaty Świętego Krzyża. Nie tylko „Tron Łaski”. Część pierwsza


 

Kolegiata Świętego Krzyża to jeden z najwspanialszych kościołów Śląska a zwiedzić ją niełatwo. Tympanon, na którym pokazano Hennryka Probusa i Matyldę (chociaż są też inne teorie), jest niezwykły z kilku powodów.

Po pierwsze znajduje się na nim jedno z pierwszych na ziemiach polskich przedstawienie typu „Tronu Łaski” w architekturze.

Po drugie nie jest to zwykły „Tron Łaski” a „Tron” połączony z krzyżem mistycznym w formie „Drzewa Życia” (a jeden z najsłynniejszych w Polsce podobnych krzyży mistycznych znajduje się w Warszawie - ale pochodzi z wrocławskiego kościoła Bożego Ciała).

Po trzecie jest to raczej epitafium niż tympanon fundacyjny. 

Skąd wzięło się przedstawienie w formie „Tronu Łaski”? Powszechnie mówi się o XII wieku, gdy takie wyobrażenia Świętej Trójcy zaczęły pojawiać się w malarstwie miniaturowym i na witrażach. Jednak zapowiedzią symboliki „Tronu” mógł być już awers tzw. Krzyża Lotara (Lotharkreuz) pochodzący sprzed roku 1000. 

 

Jest ozdobiony grawerowanym wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa, nad którym z nieba wyłania się „Manus Dei” („Ręka Boga”) trzymająca wieniec laurowy z Duchem Świętym pod postacią gołębicy w środku. Na ramionach krzyża znajdują się grawerowane symbole słońca i księżyca, ale słońce i księżyc w powiązaniu ze sceną Ukrzyżowania to temat na osobną opowieść.



Mszał z Montaure 

Od początku XII wieku „Tron Łaski” pojawia się w mszałach – najczęściej jest wypełnieniem litery „T” (przy „Te igitur, clementissime Pater, per Iesum Christum Filium tuum Dominum nostrum, …” - „Ciebie więc, najmiłościwszy Ojcze, przez Jezusa Chrystusa Syna Twojego, Pana naszego, …)



 Mszał z Cambrai
 

Pierwsze? przedstawienie „Tronu Łaski” w architekturze to przedziwny witraż w kościele, który symbolicznie rozpoczął styl gotycki w budownictwie.

„Kwadryga Aminadaba” – wizja opata Sugera będąca konglomeratem ze Starego i Nowego Testamentu istnieje do tej pory w bazylice Saint Denis. Ciąg dalszy nastąpi.


 

 



"Studnia Patriarchów. Najstarsze znane plastyczne przedstawienie Mojżesza z rogami. Cz. I"
kunstkamerasudecka.blogspot.com


„Stół słowa bożego”. Czy we Wrocławiu możemy znaleźć antyambonę?"
kunstkamerasudecka.blogspot.com

 

"Historia tabernakulum w Polsce rozpoczęła się w roku 1248, we … Wrocławiu. Ambra z Wadochowic. Ilu papieży gościło we Wrocławiu i pod Sudetami? Cz. II"
kunstkamerasudecka.blogspot.com

 

 

sobota, 20 lutego 2021

Ilustrowana historia Wrocławia. Czy kardynał Georg von Kopp zasłużył na miano „Bismarcka w purpurze”? Część pierwsza

 



Śmierć wrocławskiego księcia-biskupa odbiła się szerokim echem w całych Niemczech


Na pewno pierwszy administrator apostolski Dolnego Śląska po II wojnie światowej nie zasłużył sobie na usunięcie w cień. Ksiądz Karol Milik jako jedyny z pięciu administratorów apostolskich, mimo olbrzymich zasług, nie został biskupem i według historyków była to decyzja zupełnie niezrozumiała. Mówią dziś o tym także osoby duchowne.




Na zdjęciu powyżej widać kondukt pogrzebowy wrocławskiego kardynała Georga von Koppa w marcu 1914 roku. Pewnie wielu się zdziwi, ale na zdjęciach z pogrzebu można wypatrywać młodego kleryka Karola Milika. Przyjechał specjalnie z tej okazji zza austriackiej granicy. Kościół - w czasach gdy gasł Breslau a rodził się Wrocław - zachował o wiele większą ciągłość niż „świecka tkanka miasta”. I to chyba nie powinno nikogo zdumiewać – kwestie narodowe dla chrześcijaństwa to zupełnie drugorzędne sprawy („Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie.”) Przynajmniej powinny takie być.

