sobota, 27 marca 2021

Ilustrowana historia Wrocławia. Jak wyglądał salon przedwojennego, cenionego wrocławskiego architekta? Erwin Grau i „Der Baumeister” z lipca 1936 roku


„Der Baumeister” to najstarszy niemiecki miesięcznik zajmujący się architekturą. Ukazuje się do tej pory w Monachium od ponad stu lat – od roku 1902. Spora część numeru lipcowego z 1936 roku była poświęcona domowi, który istnieje we Wrocławiu do dzisiaj. polska-org.pl




Erwin Grau był ostatnim z rodu wrocławskich architektów – zarówno Albert Grau (jego dziadek) i Erich Grau (ojciec) zasłużyli się dla miasta. Erwin jest najbardziej znany z projektu, którego nie zrealizowano.




„Pierwszy projekt siedziby rejencji wrocławskiej powstał w 1935 roku. Później władze miasta rozpisały konkurs na najlepszy projekt. Jego zwycięzca, Erwin Grau, wrocławski architekt, nie doczekał się jednak realizacji swojego pomysłu. Wyniki konkursu unieważniono i zdecydowano, że zrealizowana zostanie koncepcja Feliksa Bräulera, członka Reichstagu.

- To był człowiek zupełnie nieznany w architekturze, prawdopodobnie ten budynek to jego jedyna realizacja. Był członkiem najwyższych władz i to otwierało mu różne możliwości. Zaprojektowanie gmachu mogło być tylko jego fanaberią – wyjaśnia profesor. Niektórzy zastanawiają się, czy Bräuler rzeczywiście był twórcą projektu, czy może ktoś wykonał go za niego. Jednak to właśnie podpisany jego nazwiskiem plan zrealizowano.” tvn24.pl





Fakt, że sporą część numeru prestiżowego miesięcznika poświęcono domowi, który zaprojektował dla siebie, świadczy o wysokiej pozycji Graua w świecie niemieckiej architektury. Jednak z funkcjonariuszami partyjnymi nie wygrywa się talentem.




 

Dzięki miesięcznikowi możemy zobaczyć nie tylko jak wyglądało zewnętrze domu ale i wejść „na salony” architekta.

 







"Ilustrowana historia Wrocławia. Jak powstawał i był produkowany najsłynniejszy wrocławski pojazd wojskowy II wojny światowej?" kunstkamerasudecka.blogspot.com




środa, 24 marca 2021

Ilustrowana historia Wrocławia. Jak powstawał i był produkowany najsłynniejszy wrocławski pojazd wojskowy II wojny światowej?

 

Produkcja seryjna Sd.Kfz.9

„Dolmel, kto dziś pamięta o tym wrocławskim zakładzie (…)

Okazało się, że traktory produkowane w FAMO można doskonale wykorzystać do transportu wojskowego wyposażenia lub przewożenia artylerii. W 1936 r. powstał w fabryce prototyp największego z rodziny niemieckich ciągników półgąsienicowych Sd.Kfz.9 (Sonderkraftfahrzeug 9). Po wybuchu wojny FAMO przejęło podwarszawskie wówczas zakłady URSUS. W obu zakładach produkowano na potrzeby wojska pojazdy wojskowe, amfibie, remontowano czołgi.” gazetawroclawska.pl  Prototypy  powstawały jeszcze w roku 1938.


 

FAMO (Fahrzeuge und Motorenwerke) produkowało lekkie czołgi a następnie całą serię armat samobieżnych i niszczycieli czołgów (pojazdów bezwieżowych, a więc tańszych i takich, na których można było zamontować armatę większego kalibru). Jednak najbardziej znanym produktem był właśnie ciężki ciągnik półgąsienicowy Sd.Kfz.9 nazywany po prostu „FAMO”. Był używany przez armię niemiecką oraz sojuszniczą rumuńską – stąd oglądać go można w muzeum w Bukareszcie wikipedia.org.




Dygresja ...

