piątek, 29 listopada 2019

Ściąga wrocławska. Zabytkowe kościoły i kaplice poza centrum. Conan Barbarzyńca i „Jedenaście Tysięcy Dziewic”. Część pierwsza

Motto z pierwszej podróży dookoła świata …

„Po brutalnym stłumieniu rebelii i kilku miesiącach spędzonych w Patagonii, 21 października 1520 roku nastąpił przełom „Znaleźliśmy cudownym zrządzeniem losu cieśninę. Nadaliśmy temu miejscu nazwę Przylądka Jedenastu Tysięcy Dziewic" - opisał Pigafetta.” histmag.org

Bo 21 października to święto Urszuli i owych dziewic. 




„ Przypomnijmy: zgodnie z legendą Urszula była brytyjską (lub bretońską – według jednej z wersji miała pochodzić z Kornwalii) księżniczką z chrześcijańskiego rodu. Na prośbę swojego ojca, króla Donauta, wyruszyła do Bretanii, by poślubić tamtejszego księcia Conana Meriadoca z Armoryki (według innych źródeł – Eteriusza), który był poganinem. W podróży towarzyszyło jej dziesięć służących-panien dworu wraz z tysiącznymi orszakami (w przedstawieniach malarskich i rzeźbie są one na ogół ukazane obok Urszuli, ale niejako w podwójnej perspektywie – ich postaci są znacznie mniejsze, podległe, drugoplanowe wobec dominującej, ale też opiekuńczej sylwetki świętej Urszuli). Do małżeństwa jednak nie doszło, ponieważ Urszula ślubowała już wcześniej czystość Bogu. Ze względu na te śluby za objawioną przez anioła radą uprosiła 3 lata odroczenia związku i – za zgodą lub bez zgody narzeczonego – postanowiła odbyć pielgrzymkę do Rzymu.” (Monika Miazek-Męczyńska „Ursula virgo et turba virginum w poezji Hildegardy z Bingen”)

Barbarzyńca Conan Meriadoc to legendarny władca Bretanii.

A filmowy Conan Barbarzyńca?

„W wieku piętnastu lat, po przejściu rytuału dojrzałości na cimmeryjskim pustkowiu - gdzie został uwiedzony przez kapłankę Urslę - pozwolono Conanowi towarzyszyć innym członkom klanu do Venarium.” conan.fero.pl

Jaki zbieg okoliczności. 




Obecnie historia św. Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic jest zaliczana do chrześcijańskiej mitologii nawet przez duchownych – z powodu dość czytelnych błędów.


„Skąd zatem wzięło się aż jedenaście tysięcy dziewic? (…) Według dostępnych źródeł pierwsza wzmianka o liczbie 11 tysięcy dziewic pochodzi (dopiero – od red.) z X w. i umieszczona została w liście abp. kolońskiego Hermana I (890–925). Obecnie przyjmuje się, że powodem uczynienia z 11 dziewic 11 tysięcy był błąd osoby odczytującej inskrypcję z rzekomego grobu św. Urszuli. Zapis na płycie wykonany był w formie rzymskiej: XI M. V. i oznaczał w języku łacińskim – Undecim Martyrum Virginum (tłum. Jedenaście Męczennic Dziewic), tłumacz z kolei rozwinął inskrypcję w następujący sposób: Undecim Milia Virginum (tłum. Jedenaście Tysięcy Dziewic).”

Dołożył się do tego błąd średniowiecznych „archeologów” …

„Nowym impulsem w rozwoju kultu Orszaku Męczenniczek Kolońskich były prace budowlane przy poszerzaniu murów miasta w pobliżu kościoła św. Urszuli. W 1106 r. odkryto cmentarz z czasów późnego Imperium Rzymskiego. Nieznajomość współczesnych metod badawczych archeologii i antropologii czy historii spowodowała uznanie nekropolii za miejsce pochówku Urszuli i jej licznego orszaku. Stąd cmentarz ten został nazwany ager Ursulanus – pole Urszuli.
W związku z tym, iż w bezpośredniej okolicy tego miejsca usytuowana była kuria czy dwór (niem. Altenberger Hof) należący do opactwa cysterskiego w Altenberg, mnisi ci stali się inicjatorami rozwoju kultu św. Urszuli i 11 tysięcy dziewic, pozyskując niezliczoną liczbę relikwii domniemanych świętych i krzewiąc cześć wobec świętej poprzez elewacje czy translacje partykuł świętych szczątków otaczanych w średniowieczu niezwykłą czcią. Do opactwa zaczęto sprowadzać wspomniane relikwie już przed 1158 r., a z zachowanych źródeł wiadomo, iż w opactwie tym zgromadzono ok. tysiąca kompletnych relikwii świętych.”