Skąd kleryk Milik wziął się na pogrzebie kardynała Georga von Koppa?

„Ważne zmiany w poziomie kształcenia duchownych związane były z działalnością kard. Georga Koppa. Duchowny ten dosyć mocno związany był z władzą pruską, mając wpływ na samego kanclerza Rzeszy Ottona von Bismarcka. Ze względu na rozległe terytorium diecezji wrocławskiej i bardzo dużą liczbę powołań do kapłaństwa kard. Kopp rozpoczął budowę nowego domu kleryckiego. Prace budowlane trwały dwa lata i w 1895 r. do użytku alumnów został oddany duży gmach wzniesiony w stylu neogotyckim. Otrzymał nazwę od imienia inicjatora jego budowy – Collegium Georgianum.” nowezycie.archidiecezja.wroc.pl


Budynek seminarium w Widnawie

Ale to tylko część historii – wrocławskie seminarium powstało, by kształcić kleryków z pruskiej części Śląska. Drugie seminarium - dla kleryków z austriackiej części prowincji - zbudowano z inicjatywy kardynała Koppa u podnóża Sudetów Wschodnich, w położonej obok biskupiego Javornika Vidnavie. Studiowali w nim Czesi, Niemcy i Polacy a wśród nich Karol Milik pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego. Późniejszy polski administrator apostolski poznał Ostrów Tumski jeszcze przed pierwszą wojną światową, a święcenia kapłańskie przyjął w kościele w Vidnavie, rok po pogrzebie kardynała Koppa, z rąk jego następcy Adolfa Bertrama (jeszcze wtedy biskupa). Polski powojenny administrator apostolski był więc w pewien sposób wychowankiem ostatnich niemieckich biskupów na wrocławskim tronie i łatwo mógł nawiązać kontakt z duchownymi niemieckimi, pozostałymi na Ziemiach Zachodnich. Warto zaznaczyć, że pierwotnie stanowisko to planowano powierzyć Bolesławowi Kominkowi, który jednak uznał, że bardziej jest związany ze Śląskiem Opolskim i że łatwiej poradzi sobie w Opolu niż we Wrocławiu.



Pierwotnie wczesnogotycki (z XIII w.) kościół św. Katarzyny w Vidnavie od średniowiecza związanej z diecezją wrocławską
 

Kardynał Georg von Kopp był człowiekiem, który usiłował pogodzić ogień z wodą – w związku z tym był krytykowany zarówno przez Polaków, jak i Niemców. Mimo wszystko był jednak osobą powszechnie szanowaną i ostatnio także w Polsce spogląda się na jego postać mniej emocjonalnie.

„115 lat Caritas we Wrocławiu (…) Działalność prowadzona przez sekretariat rozszerzyła się do tego stopnia, że 4 kwietnia została przeniesiona na nowe miejsce przy obecnym pl. Kościelnym 5. Również tego dnia książę kardynał Georg Kopp uroczyście zainaugurował działalność Związku Caritas dla Archidiecezji Wrocławskiej.” caritas.pl

A to dopiero początek jego zasług – ciąg dalszy nastąpi.



"Ilustrowana historia Wrocławia. Wózek z Domasławia. Czy osada nad Odrą należała do kręgu cywilizacji śródziemnomorskiej? Od kiedy na Śląsku istnieją nierówności społeczne?" kunstkamerasudecka.blogspot.com

 

"Ściąga wrocławska. Jan XXIII spogląda w kierunku byłej siedziby KW PZPR. A kardynał Kominek? Czym różni się mąż stanu od populisty? I co ma wspólnego Poelzig z Kominkiem?" kunstkamerasudecka.blogspot.com

 

 

środa, 17 lutego 2021

Ilustrowana historia Wrocławia. Wózek z Domasławia. Czy osada nad Odrą należała do kręgu cywilizacji śródziemnomorskiej? Od kiedy na Śląsku istnieją nierówności społeczne?

 Bynajmniej nie chodzi o rzymskie legiony, które dotarły w Sudety – a przecież jeszcze niedawno można to było uznawać za fantazję.

To jeszcze dawniejsze czasy!

Przełom epoki brązu i żelaza …

Pierwsze igrzyska olimpijskie, Troja, Budda, Homer, Iliada, Odyseja, Babilon, znaki zodiaku, założenie Rzymu, Konfucjusz i … biblijny Eliasz. A na Śląsku tylko puszcza, wilki i niedźwiedzie?


