sobota, 29 sierpnia 2020

Historia tabernakulum w Polsce rozpoczęła się w roku 1248, we … Wrocławiu. Ambra z Wadochowic. Ilu papieży gościło we Wrocławiu i pod Sudetami? Cz. II

Ambra to termin niemal zapomniany, a jej historia rozpoczęła się razem z tabernakulum. 


Kościół św. Wawrzyńca w Wadochowicach

„Sobór Laterański IV (1215 r.) wypowiedział się, że zarówno Najświętszy Sakrament, jak i olej przeznaczony do sprawowania sakramentów świętych, powinny być przechowywane w godnym miejscu pod zamknięciem, aby ktoś niepowołany nie użył ich do innych celów. Dla przykładu: na gruncie polskim recepcja tego przepisu prawnego znalazła swoje odzwierciedlenie w postanowieniu synodu we Wrocławiu w 1248 r., któremu przewodniczył legat papieski Jakub z Leodium (późniejszy papież Urban IV). W wielu zabytkowych kościołach pozostały do dzisiaj w prezbiterium małe skrytki na podobieństwo tabernakulum, które były wykorzystywane do przechowywania poświęconego przez biskupa świętego oleju. Obecnie, poza zakrystią kościoła, dość powszechnie jest on przechowany w bursach w prywatnych mieszkaniach kapłanów. W średniowieczu jednak myślano i postępowano w tym względzie nieco inaczej.” (Ks. Radosław Błaszczyk Sprawowanie sakramentu namaszczenia chorych na przestrzeni dziejów do Vaticanum Secundum”)

Skrytki te czasami powstawały poza prezbiterium i na pewno są obecnie o wiele rzadsze niż tabernakula oraz mniej znane niż sakraria. Czasami nazywane są armariami lub almariami. Jednak armaria służyły do przechowywania różnych przedmiotów. Ścienna szafka na święty olej to ambra, ale jak ktoś powie almaria lub almarium też będzie dobrze.

Jak się łatwo domyślić, najstarsze zachowane schowki pochodzą z XIII wieku. Bardzo często są ozdobione wizerunkiem „miłosiernego Samarytanina” (a nie jakiegoś anonimowego „pielgrzyma”). Wspominałem już o takim obiekcie z Lubiąża - tam Samarytanina namalował sam Willmann.

„Ołtarz nad kredensowym stołem i „Miłosierny Samarytanin” z Lubiąża” kunstkamerasudecka.blogspot.com





Schowek z Wadochowic jest o wiele skromniejszy, ale za to istnieje. Do tego jest podpisany.

Oczywiście ozdobiony jest ilustracją rewolucyjnej przypowieści o Samarytaninie …

„Przypowieść musiała więc wstrząsnąć słuchającymi. Mogli się domyślać, że kapłan i lewita nie chcieli zbliżać się do pobitego z troski o swą czystość rytualną, ważną w judaizmie.

Te treści przypowieści Tapiró podkreśla, wkładając w ręce przechodzącego lewity zwój, prawdopodobnie z tekstami liturgicznymi. Zaczytany lewita jest tak pogrążony w lekturze bądź modlitwie, że nie zwraca uwagi na pokrzywdzonego człowieka. Jest on dla niego za mało ważny.

Artysta chce nam w ten sposób przekazać przesłanie Jezusa: nie naśladujmy zachowania kapłana i lewity w tej sytuacji.” gosc.pl

Nie jest to chyba też przypowieść zbyt wygodna dla niektórych i współcześnie w Polsce. Zwłaszcza, że dla Żydów Samarytanie byli „gorszym sortem”.

Jakub z Leodium (Jakub Pantaleon), późniejszy papież Urban IV był prawdopodobnie pierwszym papieżem, który gościł we Wrocławiu. Został wybrany głosami konklawe, w którym uczestniczyło zaledwie ośmiu kardynałów (nie wiem, czy kiedykolwiek było mniej liczne, ale będę sprawdzał) – bynajmniej nie należał do faworytów na początku obrad. Wiele podróżował, był zdolnym dyplomatą, znał Europę i Bliski Wschód. Zobowiązał Kościół do obchodzenia święta Bożego Ciała.

Niektórym wydaje się, że tak, jak jest dzisiaj, było zawsze. Kiedyś to nie konklawe wybierało papieża.

A święty Piotr miał teściową, czyli musiał mieć też żonę. Ilu Polaków zna jej imię? O tym, że miał miecz, też wiadomo z Ewangelii ...