„Czarnek: W podręcznikach pisze się "naziści". Powinno być "Niemcy" rp.pl

Hmm … w większej części Europy Środkowej i Wschodniej (Węgry, Bułgaria, Słowacja itd.) rządziły w czasie wojny partie odwołujące się wprost do ideologii i symboliki nazistowskiej, mające na rękach krew a na sumieniu zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości. Te kraje chętnie by o tym zapomniały? Mamy ochotę im pomóc w amnezji? Bo Niemców chwilowo znowu nie lubimy a Węgrów owszem? Nas nie mordowali ale Żydów tak. Co mają o sobie napisać Węgrzy w podręcznikach? Że kim byli w czasie II wojny światowej? To w PRL-u usiłowano wybielać sojuszników Hitlera z Europy Środkowej, bo dzięki ZSRR zostali naszymi nowymi przyjaciółmi przeciw tym strasznym Amerykanom, Anglikom i Francuzom.




Sd.Kfz.9 powstał jako ciągnik artyleryjski, jednak używany był przede wszystkim w roli pojazdu służącego do ewakuacji lub przewożenia uszkodzonych pojazdów pancernych. Radził sobie nawet z ciężkimi czołgami, które były holowane przez dwa lub trzy ciągniki. Wielkie wrażenie robią konwoje ciągnące np. ogromne armaty obrony wybrzeża.




„FAMO” jest ulubionym pojazdem w świecie modelarzy i u nich można znaleźć ciekawe fotografie ciągnika (dbają o szczegóły). Na jednym z blogów panzerserra.blogspot.com zamieszczono zdjęcia jak powstawał prototyp?( rok 1938) Sd.Kfz.9.

Wyprodukowano ok. 2500 tych pojazdów a do dzisiaj zachowały się nieliczne i są ozdobą muzeów. Istniała także wersja opancerzona wyposażona w armatę.

 

 "Zagadka „lądowych/latających torped” z Festung Breslau rozwiązana? Część pierwsza" kunstkamerasudecka.blogspot.com

niedziela, 21 marca 2021

Historia Śląska i Wrocławia przez ścięte głowy opisana. Pałac letni biskupów wrocławskich – kochanka pruskiego króla, ścięta węgierska głowa i Frankenstein. Część pierwsza a zarazem kolejna

Nie potrzeba nam tu na Śląsku włoskich Frankensteinów. Wystarczająco wielu mamy własnych.


Doświadczenia Giovanniego Aldiniego

Szalony rok 1803 …

„Z przeszłością budowli związana jest również historia zbrodni w afekcie. Pod koniec XVIII w. pałac kupił Leopold von Zedlitz, który wynajął go węgierskiemu kupcowi Lajosowi von Troerowi. Ten często podróżował w sprawach zawodowych, więc opiekę nad posiadłością powierzył swojej przyjaciółce Teresie Strommein. Wybranka wdała się jednak w romans z baronem Zedlitzem, co doprowadziło do tragedii – zazdrosny Węgier, dowiedziawszy się o zdradzie, zamordował niewierną kochankę.” mnwr.pl


W tym samym roku …

„Giovanni Aldini: lo Scienziato italiano che ispirò il personaggio di Frankenstein” vanillamagazine.it 

„Wsławił się demonstracjami reakcji mięśni martwych ludzi (zmarłych naturalnie lub pozbawionych życia w wyniku wykonania kary śmierci) na drażnienie prądem elektrycznym z baterii ogniw galwanicznych. Serię takich publicznych pokazów zrealizował przy bolońskim Pałacu Sprawiedliwości w styczniu i lutym 1802, później (jesienią 1802) pojechał do Paryża, gdzie odbył serię wykładów połączonych z pokazami. Najbardziej spektakularnym wydarzeniem w karierze Aldiniego był pokaz przed Królewskim Kolegium Chirurgów w Londynie w styczniu 1803”. wikipedia.org

 W roku 1803 pokoje w pałacu letnim biskupów wrocławskich wynajmowała …

„(…) Jedyna miłość króla Prus.”

Jeden z owoców tej miłości został pochowany w Świnoujściu …

„Gdy park był jeszcze cmentarzem został na nim pochowany kanonik F. W. Ritz, syn cesarza (króla - od red.) Fryderyka Wilhelma II. Nieślubny syn. Na żeliwnym krzyżu rodzina umieściła napis: „Tu spoczywają szczątki kanonika F. W. Ritza, spadkobiercy i prawowitego pana na Lichtenau i Breitenwerder urodzonego 24 maja 1783 r., zmarłego 31 sierpnia 1837”.