„Kielich tzw. Królewski (vel drugi kielich Dąbrówki) z opactwa kanoników regularnych w Trzemesznie, czasza, Eliasz na wozie ognistym.” fototeka.ihs.uj.edu.pl


Eliasz miał żyć w VIII wieku p.n.e. a w zaświaty udał się podobno na ognistym rydwanie/wozie.


W historii zdarzają się odkrycia, które nakazują poprawiać podręczniki – nawet te wydane stosunkowo niedawno. Ostatnio dzieje się tak za sprawą archeologii, bo trudno już wygrzebać w starych księgozbiorach zupełnie nieznane teksty.

„Domasław to wieś w gminie Kobierzyce, kilkanaście kilometrów na południowy zachód od Wrocławia. W latach 2006–2008, kiedy budowano tam obwodnicę, Zespół Badań Ratowniczych pod kierownictwem profesora Bogusława Gedigi z wrocławskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk przeprowadził prace wykopaliskowe. Odkrycia okazały się rewelacyjne, sięgające okresu neolitu, wczesnej epoki brązu i epoki żelaza. (…) Odkrycie archeologiczne rzuciło nowe światło na nasze wyobrażenie o społecznościach z epoki żelaza. Okazuje się, że już wtedy zaczęło dochodzić do nierówności społecznych, czy też wyraźnego zróżnicowania ludności pod względem posiadanego majątku. Wyodrębniła się grupa ludzi, którą dziś moglibyśmy nazwać arystokracją, elitą posiadaczy.” archeologia.pl

Tak naprawdę takie nierówności zaczęły się pojawiać już wcześniej – w czasach kultury unietyckiej. Dowody można znaleźć na cmentarzu; jednym sypano kurhany a innym nie.


„Interesujący przykład - być może nieprzypadkowego - wykorzystania kurhanu na potrzeby jurysdykcji karnej. Stanowisko archeologiczne znajduje się w obrębie Równiny Wrocławskiej, na niewielkim wzniesieniu (dawniej Galgen Berg), po wschodniej stronie drogi z Kątów Wrocławskich do Kilianowa, przy obecnym zjeździe na autostradę A4, ok. 2 km od centrum miasta.
Szubienica jest bardzo zniszczona, zachowała się tylko w części fundamentowej.” zabytek.pl


Nierówności pełnią w dziejach ludzkości niezwykle ważną rolę – umiarkowane są motorem postępu, wielkie zaś prowadzą do wojen i rewolucji.

Wykopaliska z Domasławia (trudno o tak dobrze zachowane obiekty z terenu wielokrotnie burzonego i odbudowywanego pobliskiego Wrocławia) są zaskakujące pod innym względem.




„W zespole ceramiki malowanej z Domasławia obok naczyń mamy również egzemplarze specjalne o przeznaczeniu raczej rytualnym. Są to np. przedmioty o kształtach zoomorficznych, rogów i wreszcie unikatowy w skali co najmniej środkowoeuropejskiej pięknie zdobiony czterokołowy wózek. Zagadnienie funkcji tego egzemplarza oraz jego roli w grobie zasługuje na szczególną uwagę (niezależnie od widocznych walorów estetycznych). Nie ulega wątpliwości, że obiekt ten nawiązuje do zwyczajów znanych z grobów typu „książęcego” odkrytych w kręgu halsztackim i ma swoje zakotwiczenie na obszarze cywilizacji śródziemnomorskiej. Wóz odgrywał różnorodne role obrzędowe i symboliczne w wielu systemach religijnych i w różnym czasie, poczynając od neolitu. (...). Opisane w starotestamentowej Księdze Królewskiej zagadkowe odejście z tego świata proroka Eliasza, przypadające mniej więcej na czas funkcjonowania cmentarzyska w Domasławiu, mówi nam o ważnej roli wozu. Prorok unosi się do nieba na ognistym rydwanie ciągnionym przez takie same konie. (...) Wiele innych przykładów z bliskiego nam sąsiedztwa potwierdza ważną funkcję obrzędową wozu. U Germanów posąg bogini płodności i urodzaju Nerthus był podczas corocznych uroczystości obwożony na wozie ciągnionym przez woły, posadowiony na odpowiednio przygotowanym tronie i następnie obmywany (o czym wspomina Tacyt). (…) Złożenie tego egzemplarza wózka w grobie zmarłego należącego do wyróżniającej się części społeczeństwa (na co wskazuje konstrukcja i jego nader bogate wyposażenie) nadaje mu określone znaczenie w obrzędach grzebalnych. Najpewniej mamy w tym przypadku ślad oddziaływań kręgu cywilizacji śródziemnomorskich, w tym starożytnej Grecji, gdzie transport zmarłego „wodza-naczelnika” na miejsce spoczynku odbywał się najczęściej na wozie. W starożytnej Grecji pojazd ten odgrywał ważną rolę w części obrzędu grzebalnego zwanego ekforą. Taką treść odnajdujemy w scenie na kraterze, w dziele tzw. Mistrza Amfory z Dipylonu z ok. połowy VIII w. p.n.e., w której zmarły, opłakiwany przez lamentujących oddanych w charakterystycznym geście załamywania rąk nad głowami, spoczywa na wozie.” 