I to właśnie cystersi przynieśli kult św. Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic na Śląsk.

We wrocławskiej katedrze …

„Istotnym elementem wskazującym na kult orszaku dziewic kolońskich w katedrze wrocławskiej jest zachowany, pochodzący z XV w. fresk w północnej nawie bocznej katedry, na którym wymalowano męczeństwo św. Urszuli i jej Towarzyszek. Kompozycja ma szczególne znaczenie, gdyż oprócz płynących łodzią kobiet znajdują się tam również postacie: kardynała, biskupów, duchownych oraz… papieża Cyriaka – postaci legendarnej.” Polecam nowezycie.archidiecezja.wroc.pl

Wszystkim, którzy uradowali się z wiadomości, w co też potrafili wierzyć ludzie w średniowieczu, chciałbym przypomnieć, że wiara w Hitlera i Stalina dotyczyła pokolenia naszych dziadków. I nie jest do końca wymarła.

Historia wrocławskiego zespołu kościelno – szpitalnego św. Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic sięga przełomu XIV i XV wieku.

Od XIII wieku (co najmniej od roku 1260, a pewnie od czasów lokacji Wrocławia z lat. 40 XIII w.) znana jest historia osady trędowatych, położonej na Przedmieściu Oławskim, związanej z istniejącym do dziś kościołem św. Łazarza. 


Od XV wieku osada zaczyna być nazywana szpitalem i jest przeznaczona wyłącznie dla mężczyzn.

Przed rokiem 1400 powstaje na Przedmieściu Odrzańskim kaplica i pierwszy we Wrocławiu? „szpital specjalistyczny” dla trędowatych kobiet.

Pierwszy taki obiekt na Śląsku (a być może i w Polsce) powstał w Środzie Śląskiej za czasów św. Jadwigi i Henryka Brodatego w pierwszej połowie XIII wieku i był on prawdopodobnie pierwszą specjalistyczną placówką medyczną na obecnych ziemiach polskich.

„W Polsce, w której apogeum epidemii przypadło na lata 1350–1450, potwierdzono istnienie 80 leprozoriów, głównie na Pomorzu, Prusach, Warmii oraz Śląsku, gdzie było duże skupisko choroby i gdzie w 1234 r. w Środzie Śląskiej powstało pierwsze leprozorium na ziemiach polskich” (Marcin Kolwitz, Szymon Dąbrowski „Postawy wobec niepełnosprawności fizycznej w okresie średniowiecza”)

Nie do końca jestem przekonany, że wtedy choroba osiągnęła apogeum – wzrost liczby leprozoriów równie dobrze może świadczyć o próbach ucywilizowania problemu. Pod koniec średniowiecza choroba raczej wygasała.

Pierwotna murowana kaplica/kościół katolicki została zburzona w roku 1529 razem z opactwem ołbińskim. 






Obecny kościół Opieki św. Józefa (od 1946 roku) jest czwartą świątynią w tym miejscu i drugą we Wrocławiu pod względem rangi spoliów.

Ciąg dalszy nastąpi.


środa, 27 listopada 2019

Ściąga wrocławska. Główne dzieła okresu III Rzeszy we Wrocławiu. Luftschutz Hochbunker, czyli poetyka betonu. Wrocławskie „wieże Montalemberta”. Część kolejna

Z pięciu dużych naziemnych schronów przeciwlotniczych wybudowanych podczas II wojny światowej we Wrocławiu, trzy powstały na planach prostokątów a dwa na planach kół. Przypominają nieco fortyfikacje tworzone wg teorii Francuza Marca Rene de Montalemberta. 


„Kozielski fort, czyli zabytek niechciany” gwo24.pl

Dzisiejsze MWW na placu Strzegomskim ...