„Zgodnie z tradycją odnotowaną przez Jana Długosza, gdy papież Jan XIII powołał Jordana do krzewienia chrześcijaństwa w Polsce, ofiarował mu miecz św. Piotra. Naukowcy do dziś spierają się, czy rzeczywiście jest to broń z czasów apostoła Piotra, czy może biskupa Jordana lub jeszcze późniejszych. Jak wspominał Długosz (w XV w.) miecz w kościele poznańskim także i dzisiaj otacza gorliwa cześć, a zapiski potwierdzają ją aż do I poł. XVIII w. Papieski dar został wówczas schowany w skarbcu kapitulnym i właściwie zapomniany. Obecnie, jako najstarsza polska relikwia, przechowywany jest w poznańskim Muzeum Archidiecezjalnym.” poznan.pl



 

Przez Wadochowice zapewne przejeżdżał nie tak dawno Benedykt XVI.

O tym innym razem. I o św. Wawrzyńcu oraz portrecie Henryka Brodatego z Wadochowic też.

„Historia tabernakulum w Polsce rozpoczęła się w roku 1248, we … Wrocławiu – przez „praktyki magiczne”. Cz. I” kunstkamerasudecka.blogspot.com

 

czwartek, 27 sierpnia 2020

Pamiątka po „czechosłowackich szparagach”? w Górach Suchych

Wśród miłośników fortyfikacji powszechnie znane są „szparagi Rommla” – różnego rodzaju pale, słupy oraz szyny, często połączone drutami, mające utrudnić lądowanie na plażach oraz polach (samolotom i szybowcom transportowym - przykład "fortyfikacji przeciwlotniczych"!) Normandii.

Rzędy zabetonowanych szyn były także używane jako zapory przeciwpancerne i nazywane „holenderskimi szparagami”. Zastosowano je np. podczas walk w roku 1940.



"Holenderskie szparagi" wikipedia.org

Podobne konstrukcje istniały także w linii czeskich umocnień granicznych w Sudetach – miały spowalniać niemieckie natarcie pomiędzy punktami oporu i wystawiać przeciwnika na długotrwały ostrzał. Obiekt na grzbiecie Gór Suchych (w miejscu gdzie niebieski szlak odchodzi od granicy w stronę Broumova) świadczy o tym, że zapory takie mogły być stosowane także na lokalnych drogach bez powiązania z główną linią fortyfikacji. 





No chyba, że to pamiątka „granicy przyjaźni” z czasów Czechosłowacji oraz PRL-u. Jednak solidność konstrukcji (kilka rzędów szyn) wskazuje, że zapora miała powstrzymywać wozy pancerne a nie samochody przemytników.


 

poniedziałek, 24 sierpnia 2020

Asperitas nad Wrocławiem



„W sobotę (22.08) niebo nad Dolnym Śląskiem przybrało złowieszczy wygląd niczym wyjęty z horroru. W obliczu ostrzeżenia przed burzami wszyscy myśleli, że zwiastuje ona coś bardzo niepokojącego.”




„Asperitas to według WMO dobrze zdefiniowane struktury przypominające fale w dolnej części chmury. Występują głównie w Stratocumulusach oraz Altocumulusach.” 





"Choć nie w pełni udało się wyjaśnić, w jakich okolicznościach ta chmura powstaje, wiemy, że odmiana dotyczy głównych chmur piętra średniego Altocumulus i Stratocumulus. Zazwyczaj pojawiają się one po rozpadzie chmur burzowych, jako następstwo konwekcji. Właśnie takie warunki atmosferyczne panowały wtedy nad Dolnym Śląskiem.”


Więcej na  twojapogoda.pl i pogody.pl



„Atlas chmur”. Scud cloud nad Sky Tower" kunstkamerasudecka.blogspot.com



"Modne ostatnio obłoki srebrzyste i ich współodkrywca, absolwent wrocławskiego Gimnazjum św. Marii Magdaleny" kunstkamerasudecka.blogspot.com

czwartek, 20 sierpnia 2020

Sudeckie pomniczki. Pamiątka jakiegoś nieszczęścia spod Szerokiej Kopy

Szlak żółty na Przełęcz Puchacza ...