Kanonik był owocem wielkiej miłości przyszłego władcy Prus do Wilhelminy Encke, córki nadwornego trębacza lub - jak podają to inne źródła - nadwornego kameralisty. Uczucie to trwało mimo oficjalnych dwóch ożenków cesarza, do których był zmuszony zajmowanym stanowiskiem.

Przed grobem ich syna postawiono wysoki słup żeliwny i żeliwny krzyż. Oba zostały ponoć skradzione przez złomiarzy. 



 

Kim była para kochanków

Fryderyk z Wilhelminą poznali się jeszcze będąc dziećmi. Często ze sobą przebywali. Ich ulubionym miejscem romantycznych wypraw była Pawia Wyspa na Haweli w południowo - zachodnim Berlinie w dzielnicy Steglitz - Zehlendorf.

Wilhelmina wybaczała Fryderykowi liczne skoki na bok. Zawsze bowiem po nich wracał do jej łoża. Wiele lat później, już jako władca Fryderyk Wilhelm II, wybudował na wyspie specjalnie dla niej romantyczny pałac otoczony parkiem według projektu Petera Josepha Lenna. Wilhelmina, gdy podrośli, stała się oficjalną metresą króla. Miłość przetrwała dwa małżeństwa króla. Urodziła mu pięcioro dzieci (tylko dwoje przeżyło). (…) Fryderyk Wilhelm, gdy objął tron jako cesarz, obdarował Wilhelminę tytułem hrabiny von Lichtenau oraz dwoma majątkami ziemskimi. Po śmierci Fryderyka otrzymała jednorazowe subsydium w kwocie pół miliona talarów, co na owe czasy było ogromną kwotą. Niestety, tu skończyła się sielanka.

Następca cesarza, jego syn Fryderyk Wilhelm III, nienawidził Wilhelminy. Odebrał jej majątek i wypędził z Berlina. Dopiero w 1809 roku, gdy wojska francuskie zajęły pomorskie ziemie, cesarz Napoleon Bonaparte nakazał zwrócenie jej włości i wypłacenie renty.

Wilhelmina w późniejszych latach wydała się za młodszego od siebie o 26 lat aktora, Franza Ignaza Holbeina, znanego jako „Fontano” i wyjechała z nim do Wrocławia.” gs24.pl


Wilhelmina miała wynajmować „dom w Ogrodzie Biskupim na Przedmieściu Oławskim” gdy doszło tam do morderstwa.

Wojciech Chądzyński („Wrocław, jakiego nie znacie”) pisze, że wrocławski sędzia uniewinnił krewkiego Węgra.

Jak to możliwe, gdy w innej książce można wyczytać, że w roku 1803 znany wrocławski lekarz dokonywał podobnych eksperymentów jak Giovanni Aldini, dręcząc przy pomocy elektryczności ściętą głowę Węgra, skazanego za zamordowanie swojej kochanki. A ten Węgier nazywał się tak samo, jak morderca z pałacu?

Ciąg dalszy nastąpi.

"Historia Śląska i Wrocławia przez ścięte głowy opisana. Święty Wojciech jako kefalofor biskupa Thurzona. Polsko – czeskie zmagania o głowę patrona Czechów i Polaków. Część III" kunstkamerasudecka.blogspot.com

 "Bożonarodzeniowa wycieczka do Trzech Króli / Królów (Pruskich) czyli tropienie skalnych rytów. Akt II. Czy wszyscy królowie od Krzyżowej Góry byli upamiętnieni we Wrocławiu?" kunstkamerasudecka.blogspot.com

czwartek, 18 marca 2021

Kaplica Ildefonsa - ostatniego opata krzeszowskich cystersów. Część pierwsza

 Kaplica Ildefonsa przed wojną

Rok 2020 …

„Niezwykłe historie wiejskich kapliczek w gminie Czarny Bór. Dziewiętnastowieczne obiekty zostały starannie odnowione, zadbano też o ich otoczenie.” radiowroclaw.pl

