Na stronie polska-org.pl ukazał się tekst „Katastrofy lotnicze w rejonie Karkonoszy”.
Można w nim przeczytać:
„20 listopada 1978 – Katastrofa radzieckiego Su-25 na Luční horze
Ostatnim poważnym wypadkiem lotniczym nad Karkonoszami była katastrofa związana z obecnością radzieckich wojsk na terenie Czechosłowacji. 20 listopada 1978 r. dwaj wysocy rangą radzieccy oficerowie (płk Rudolf L. Rejno i ppłk Nikołaj W. Radoczynskij) wykonywali lot szkolno-treningowy na odrzutowym samolocie szturmowym Suchoj Su-25 nad terytorium północnych Czech. (…) Była to zarazem ostatnia znana katastrofa załogowego statku powietrznego nad Karkonoszami w XX wieku.”
Na Luční horze nie rozbił się samolot szturmowy Suchoj Su-25. W roku 1978 Su-25 nie był jeszcze produkowany seryjnie, a wersję dwumiejscową (szkolno-bojową) oblatano dopiero w 1987 roku. W Karkonoszach katastrofie uległ Mig-21 UM, niestety wersja o Suchoju Su-25 pojawia się często w internecie. Ale o tym innym razem.
Czy była to „ ostatnia znana katastrofa załogowego statku powietrznego nad Karkonoszami w XX wieku”?
W ostatniej znanej mi karkonoskiej katastrofie lotniczej w XX wieku zginęły trzy osoby i ma ona ciekawy wątek polski.
„Pod koniec lat 70. został opracowany polski śmigłowiec z amerykańską duszą i radzieckim ciałem - PZL Kania. Maszyna miała być eksportowym hitem za oceanem i źródłem cennych dewiz dla fabryki, ale przez polityczną burzę i brak zamówień weszła na margines lotniczej historii. Nadzieja na modernizację floty polskich śmigłowców wielozadaniowych trafiła ostatecznie do muzeum. (…) Ostatecznie razem z egzemplarzami prototypowymi powstało ich raptem 19 sztuk! Oprócz Polski były użytkowane do transportu pasażerów w Sierra Leone, Wenezueli, na Cyprze, a do ratownictwa w Czechach i na Słowacji.” geekweek.interia.pl
„Wypadki z udziałem śmigłowca PZL Kania (…)
30 września 1997, Czechy, rejon Kocich Grzbietów w Karkonoszach, Opis wypadku/okoliczności -brak informacji, Poszkodowani - brak informacji.” wikipedia.org
„Kocich Grzbietów” ... Niestety wzrost ilości/liczby informacji w internecie od dawna nie idzie ze wzrostem ich jakości.
Człowiek, który przeżył katastrofę, przeszedł podobno 18! operacji i na pewno napisał książkę (wydaną w roku 2013 w nakładzie 600 szt.).
Ciąg dalszy nastąpi.