„Mijamy krzyż, po prawej stronie drogi.
Jedna z „legend” głosi, że w tym miejscu zginął tragicznie człowiek (porażony piorunem / przygnieciony przez drzewo). Obecny krzyż jest postawiony ponownie w miejscu gdzie przez wiele lat również stał krzyż, był on jednak bardzo zniszczony i postawiono nowy.” naszlakach.pl

 


To bardzo prawdopodobne, że krzyż stoi na miejscu jakiegoś nieszczęścia – znajduje się w środku lasu i daleko od skrzyżowania dróg.



Był zaznaczany na mapach już ponad sto lat temu.



Może kiedyś komuś uda się rozwikłać jego historię.

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Panoramy sudeckie. Widok na Górę Świętej Anny i Nową Rudę

Widok na Górę Świętej Anny, Nową Rudę i jej okolicę z Sokolego Stoku.

 

sobota, 15 sierpnia 2020

Ściąga wrocławska. Niedoszły błogosławiony biskup Nanker. I niedoszły błogosławiony jego zamordowany inkwizytor. Cz. I


 Szczątki biskupa Nankiera znajdują się dzisiaj w zakrystii katedry

Historia opisana poniżej jest nieco pomijana przy opowieściach o biskupie Nankerze a szkoda, gdyż pachnie sensacją oraz łączy dzieje Wrocławia i Pragi.

„Błogosławiony, święty?

Przyszło mu żyć w ciężkich czasach i dokonywać trudnych wyborów. Wielu było przeciwników. Pochowany został w prezbiterium wrocławskiej katedry św. Jana Chrzciciela.

Jego pamięć otoczono głęboką czcią. Osobę biskupa stawiano jego następcom za wzór. Kult i przekonanie o jego świętości stał się przyczyną przeniesienia jego doczesnych szczątków w 1719 r. pod jeden z ołtarzy.

U progu XVIII w. podjęto starania o beatyfikację Nankera. Po jakimś czasie zaniechano tego. Powrócono w 1952 r. I tym razem jednak podjęte prace przerwano. Może jednak należałoby je podjąć na nowo?” montes.pl

Te starania całkiem nie wygasły i w XXI wieku …

„Ponad 50 osób z Piekar Śląskich - Brzozowic-Kamienia uczestniczyło w Eucharystii, której we wrocławskiej katedrze przewodniczył abp Józef Kupny. – Bardzo się cieszę z waszej wizyty na Dolnym Śląsku - mówił metropolita, witając pielgrzymów z najstarszej dzielnicy Piekar Śl. - miejsca urodzenia biskupa Nankiera. Każdego roku przybywają oni do Wrocławia, by modlić się o beatyfikację swojego krajana. - To on poniekąd utorował mi drogę do biskupstwa we Wrocławiu - mówił metropolita wrocławski, dodając: - Często go wspominam i czczę w tym miejscu. (…) zrządzeniem Bożej Opatrzności po kilkuset latach biskupem wrocławskim jest abp Józef Kupny, pochodzący z Dąbrówki Wielkiej, która kiedyś należała do parafii w Brzozowicach-Kamieniu.” katowice.gosc.pl

Biskup Nanker w swoim sporze z królem czeskim i mieszczaństwem wrocławskim używał kościelnej „broni atomowej” …

„Klątwa rzucona na Jana Luksemburskiego rozpoczęła nową falę prześladowań Kościoła wrocławskiego oraz podział kleru, zwłaszcza zakonnego, na ten uznający interdykt i ten, sprawujący pomimo kar dla ludu, nabożeństwa w swoich kościołach i kaplicach.”  nowezycie.archidiecezja.wroc.pl





Do broni tej należała również inkwizycja. Finał historii miał miejsce w Pradze i trafił nawet do literatury pięknej …

„Przekrzykując się wzajem, opowiadali, jak to na plebanię zajechał brat kasztelana z Niemczy, Pełka, i opowiadał przy nich księdzu wikaremu o tym, że w Pradze zamordowano inkwizytora Jana z Święcian. Podobno dwaj wędrowcy wywołali go tam z klasztoru, prosząc o nagłą spowiedź, a gdy pochylił się nad jednym, by go słuchać, drugi od tyłu zadźgał go nożem na śmierć. Król Jan, wzburzony niesłychaną zbrodnią, natychmiast wtrącił do lochu wszystkich Wrocławian bawiących w czeskim grodzie, nawet starostę swego Falkenhayna i paru rajców, wśród nich Dumlosego.”

Tak opisywał scenę zabójstwa inkwizytora Władysław Jan Grabski w „Rapsodii świdnickiej”.