„Dzięki dofinansowaniu dawny blask odzyskują już:
- teren wokół Kapliczki Matki Boskiej Częstochowskiej (dawniej Ildefonsa) w Borównie,

- kapliczki Św. Anny w Witkowie,

- porządkowany jest Zespół Pałacowo-Ogrodowy Czettritzów, na terenie którego znajdują się pomniki nagrobne rodziny von Portatius.” walbrzych.dlawas.info




Tworzenie wrażenia, że sekularyzacja dóbr kościelnych w Prusach w roku 1810 była jakimś zjawiskiem niezwykłym w oświeceniowej Europie i główną jej przyczyną była potrzeba opłacenia kontrybucji w czasach wojen napoleońskich, jest budowaniem kolejnego historycznego mitu (mit antypruski zbudować w Polsce nietrudno). Dużo wcześniej sekularyzację w wersji okrutnej i barbarzyńskiej przeprowadziła – lubiana przez Polaków - Francja (i wcale nie chodzi tu o kasatę zakonu templariuszy, co przecież tak naprawdę było motywowane sekularyzacją jego majątku).

Wcześniej niż Prusacy sekularyzację przeprowadził tak poczciwy kraj, jak („kasaty józefińskie”) …

„Kasaty zakonne w krajach habsburskich za cesarza Józefa II na tle kasat w drugiej połowie XVIII i początkach XIX w.


Chełmiec

Kasat zakonnych dokonano w czasach rządów cesarza Józefa II (1765–1790) w dwóch turach. W pierwszej (1782–1783) zlikwidowano wszystkie klasztory zakonów ściśle kontemplacyjnych (kartuzów, paulinów, klarysek, benedyktynek itp.), w drugiej (1784–1787) kilkaset klasztorów innych zakonów. Wszystkie kasaty miały swoje źródło w „józefińskiej” wizji relacji Kościoła i państwa – a dokładniej Kościoła w państwie – i były elementem szeroko zakrojonych modernizacyjnych reform cesarza Józefa. Fundusze uzyskane ze sprzedaży dóbr poklasztornych były przeznaczane głównie na cele szkolne, w tym na seminaria duchowne.

Na tym przykładzie wzorowali się władcy Bawarii Karol II Teodor (zm. 1799) i Maksymilian IV Józef (zm. 1825), przeprowadzając podobne akcje na podległych sobie ziemiach (w latach 1778–1784, i w czasach generalnej sekularyzacji w latach 1802–1804, a także Fryderyk II z Wirtembergii (w latach 1802–1810).

Zupełnie inne wzorce sekularyzacji dóbr kościelnych płynęły w tym czasie z rewolucyjnej Francji, gdzie kolejne prawa: nacjonalizacja dóbr zakonnych (listopad 1789 r.), zniesienie ślubów zakonnych (luty 1790 r.), konstytucja cywilna kleru (lipiec 1790 r.) zmierzały do wyeliminowania z życia obywateli nie tylko kleru, lecz także religii katolickiej i zastąpienia jej nową, rewolucyjną „religią” rozumu. Prowadziło to wielokroć raczej do dzikiego wandalizmu (połączonego z męczeństwem wielu zakonników) niż do realnego wzbogacenia skarbu państwa. Model rewolucyjny (najczęściej w łagodniejszej formie) wprowadzany był w życie także na zajmowanych przez wojska francuskie terenach Rzeszy na wschód od Renu (np. w 1803 r. w Kolonii).” („Kasaty zakonne w krajach habsburskich za cesarza Józefa II na tle kasat w drugiej połowie XVIII i początkach XIX w.” Stanisław Jujeczka, 2010)


Trójgarb

Dodać trzeba, że Józef II był człowiekiem bardzo pobożnym – ale czy ludzie pobożni zawsze mają takie same spojrzenie na religię jak przywódcy Kościoła?

Kasaty józefińskie doprowadziły np. do likwidacji nie tylko klasztorów, ale i wielu popularnych miejsc i kaplic pielgrzymkowych na terenie dzisiejszych Czeskich Sudetów (takich, które uznano bardziej za wytwór „religijności ludowej” niż oficjalnej).