 

Tu dygresja …

Ten ostatni zabytek znamy dzięki Gustavovi Hirschfeldowi - archeologowi urodzonemu w Pyrzycach. Żył krótko ale miał olbrzymie zasługi dla rozwoju archeologii starożytnej Grecji.



Wyposażenie grobowe powstającej warstwy wojowników - brązowe i żelazne miecze oraz siekierki

 

Pierwsza obserwacja komety Halleya, potęga Asyrii, Tales z Miletu, Ezop, podboje Persów, Świątynia w Jerozolimie …

A na Śląsku wilki i niedźwiedzie?



Naczynia z brązu - w tym misa, której obrzeże ozdobiono wizerunkami ptaków wodnych i tarczy słonecznej
 

 

 Malowana ceramika grobowa

„Obraz kultury, jaki ukazują źródła pozyskane na cmentarzysku w Domasławiu, przedstawia nam ówczesne społeczeństwo zamieszkujące obszary południowo-zachodniej Polski jako pozostające w rytmie rozwoju obserwowanego w głównych funkcjonujących wtedy centrach cywilizacyjnych i pozostające z nimi w bliskich kontaktach.” 



 

O ile kilkanaście lat temu uważano, że plemiona na Śląsku ulegały wpływom kultury halsztackiej, to teraz uważa się, że były tej kultury częścią – najbardziej wysuniętą na północny-wschód. Opisane znaleziska to nie pojedyncze efekty przypadkowej wymiany handlowej lub najazdu. To przedmioty z cmentarza funkcjonującego setki lat.

Zachęcam do lektury całego artykułu Bogusława Gedigi „Ślady cywilizacji śródziemnomorskiej nad Odrą”.

Spór: czy Śląsk był najpierw piastowski, polski, czeski, czy niemiecki jest kłótnią na poziomie osiedlowej piaskownicy.

 



"Sudeckie pomniczki. „Siedem krzyży” z okolic Jawornika - „sudecka Masada”? kunstkamerasudecka.blogspot.com



poniedziałek, 15 lutego 2021

Na nartach przez Wzgórza Strzelińskie

 

„We wrocławskich parkach zaroiło się od małych saneczkarzy. W mieście pojawili się jednak także miłośnicy "biegówek".

- Po co jechać 100 czy 200 kilometrów, jak można poszaleć tutaj, na miejscu - mówi Jerzy Englender, emeryt z wrocławskich Maślic:” radiowroclaw.pl



Wychodząc z podobnego założenia wyruszyliśmy na Wzgórza Strzelińskie – ostatnimi laty można tam pojeździć na biegówkach niewiele częściej niż na Maślicach czy Krzykach.








Biały Kościół …

O ile po wczesnych nazwach miejscowości można poznać, czy zakładali je Słowianie czy też Niemcy (a przecież wiele tych miejsc było zamieszkanych od tysiącleci i pewnie też miały swoje nazwy, które się nie zachowały lub zostały przekształcone), to Biały Kościół założyli Rzymianie. Bo od samego początku (od XIII wieku) o wsi pisano Alba Ecclesia.

Hmm … podobno żyjemy w epoce fake newsów. A kiedyś to pisano samą prawdę!