„Rapsodia świdnicka” jest „epopeją śląską” (Bronisław Ekert), dziełem fabularnie osadzonym w konkretnym miejscu i jednocześnie uniwersalistycznym, napisanym z epickim rozmachem i poruszającym istotne problemy Europy XIV w. Na jego stronach pojawia się ponad trzysta postaci, w tym sto trzydzieści sześć historycznych. Chociaż centrum przestrzeni przedstawionej znajduje się na Śląsku, sięga ona z jednej strony Bizancjum, z drugiej – Półwyspu Iberyjskiego. Historycznym tłem akcji powieści są m.in. konflikty w Rzeszy Niemieckiej o koronę cesarską, niewola awiniońska papieży i zatarg wrocławian z biskupem Nankierem, wyprawy krzyżowe, panowanie Kazimierza Wielkiego, a także mnożące się w późnym średniowieczu herezje.” www.um.swidnica.pl




Jan ze Święcian (ilustracja żony autora – Zofii Wojciechowskiej-Grabskiej)

Śląskiego inkwizytora Jana otaczano czcią jako świętego męczennika i nawet podjęto starania o jego beatyfikację (wcześniej niż biskupa Nankera) ale podobno zrobiono to bardzo nieudolnie.

Jaki był powód morderstwa i jak wyglądało ono w rzeczywistości? Było to raczej zabójstwo polityczne niż na tle religijnym.

Ciąg dalszy nastąpi.

środa, 12 sierpnia 2020

Encyklopedia sudecka. Krawiec – kuzyn szewca – z Hali pod Śnieżnikiem. Czy Bóg lubi monokultury?

 


Krawiec mieszkał w stosach drewna widocznych obok schroniska.

„Żerdzianka krawiec (Monochamus sartor) (….) Techniczny szkodnik drewna, choć ze względu na małą liczebność nie stanowi dużego zagrożenia upraw.” wikipedia.org

O tym, że ten piękny chrząszcz jest „szkodnikiem” przeczytałem w tym samym dniu, w którym …

„Tysiące studentów, działaczy na rzecz środowiska i mieszkańców Mauritiusu piąty dzień z rządu próbują zmniejszyć szkody wyrządzone wyspie w wyniku wycieku ropy z masowca MV Wakashio osiadłego na mieliźnie. Używają do tego liści, słomy, a nawet ludzkich włosów.” energetyka24.com


 
Tak długie czułki posiada samiec

Ten wyciek to oczywiście element „czynienia sobie ziemi poddaną”, czyli przekształcania jej na wysypisko śmieci. Być może fundamentaliści biblijni (którym wydaje się, że bronią tradycji, a sami są produktem ubocznym rewolucji przemysłowej) lubią żyć na wysypisku. Skoro Bóg przekazał coś człowiekowi pod opiekę, to chyba po to, aby człowiek o to dbał, a nie przerabiał na śmietnik.

Jeśli już ktoś chce czytać Biblię dosłownie, to może ten fragment …

„Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady. Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły” biblia.deon.pl


 


Wyraźnie Bóg jest zwolennikiem bioróżnorodności, a nie monokultury i zagłady gatunków.

Fundamentaliści do roboty – ratować co się da, bo jak nie, to wieczne potępienie!

Oczywiście fundamentaliści palcem nie tkną, bo chodzi o zarabianie kasy, a Biblia to tylko zasłona, z której wydobywa się wygodne dla siebie fragmenty.

To człowiek nie tylko wymyślił pojęcie „szkodnika” ale i produkuje owe szkodniki – właśnie przez niszczenie zróżnicowanego środowiska i zastępowanie go monokulturami rolniczymi oraz leśnymi. Sprzyja to niespotykanemu mnożeniu nielicznych gatunków w ogromnej ilości i zagładzie innych, często rzadkich.



 


Żyjące głównie w górach (gatunki borealno-górskie) żerdzianka krawiec i jej kuzynka żerdzianka szewc (bo na łapkach ma „buty”) na pewno nie występują w ogromnej ilości i nie spotyka się ich na co dzień. Podobnie jak ...