Pierwsze zaś „śląskie sekularyzacje” – tkwiących jeszcze w tradycjach feudalnych – instytucji kościelnych miały miejsce podczas reformacji w XVI wieku, gdy nikt się nie spodziewał, że Śląsk kiedyś będzie pruski.

Wydarzenie do którego doszło w roku 1810 w Prusach nie było jakimś rozpaczliwym gestem, które miało załatwić problem kontrybucji, a przemyślanym działaniem, przygotowywanym od lat (żądania Francuzów mogły co najwyżej to działanie przyśpieszyć).

Nie zmienia to faktu, że czterdziesty dziewiąty cysterski opat Krzeszowa Ildephons Reuschel, któremu udzielił benedykcji biskup Emmanuel von Schimonsky, sprawował rządy w czasach dla klasztoru dramatycznych. Zarówno biskup, jak i opat byli urodzonymi Ślązakami. Przyszli na świat w czasie wojen śląskich.

Ciąg dalszy nastąpi.

"Kamień graniczny z roku 1733. Dokonaliśmy częściowej rewitalizacji granicy opactwa krzeszowskiego. Część pierwsza" kunstkamerasudecka.blogspot.com



sobota, 13 marca 2021

„Wesoły cmentarz” z Albrechtic nad Wełtawą. Część pierwsza

 

Z tamtych okolic Polacy znają raczej elektrownię jądrową w Temelinie. Jest ona widoczna ze znacznej odległości, bo wieże chłodnicze mają wysokość prawie 155 m.




Także jeśli chodzi o „wesoły cmentarz” to w Polsce słynny jest przede wszystkim ten w Sapancie.

„Cimitirul Vesel to chyba najciekawsza atrakcja Rumunii – dzieło niejakiego Stana Ioana Patrasa, który pełnił funkcję lokalnego Leonarda da Vinci, bo był rzeźbiarzem, poetą i malarzem z zamiłowania, a pierwsze krzyże zaczął składać już w wieku 14 lat.” weekendowi.pl

Czy to najciekawsza atrakcja nie wiem, ale jedna z ciekawszych na pewno.

Ten drugi „wesoły cmentarz” – czeski - jest w Polsce prawie nie znany.

„V Albrechticích nad Vltavou na jihu Čech můžete navštívit veselý hřbitov” regiony.rozhlas.cz



A przecież znawca cmentarzy Jacek Kolbuszewski opisał go już prawie trzydzieści lat temu („Przestrzenie i krajobrazy” z roku 1994). Od tego czasu chciałem go zwiedzić – udało się w roku 2014 podczas pierwszego wyjazdu na Szumawę.

Cmentarz z Albrechtic jest i podobny, i zarazem bardzo różny od tego ze Wschodnich Karpat. Obydwa związane są z wiejskimi społecznościami, gdzie ludzie dobrze się znają, obydwa są kolorowe i na obydwu możemy czytać rymowane utwory/wiersze poświęcone zmarłym osobom. Jednak wiersze te pełnią zupełnie różne funkcje.

Przez wiele wieków osoby niskiego stanu chowano „w cieniu kościoła” w niemal bezimiennych grobach.

„Cmentarze przykościelne jako podstawowe miejsca pochówku chrześcijan kształtowane były do końca XVIII wieku. Lokalizowano je w najbliższym sąsiedztwie kościoła, by zmarli mogli doświadczać zbawiennego wpływu świętości emanującej z Domu Bożego. Cmentarze zakładane przy kościołach były przedłużeniem przestrzeni świątyni, a nastrój tworzony przez groby, przypominał o marności tego świata i prawdziwym celu ludzkiej egzystencji. Cmentarze przy kościele nazywane ogrójcem, były stosunkowo nieduże, prawie zawsze stawały się za małe, a groby w nich lokalizowane były gęsto i nie miały charakteru trwałego. Co pewien czas przekopywano je i to samo miejsce nadawało się do ponownych pochówków. Na cmentarzach przykościelnych grzebane były osoby biedne i o niskim statusie społecznym.” (Anna Majdecka-Strzeżek „Ogrody wiecznej pamięci w krajobrazie kulturowym”) 

 

 

"Cmentarz w śniegu" znanego z Karkonoszy Caspara Davida Friedricha. Na nagrobku można odczytać datę "1826".