Przed budynkiem schronu znajduje się instalacja "Pociąg do nieba" z października 2010 roku. a w płycinie wschodniego ryzalitu (gdzie pierwotnie mieściły się symbole III Rzeszy) "Klepsydra" Stanisława Dróżdża (wg projektu z 1968 roku)

W odróżnieniu od nich wrocławskie obiekty z założenia miały pełnić wyłącznie rolę bierną. Historia jednak chciała inaczej i schron na placu Strzegomskim stał się punktem oporu podczas walk o Festung Breslau. Jeszcze wcześniej umieszczono w nim lazaret (nazwa pochodzi od św. Łazarza). Według projektu Bauwerk II miał sześć kondygnacji (na każdej mogło się schronić 340 osób) o łącznej wysokości 21,5/25 m i niemal 31 metrów średnicy. Strop schronu ma grubość ok. 1,5 m, ściany 1,1 m a ława fundamentowa nawet 2,2 metra. Obiekt posiadał trzy wejścia (wyposażone w śluzy gazoszczelne), dwie klatki schodowe oraz instalacje wentylacyjne i sanitarne. 






 


Największy z wrocławskich Hochbunkrów od września 2011 roku pełni rolę Muzeum Współczesnego.


„Cylindryczny wolnostojący schron przeciwlotniczy, w którym mieści się siedziba Muzeum Współczesnego Wrocław, został wybudowany w 1942 roku, według projektu znanego wrocławskiego architekta Richarda Konwiarza. (…) W latach 2010–2011 budynek został poddany generalnemu remontowi. Za adaptację schronu do funkcji muzeum odpowiadały dwa zespoły architektów z pracowni: CH+ Architekci i VROA Architekci. Od 2 września 2011 roku schron jest siedzibą Muzeum Współczesnego Wrocław.” muzeumwspolczesne.pl




  "Café Muzeum to jedyne w swoim rodzaju miejsce we Wrocławiu, zlokalizowane na dachu Muzeum Współczesnego Wrocław, w schronie przy placu Strzegomskim 2. (...) Wielkim atutem kawiarni jest duży taras, z którego można podziwiać panoramę tętniącego życiem Wrocławia."

Prezentowane zdjęcia pochodzą z listopada roku 2011, czyli zostały wykonane wkrótce po otwarciu MWW (z czasu, gdy "Polska w ruinie"). 



Ekspozycja była czasami kontrowersyjna, ale zmuszająca do refleksji.




Instalacja "Rekonstrukcja"





Schron przy ulicy Ołbińskiej (Bauwerk 1014) jest niewiele mniejszy (ma średnicę ok. 28 metrów i pięć kondygnacji o wysokości ok. 20 m) i był wyposażony podobnie, jak obiekt przy placu Strzegomskim. W czasie walk o Wrocław w roku 1945 również pełnił funkcję lazaretu. Obecnie pełni funkcje magazynowe. Schron powstał w roku 1943 (apogeum budowy schronów przeciwlotniczych w III Rzeszy przypada na lata 1941-1943 - wiązało się z nasileniem ofensywy powietrznej Brytyjczyków i Amerykanów).

Z założenia takie budowle miały nawiązywać do obiektów historycznych i "wtapiać się" w okoliczną zabudowę.




Polecam "Fortyfikacje Festung Breslau" Stanisława Kolouszka (chociaż występują tam pewne nieścisłości)

Ciąg dalszy nastąpi.

poniedziałek, 25 listopada 2019

„Dłutem po mapie”, czyli wyrzeźbiona Elektrownia Wodna Południowa Maxa Berga od środka. Część pierwsza

W sobotę odbył się kolejny spacer po mieście prowadzony przez Barbarę Andruszkiewicz, kuratorkę wystawy „Wyrzeźbiony Wrocław”. Dzięki temu można było wejść na - niedostępny na co dzień - teren Elektrowni Wodnej Południowej. 



 Blok betonowy upamiętniający daty budowy elektrowni



Elektrownia powstała w latach 1921 – 1924 na miejscu dawnych młynów (w różnych konfiguracjach funkcjonujących w tym miejscu od średniowiecza) – Przedniego i Wewnętrznego. Pamiątką jest ściana, która zachowała się do dzisiaj (choć trudno ją dostrzec bez wchodzenia na teren zakładu). 

 
 polska-org.pl




 



 Kamień pamiątkowy i fragment ściany starego młyna, stabilizujący do dziś brzeg rzeki. Oraz niedostępny na co dzień widok na gmach Uniwersytetu

Autorem projektu pracującego do czasów współczesnych zakładu (niedługo minie 100 lat) był miejski radca budowlany Max Berg a współpracował z nim Ludwig Moshamer. Architekci współdziałali z wybitnymi artystami.