"Zwierzęta Sudetów - rębacz szary" kunstkamerasudecka.blogspot.com

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Panoramy sudeckie. Hala pod Śnieżnikiem

Hala pod Śnieżnikiem. Widok na Średniak, Smrekowiec i Czarną Górę

czwartek, 6 sierpnia 2020

Žulová. Kościół, który powstał z zamku biskupów wrocławskich. I o podobnych przykładach z samego Wrocławia. Cz. I


 Kościół św. Józefa - dawny zamek Frýdberk
 

Przebudowa obiektów militarnych na budowle sakralne nie jest zjawiskiem wyjątkowym, ale najczęściej dotyczy elementów fortyfikacji miejskich. Taki los spotkał basteje na przykład w Jeleniej Górze, Strzegomiu lub Świdnicy. 


Zespół Baszty Strzegomskiej i kościoła św. Barbary w Świdnicy
 

Przebudowana na kościół warownia jest jednak rzadkością. Przykładem z północy Polski jest krzyżacki zamek w Bezławkach, obecnie kościół pod wezwaniem tego samego świętego co najważniejszy kościół Dolnego Śląska – Jana Chrzciciela.

Pierwsza wzmianka o Friedebergu pochodzi z 1290 roku. Były to na Śląsku czasy niespokojne, gdy umierał ostatni z wielkich Henryków. Probus na krótko przed śmiercią został „ojcem” księstwa biskupiego …



Fragment mapy Martina Helwiga
 

„Młody książę w przededniu swojej śmierci, która nastąpiła 23 VI 1290 r., w obecności dostojników duchownych i świeckich, sporządził testament, składający się z dwóch odrębnych dokumentów. Pierwszy był przeznaczony dla biskupstwa wrocławskiego i regulował dotychczasowe sporne problemy kościelno-państwowe. Biskupi wrocławscy otrzymali pełnię władzy i wszystkie prawa książęce w ziemi nysko-otmuchowskiej. Wydany przywilej kładł podwaliny pod „plenum dominium pefrectumque in omnibus ius ducale”. Od tego wydarzenia był już tylko krok do uzyskania przez biskupów wrocławskich terytorialnego władztwa na ich ziemiach, czyli do powstania księstwa biskupiego na Śląsku. Sprzyjał temu papież Mikołaj IV, który nadał przywilejowi jeszcze większe znaczenie, rozszerzając interpretację pojęcia „prawa książęcego” na „prawo księcia” – „ius ducale seu ducis”. Przywilej potwierdzili też biskupi polscy z metropolitą Jakubem Świnką, zgromadzeni 14 X 1290 r. na synodzie prowincjalnym wpnie Gnieźnie. Wielki przywilej księcia Henryka IV Prawego bronił przed zakusami księcia Bolka I świdnicko-jaworskiego, syna Bolesława Rogatki, biskup Jan III Romka (1292-1301). Mianowicie tenże władca zakwestionował ważność przywileju z 1290 r. i usiłował opanować część ziemi nysko-otmuchowskiej od strony czeskiej granicy. Na zajętych terenach rozporządzał zamkami, zajmował dziesięciny, nakładał daniny i cła, wykonywał akty prawne. Sprawa trafiła do sądu biskupa krakowskiego Jana Muskaty, znającego od dawna sprawy śląskie. Dnia 13 IV 1296 r. zapadł wyrok niekorzystny dla księcia. W przyszłości miał on szanować immunitet Kościoła i przywilej Henryka IV Prawego, obwarowany systemem zabezpieczeń prawnych.



 

Nie wiadomo kto i kiedy wybudował zamek, ale wiadomo, że po okresie zamętu i narodzinach księstwa biskupiego znalazł się w rękach rycerza-chuligana Jana Wüstehube. Sprzedał on następnie warownię Haugwitzom, a ci kontynuowali jego chuligańskie dzieło. Jak można się domyślać nie sprzyjało to rozwojowi gospodarczemu okolicy i biskupi postanowili zareagować.




„Do największego rozkwitu „złote” biskupstwo wrocławskie, a wraz z nim również biskupie księstwo nysko-otmuchowskie, doprowadził biskup Przecław z Pogorzeli (1342-1376). W 1344 r. odkupił on od księcia brzeskiego Bolesława III Rozrzutnego ziemię grodkowską z miastem Grodków, zastawiona jeszcze w roku poprzednim. W 1345 r. nabył miasto Paczków wraz z zamkiem. Następnie w drodze wymiany stał się właścicielem zamku Kaldenstein, na którego ruinach w 1505 r. wzniesiono letnią rezydencję biskupów wrocławskich. W 1350 r. Przecław dokonał transakcji zakupu Wiązowa i klucza majątków, związanego z tym miasteczkiem. W 1358 r. zakupił zamek Friedenberg (chodzi o Friedeberg – od. red) wraz z uposażeniem za pieniądze uzyskane ze sprzedaży kasztelanii milickiej księciu Konradowi oleśnickiemu.” (Józef Mandziuk „Biskupie księstwo nysko-otmuchowskie”) 