Zmianę stanu trwającego od wieków przynosi romantyzm. Twórcy zaczynają interesować się kulturą ludową, kochają melancholijne krajobrazy i opowieści z zaświatów. Cmentarze „wchodzą” na artystyczne salony. Zmienia się także stosunek do grobu, dochodzi do głosu romantyczny indywidualizm – każdy człowiek wart jest upamiętnienia. Zaczynają powstawać cmentarze pełniące narodowych pomników historii - Rakowicki, Łyczakowski, na Rossie, Powązkowski. Są to wielkie cmentarze miejskie, ale … około roku 1850 ksiądz Stolarczyk zakłada wiejski cmentarzyk na Pęksowym Brzyzku. Oczywiście nie marzy mu się wtedy, że będzie to Cmentarz Zasłużonych.

Rumuński i czeski „wesołe cmentarze” są nekropoliami zwykłych, niczym nie wyróżniających się ludzi. Dlaczego stały się sławne?

Może jednak każdy się czymś wyróżnia?

Ciąg dalszy nastąpi.

 

"Pomnik psiej wierności spod Mont Blanc. Biegun i Żebro Abruzzów" kunstkamerasudecka.blogspot.com

"Znany podróżnik, polarnik i alpinista Julius Payer wyruszył badać najwyższą część Tyrolu z … Sudetów" kunstkamerasudecka.blogspot.com

 



niedziela, 7 marca 2021

Mauzoleum człowieka, który zgasił niemiecką „Wiosnę Ludów” – z widokiem na Jezioro Mietkowskie. Część pierwsza

 

Jak policzyłem, w dniach 6-7 maja 1849 roku na wrocławskim Starym Mieście stanęło 17 barykad (o tym innym razem), ale walka już nie miała sensu. W listopadzie 1848 roku król Fryderyk Wilhelm IV mianował na stanowisko pruskiego premiera byłego dowódcę VI Korpusu Armijnego we Wrocławiu hrabiego Friedricha Wilhelma von Brandenburg. 
 
 
 
 
Był on stryjem króla, pochodził jednak z małżeństwa morganatycznego. Król wysłał w ten sposób wiadomość zbuntowanemu mieszczaństwu, że nadchodzi kres marzeń o znaczącej liberalizacji kraju a rewolucją zajmie się wojsko, co też wkrótce się spełniło. Friedrich Wilhelm von Brandenburg przywrócił w Prusach porządek, ale nie pożył długo.




„W październiku 1850 roku został wysłany do Warszawy celem wysondowania stanowiska Rosji w powstającym austriacko-pruskim konflikcie. Był politykiem bardzo rozważnym i nie chciał dopuścić do konfliktu pomiędzy Austrią a Prusami dlatego nie zgodził się na wprowadzenie 1 i 2 listopada 1850 roku mobilizacji w armii pruskiej.
Następnego dnia, 3 listopada, nagle ciężko zachorował i zmarł w dniu 6 listopada 1850 roku. Natomiast 8 listopada został pochowany w berlińskiej katedrze. (…) Po śmierci jego żony w dniu 5 marca 1855 roku postanowiono, że oboje spoczną na śląskiej ziemi w Domanicach, gdzie wybudowano dla nich wspaniałą kaplicę grobową. Tak też się stało, któregoś październikowego dnia 1856 roku poprzez kościół św. Doroty we Wrocławiu obie trumny na specjalnej kolejowej lawecie udały się w kierunku Imbramowic, a stamtąd już bezpośrednio do Domanic. O godz. 11.00 rozpoczęła się uroczystość pogrzebowa, w której uczestniczył zięć zmarłego pastor Friederici, który zatrzymał cały pochód krótką modlitwą i błogosławieństwem. Następnie mały męski chór odśpiewał pieśń i trumny zostały złożone w kaplicy grobowej.” dokumentyslaska.pl




Mauzoleum jest przykładem centralnej kaplicy grobowej zbudowanej w stylu arkadowym (Rundbogenstil), nawiązującym do architektury romańskiej lub bizantyjskiej. Obecnie pełni rolę kaplicy cmentarnej.