„Domniemana historia Litwy w epoce staropolskiej rozpoczyna się od opowieści o uchodźstwie z Rzymu pięciuset przedstawicieli szlachty rzymskiej pod wodzą księcia Palemona (Publiusza Libona herbu Colonna/Kolumna). Problemem jest jednoznaczne stwierdzenie, kto jako pierwszy wprowadził ów mit do historiografii. Jan Długosz w dziesiątej księdze swoich Roczników uznał, że zwolennicy Pompejusza, pokonanego w walce o władzę przez Juliusza Cezara, w wyniku niechęci do dalszych wojen domowych, przerażeni okrucieństwem bratobójczych walk, a także z obawy o dokonanie zemsty na sprzymierzeńcach Pompejusza przybyli na litewskie ziemie w 714 r. ab urbe condita, czyli w 39 lub 38 r. p.n.e. W części poświęconej prapoczątkom Litwy Długosz prezentuje opowieść, że szlachcic rzymski Willa wraz ze swoją rodziną oraz pięciuset towarzyszami i ich bliskimi przybył i zasiedlił opustoszałe dotychczas ziemie litewskie. Założyli nawet miasto Romnove („Rom nova” – nowy Rzym). Nowemu krajowi nadano nazwę Lithalia, dodając tylko „l” do słowa „Italia”. Język litewski miał być zepsutą łaciną. Tym sposobem Litwini zostali włączeni w krąg świata zachodniego, cywilizacji łacińskiej.” wilanow-palac.pl

„Fantazje rodów. Jak polska szlachta masowo fałszowała drzewa genealogiczne” focusnauka.pl

Fałszowała nie tylko polska szlachta.

Zapewne Biały Kościół Rzymianie założyli po drodze na Litwę. Zwłaszcza, że niedaleko jest Romanów.

My wędrówkę rozpoczęliśmy w Białym Kościele, a zakończyliśmy w Ziębicach: ze stacji bez szlaku i szlakiem niebieskim do Skrzyżowania pod Dębem, potem czerwonym obok Cygańskiego Krzyża i skałek pod Borową, na Gromnik, przez Romanów i Dobroszów, Kalinkę, Skrzyżowanie nad Zuzanką i Źródło Cyryla. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


 

Do stacji w Ziębicach wyszło ok. 26,5 km.

Pandemiczny Obóz Narciarski Na Raty (z siedzibą we Wrocławiu) nadal trwa.





„Na nartach do bardzkiej Diany” kunstkamerasudecka.blogspot.com

 




 

środa, 10 lutego 2021

Czy we Wrocławiu kiedykolwiek istniał „most Paulinów”?

 
Maximilian von Grossmann pracował we Wrocławiu w latach 1820 - 1840. Na pejzażu malowanym z wieży kościoła św. Krzyża widać, że na wschód od starego centrum miasta nie było wtedy przepraw mostowych. W miejscu Mostu Pokoju posadowione są drewniane izbice zabezpieczające mosty istniejące od średniowiecza (pomagały też w cumowaniu statków?). Podobne można zobaczyć na pierwszym planie.

 

Most Pokoju …
 

„Pierwsza przeprawa istniejąca niegdyś prawie w tym samym miejscu była wąską i długą drewnianą konstrukcją. Nazywała się mostem Paulinów, a od 1855 r. Fenigowym (Vierpfennigbrücke) od drobnych opłat mostowych pobieranych przez budowniczego i właściciela kładki.” (Maciej Łagiewski „Mosty Wrocławia” 1989)

I do dzisiaj nazwa przewija się przez różne wydawnictwa oraz strony internetowe.




„Most Paulinów zwany również Czterofenigowym od pobieranego myta na pierwszym planie.” polska-org.pl

„Kolejne przeprawy w tym miejscu to drewniany most Pauliński, a następnie zbudowany w 1855 r. most Czterofenigowy (właściciel długiej, wąskiej drewnianej kładki pobierał za skorzystanie z przeprawy opłatę w wysokości czterech fenigów).” onwater.pl

Można o „moście Paulinów” posłuchać na wykładach. youtube.com

Ale dlaczego prywatny most, zbudowany w pruskim Wrocławiu po kasacie zakonów miałby nosić nazwę „mostu Paulinów”, skoro we Wrocławiu nie było paulinów? Paulini pojawili się we Wrocławiu po wojnie.

Paulini po niemiecku to „Die Pauliner”. Most Paulinów to Paulinerbrücke?




Niemiecka nazwa wrocławskiej przeprawy to Paulinenbrücke.

Paulinenbrücke, Paulinenstraße i inne Paulinen-obiekty istnieją w Stuttgarcie. Ulice i mosty Pauliny nazwano na cześć Pauliny Teresy Luizy Wirtemberskiej – królowej Wirtembergii (1800-1873). Było to dość popularne imię w dziewiętnastowiecznych Niemczech.

Jeśli nazwa wrocławskiego mostu pochodziła od paulinów, musiałaby to być bardzo zajmująca historia. Ktoś ją zna?

 

"Keprnik po polsku nic nie znaczy. A Koprowy Szczyt? Koprnik, Köppernik, Köpernickstein" kunstkamerasudecka.blogspot.com