Dygresja …

Jak na tym tle wyglądają współczesne obiekty przemysłowe? Z tego, że kiedyś nie traktowano fabryk jak budynków tymczasowych (które w ciągu kilku miesięcy można zdemontować i przenieść na drugi koniec świata), brał się ich wystrój, tworzony przez dobrej klasy architektów i plastyków? Ilu robotników, chodzących dzisiaj do pracy ma szanse na codzienny kontakt z niezłą sztuką i architekturą? Czy to tworzyło dodatkową więź z miejscem pracy, firmą i jej marką? Poprawiało docelowo jakość produkcji i jej trwałość? Dzisiaj prawie nikt nie reklamuje się żywotnością produktu, a jego pseudonowoczesnością (kiedyś to właśnie trwałość była znakiem jakości?), co w prosty sposób przekłada się na stan zużycia Planety. 


 Z pierwszym przykładem przemysłowej twórczości artystycznej spotykamy się już przy wejściu na teren zakładu (ale jest to tylko kopia). To "Neptun" Jaroslava Vonki (Voňki) z podkarkonoskich Hořic i z Wrocławia. Niektórzy uważają, że jednak nie jest odległy Neptun, a wariacja na temat bliskiego wrocławianom boga Odry - Viadrusa w wersji Electricus. Jego barokowe przedstawienia znajdują się całkiem niedaleko, w gmachu Uniwersytetu


Oryginał Neptuna/Viadrusa znajduje się wewnątrz budynku elektrowni

Ciąg dalszy nastąpi. 

Polecam "Przewodnik po architekturze modernistycznej BRESLAU / WROCŁAW" vianova.com.pl


"Encyklopedia sudecka. Ofiary dla boga Odry są składane i w XXI wieku. Cz. I" kunstkamerasudecka.blogspot.com

piątek, 22 listopada 2019

Ściąga wrocławska. „Kościół Opatrzności Bożej przy ul. Kazimierza Wielkiego”. „Nie istnieją także dla nich szczególne miejsca święte (np. świątynie dla oddawania czci Bogu)”



Motto …

„W kalwinizmie Dekalog ma inne brzmienie niż w pozostałych wyznaniach chrześcijańskich. Drugie przykazanie otrzymało w kalwinizmie inne brzmienie niż przykładowo w katolicyzmie czy luteranizmie, a dziesiąte zostało przyjęte w brzmieniu, które faktycznie występuje w Biblii. W związku z tym wyznawcy kalwinizmu nie oddają czci miejscom świętym, przedmiotom kultu, obrazom, relikwiom i figurom. Nie istnieją także dla nich szczególne miejsca święte (np. świątynie dla oddawania czci Bogu).” stosunki-miedzynarodowe.pl


 


Zajęcie Śląska przez Prusy, z czego nie ucieszyli się katolicy, kalwinom wyszło na dobre. Jako radykalny odłam reformacji większą swobodą wyznaniową mogli dotąd cieszyć się tylko na terenach rządzonych przez Piastów – w Legnicy, Brzegu Wołowie, ale nie we Wrocławiu. 



 

I tu dygresja …

Najstarsza (i jedyna z pochodzenia) polska, królewska dynastia panująca kojarzona jest z katolicyzmem. A tymczasem …

„Warto wspomnieć, że Piastowie aż czterokrotnie zmieniali swoje wyznanie. Wpierw Mieszko I (966) porzucił dawną wiarę pogańską i wszedł w orbitę zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. Kilka wieków później Piastowie Śląscy stworzyli w Legnicy silny ośrodek oświecenia i reformacji, który promieniował myślą intelektualną na ościenne ziemie. Protoplastą tych zmian był Fryderyk II Legnicki (XV/XVI w.). Ostatecznie Piastowie w XVI wieku przeszli na wyznanie luterańskie, zaś w XVII stuleciu na kalwinizm.” tulegnica.pl

W styczniu roku 1742 Fryderyk II podarował kalwinom na miejsce zgromadzeń budynek Głównego Urzędu Podatkowego przy dzisiejszej ulicy Kazimierza Wielkiego (piastowska nazwa …). Dwa lata później rozpoczęto międzynarodową (w Anglii, Szwajcarii, Holandii i miastach niemieckich) zbiórkę pieniędzy na budowę nowego miejsca spotkań kalwińskiej wspólnoty. 