Nad wejściem umieszczono fragment Apokalipsy św. Jana:
„Błogosławieni, którzy w Panu umierają - już teraz”.




Słowa: „Selig sind die Todten, die in dem Herrn sterben!” były często używanie w niemieckiej muzyce żałobnej (np. „Niemieckie requiem”) i sztuce cmentarnej już od XVII wieku.

„Gdy 3 grudnia 1635 roku zmarł niemiecki hrabia Heinrich Posthumus Reuss nikt nie przypuszczał, że jego śmierć przyczyni się do powstania jednej z najbardziej poruszających kompozycji wszech czasów. Wdowa po hrabim, wykonując ścisłe polecenia swego zmarłego męża, zgłosiła się do jednego z najwybitniejszych wówczas niemieckich kompozytorów Heinricha Schütza z dość wyjątkowym zleceniem. Nie chodziło tylko o napisanie muzyki na uroczystości pogrzebowe, ale powstała kompozycja musiała wiernie odpowiadać oczekiwaniom zmarłego.
Hrabia precyzyjnie i szczegółowo określił za życia przebieg swojego pogrzebu, a jednym z warunków miało być ozdobienie sarkofagu wybranymi biblijnymi tekstami i wersetami hymnów dotyczących śmierci i zmartwychwstania. Pozycja i kolejność tekstów została ustalona przez hrabiego, a Schütz miał w swym dziele porządek ten zachować, uwzględniając wszystkie teksty z trumny i to w odpowiednim szyku.” kronikaludwika.blog

Do słów tych komponował muzykę także Johannes Brahms.

Friedrich Wihelm von Brandenburg miał swój pomnik w Berlinie (został zniszczony w czasie II wojny światowej).

Ciąg dalszy nastąpi.

"Bożonarodzeniowa wycieczka do Trzech Króli / Królów (Pruskich) czyli tropienie skalnych rytów. Akt II. Czy wszyscy królowie od Krzyżowej Góry byli upamiętnieni we Wrocławiu?" kunstkamerasudecka.blogspot.com
 
 

W śnieżycowym lesie. „Nie zdradzamy, gdzie się znajdują – dla ich dobra”

„Na Dolnym Śląsku jest kilka leśnych stanowisk śnieżyc i przebiśniegów. My odwiedziliśmy to w Nadleśnictwie Świdnica. Kwiatowy dywan ciągnie się przez kilka kilometrów. Na prośbę leśników nie ujawniamy dokładnego miejsca występowania roślin.” wroclaw.tvp.pl




„Ogromne połacie kwitnących przebiśniegów i śnieżyc wiosennych. Ten niezwykły widok można spotkać w lasach koło Żarowa. Jak tłumaczy rzeczniczka nadleśnictwa Świdnica, Malwina Sokołowska, jest to największe skupisko tych wczesnowiosennych roślin na Dolnym Śląsku.” radiowroclaw.pl

 





Zdjęcia wykonane w okolicach Żarowa pochodzą z soboty. Przy okazji można było nacieszyć wzrok panoramą ośnieżonych Karkonoszy.

 

"Przełom Zuzanki jako alternatywa dla „Muszkowickiego Lasu Bukowego”. Cz. I – nie tylko osmogeneza"kunstkamerasudecka.blogspot.com

 


czwartek, 4 marca 2021

Dwie „Madonny pod jodłami” – jak odróżnić falsyfikat od oryginału? Skrzydlaty wąż Cranachów. Część druga

 
Wąż Cranachów (czasami pełzał w różnych zakamarkach obrazów) do roku 1537 wikimedia.org

O tym, że „Madonny” różnią się użytymi materiałami i techniką malowania pisałem wcześniej.

„Dwie „Madonny pod jodłami” – jak odróżnić falsyfikat od oryginału? Część pierwsza” kunstkamerasudecka.blogspot.com

Różnią się także szczegółami.

„I, co najciekawsze, kopista nie zauważył, że na pierścieniu leżącym obok Maryi i Dzieciątka są inicjały Cranacha - dwie niewielkie litery "L" i "C". Nie wiedział również, że artysta zastosował prostą sztuczkę, która polegała na tym, że inicjały dało się prawidłowo odczytać jedynie w lustrzanym odbiciu. Bez tej wiedzy ograniczył się więc do kilku bohomazów.” interia.pl




Wąż po roku 1537
 

Inicjały to nie wszystko.