 

Zamek prawdopodobnie ucierpiał w czasie wojen husyckich, skoro 150 lat później biskup Martin Gerstmann chwalił się odbudową zamku, o czym przypomina do dziś kamienna tablica. Jednak wojny trzydziestoletniej i armii szwedzkiej warownia uległa (1639) i do 1703 roku pozostawała ruiną. Później jej część zajął browar i funkcjonował aż do początku XIX wieku, gdy mieszczanom zamarzyła się budowa kościoła, którego w miasteczku brakowało. Ruiny zamku ofiarował na ten cel biskup Joseph Christian Hohenlohe-Bartenstein. Biskup wrocławski spoczął na cmentarzu w pobliskim Javorniku. Warto ród Hohenlohe zapamiętać. 



Widok Žulovej wg Friedricha Adolpha Kunike, "ojca austriackiej litografii"


I tak średniowieczny zamek został kościołem, do którego wejście wiedzie przez „przewierconą” dawną wieżę – dzisiaj dzwonnicę - o grubości murów w przyziemiu wynoszącej 4 metry. 




Czy we Wrocławiu mamy podobne przykłady przekształcenia zamku w świątynię?

Na terenach dwóch wrocławskich średniowiecznych zamków stoją obecnie budowle sakralne. Trudno jednak uznać, że Dom Zakonny Sióstr Szkolnych de Notre Dame, w którym można oglądać relikty piastowskiego zamku powstał z jego przebudowy, chociaż w jakiś sposób wykorzystuje średniowieczne fundamenty.




Pozostałością drugiego średniowiecznego zamku Wrocławia jest zakrystia barokowego kościoła p.w. Najświętszego Imienia Jezus (Kościoła Uniwersyteckiego) - także trudno mówić, że powstał on z przebudowy warowni. Z drugiej strony wykorzystuje jej fragment (na zdjęciu połączenie średniowiecznego muru zakrystii z barokową ścianą kościoła).

Jest jednak we Wrocławiu świątynia, która powstała z przebudowy pałacu.


https://images89.fotosik.pl/96/23c1e7ec00204f85med.jpg

Kiedyś miała w nim galerię Clara Sachs, wchodził w skład majątku Alberta Neissera. Wybudował go Friedrich Ludwig von Hohenlohe-Ingelfingen, założyciel Parku Szczytnickiego. Po wojnie został kościołem Matki Bożej Częstochowskiej.

Ciąg dalszy nastąpi.

niedziela, 2 sierpnia 2020

Panoramy sudeckie. Wysoki Jesionik z Kopřivníka. Co się współczesnym wymyślaczom nazw w Sudetach nie spodobało w „Psim Grzbiecie”?

Kopřivník (925 m n.p.m.) oddziela od Lví hory kilkadziesiąt minut wędrówki skalistym, widokowym i niezbyt uczęszczanym grzbietem. 

 Od najwyższej części Jesionika (Pradziad, Keprnik) po Góry Opawskie


Okolice te polecał miłośnikom pięknych widoków już w połowie XIX wieku Gustav Mayer – wydał we Wrocławiu „Kurze Anleitung, das Gesenke oder die Gebirgslandschaft um Gräfenberg und Karlsbrunn auf eine zweckmässige und genussvolle Art zu bereisen” (Breslau, 1844). 

 
  Widok na graniczne pasmo Gór Złotych / Rychlebskich

Studničny vrch


Polecał je wędrowcom udającym się z Friedebergu (Žulová) i Setzdorfu (Vápenná) na „Psi Grzbiet“ / „Psie Grzbiety“. Nazwa ta funkcjonowała z powodzeniem przez kilkaset lat w odniesieniu do miejsca, gdzie stykają się granice historycznych krain Śląska, Moraw i hrabstwa kłodzkiego. Zamiast niej mamy „Smrek Trójkrajny“. 






 

 "Psi Grzbiet" na mapach z XVIII i XIX wieku (najstarsza "Mayer, Tobias. Comitatus Glaciensis tabula geogr." z roku 1747). Czeska wersja nazwy z roku 1863

Ja nie jestem ze „Smreka Trójkrajnego“ dumny.