„Niektórzy twórcy zamiast sygnatury umieszczali na dziele odpowiedni znak, np. Wit Stosz — swój gmerk, a Łukasz Cranach swoje godło herbowe — węża skrzydlatego w koronie i z pierścieniem w pysku.” (Piotr Skubiszewski „Znaki w dziełach sztuki”)

Cranach był jednym z pierwszych malarzy, którzy otrzymali herb i tytuł szlachecki.

„Sztuka z warsztatu Cranacha stała się bardzo popularna w Europie. Szeroko rozchodziły się obrazy znaczone sygnaturą w postaci uskrzydlonego węża lub stojącymi skrzydłami nietoperza, które po 1537 r. zostały zmienione na leżące skrzydła ptasie. Skrzydlaty wąż to herb, który otrzymał Cranach jako nadworny malarz w 1508 r. od księcia Fryderyka Mądrego.” (Józef Flik „Warsztat malarski Łukasza Cranacha Starszego”)

W roku 1537 zmarł Hans - jeden z synów Lukasa Cranacha Starszego - a warsztat zaczął przejmować jego drugi syn, również Lucas (Lucas Cranach Młodszy). 

 

Oryginał



Kopia
 

Pierścień na kopi „Madonny” jest wypełniony niezdarnymi bohomazami - dotyczy to nie tylko liter ale i skrzydlatego węża. Pierścień jest żółty a nie złoty oraz liczba „ząbków” na obrączce jest znacznie mniejsza niż w oryginale i są one równie niezdarne jak wąż i litery.

poniedziałek, 1 marca 2021

Kamień graniczny z roku 1733. Dokonaliśmy częściowej rewitalizacji granicy opactwa krzeszowskiego. Część pierwsza


Inspiracją do odbycia tej wycieczki była ciekawa strona sciezkawbok.wordpress.com

Teren nie jest zbyt często odwiedzany przez turystów, gdyż jak policzyliśmy, choć razem mamy ok. 230 lat, to nikt z nas wcześniej tu nie był. I był to błąd, gdyż okolica jest niezwykle malownicza oraz obfitująca w widoki od Karkonoszy po Góry Wałbrzyskie (a pewnie i dalsze przy innej pogodzie).

„W 2017 roku opisałem ciekawy zachowany kamień graniczny opactwa krzeszowskiego, który obecnie znajduje się w ogródku jednej z kawiarni w Kamiennej Górze. Napisałem wtedy, że jest to jedyny znany taki kamień, na którym wyryto monogram I(F)AG oraz datę 1733. Wg informacji właściciela kawiarni, kamień odnalazł on na wysypisku leśnym w okolicach Czadrowa.”

Później okazało się, że w Czarnym Lesie są jeszcze dwa takie kamienie, z tego jeden wywrócony w krzakach.

„Kamień był przewrócony na stronę bez oznaczeń. Musiałem go obrócić, co w pojedynkę nie było takie łatwe. Na kamieniu znajdują się identyczne oznaczenia co na poprzednim, są one jednak dużo mniej widoczne. Napis ‚I(F)AG 1733’ stał się lepiej widoczny dopiero po polaniu oznaczeń wodą. Postawienie do pionu takiego kamienia samemu jest dla mnie rzeczą niewykonalną, dlatego kamień przewróciłem z powrotem do jego pozycji, w której go znalazłem.” 



W sobotę pojechaliśmy, by kamień odnaleźć i ustawić do pionu. Udało się to całkiem nieźle a w nagrodę niebo rozpogodziło się i ukazały się naszym oczom zabytki Krzeszowa. Bardziej szczegółowo wycieczkę opiszę już wkrótce. 



 

Opat Innocenty Fritsch, któremu oprócz kamieni zawdzięczamy wielką, barokową świątynię w Krzeszowie zmarł rok po wykonaniu słupków granicznych.

„Encyklopedia sudecka. Jak to z najstarszym pomniczkiem Gór Izerskich było? Preusslerstein” kunstkamerasudecka.blogspot.com