Inwestycja trwała cztery lata (1746-1750) ale została gwałtownie przerwana eksplozją Wieży Prochowej w czerwcu 1749 roku (błąd w „Leksykonie architektury Wrocławia” - tam sugeruje się rok 1747). Sporą część prac trzeba było wykonywać od początku. Pierwsze nabożeństwo odbyło się w nowym budynku we wrześniu 1750 roku.

W roku 1817 …

„Gdy wśród ogólnego rozbudzenia religijnego ewangelików niemieckich zbliżała się 300 rocznica reformacji, podnieśli niektórzy teolodzy — wśród nich Schleiermacher — myśl, by pamiątkę trzeciego stulecia reformacji uczcić wzajemnym zbliżeniem Kościoła luterskiego i kalwińskiego.

Było to na rękę rządom tych państw niemieckich, które posiadały ludność ewangelicką obu wyznań i pragnęły jednolitości wyznaniowej. Król pruski, Fryderyk Wilhelm III, wydał więc jako największy z niemieckich monarchów ewangelickich odezwę do wszystkich ewangelików w Niemczech, by wspólnym przyjmowaniem Komunii św. w sposób kompromisowy (na wpół luterski, na wpół kalwiński) w dniu 31 października 1817 stwierdzili, że nie chcą się już dzielić na dwa odrębne Kościoły, ale tworzyć jeden wspólny, ewangelicko-chrześcijański Kościół. Miały też odtąd zbory ewangelickie przyjmować pastorów bez oglądania się na ściślejsze wyznanie. Odezwę przyjęto z zapałem; mieszane wyznaniowe niemieckie kraje ewangelickie oświadczyły się śladem Prus za unią; kraje zaś czysto augsburskie lub czysto i reformowane nie odczuwały potrzeby zmian w swych stosunkach kościelnych.” old.luteranie.pl

I tu kolejna dygresja …

Do pewnego momentu zwolennikiem powstania Kościoła Ewangelickiego Unii Staropruskiej był wspomniany w cytowanym tekście wrocławianin. Kilkanaście lat temu ...

„W dniach 18-20 listopada we Wrocławiu odbędą się międzynarodowe obchody 240 urodzin wybitnego teologa, filozofa, filologa klasycznego – Friedricha Schleiermachera, który urodził się i wychował we Wrocławiu w rodzinie o tradycjach pietystycznych, był także, jako współtwórca reformy pruskiego szkolnictwa, wielkim przyjacielem Uniwersytetu Wrocławskiego – uczelni nowoczesnej, wielonarodowościowej i wielowyznaniowej.” ekumenizm.pl


Wczoraj przypadała 251 rocznica jego urodzin (21 listopada 1768 roku). 



Kościół Dworski

W roku 1830 kościół otrzymał tytuł Kościoła Dworskiego ("Hofkirche"). Szczęśliwie przetrwał wojnę i już w sierpniu 1945 odbyło się w nim pierwsze nabożeństwo polskiej gminy ewangelicko-augsburskiej.

W listopadzie roku 1947 kościół zyskał wezwanie Opatrzności Bożej. W latach 1994 – 2015 był stolicą biskupią (ks. Ryszard Bogusz). 






"Kanzelaltar" i prospekt organowy
 


Dla kalwinów najważniejsze było znaczenie funkcjonalne budowli – miało być to miejsce modlitwy i spotkań bez miejsca na symbolikę i ozdoby. Wnętrze jest bardzo skromne i oszczędne. W jednonawowej budowli (owal wpisany w prostokąt), przykrytej eliptycznym sklepieniem znalazł miejsce charakterystyczny ołtarz ambonowy („Kanzelaltar”, ambona w kształcie kielicha, zdobiona ornamentami rokokowymi), naprzeciw którego znajduje się prospekt organowy. Zwartą przestrzeń nawy otaczają dwie kondygnacje empor, związanych konstrukcyjnie z murami. 





 

Kościół przykryty jest dachem mansardowym, a wieża – pierwotnie miała być wyższa – namiotowym. Posiada wąską fasadę boniowaną do wysokości pierwszego gzymsu, podziały pionowe akcentują ryzality oraz pilastry z głowicami w porządku korynckim. Portal główny i drzwi są ozdobione w sposób charakterystyczny dla stylu rokoka. Portale i okna ograniczone są opaskami z piaskowca.





 

Do dziś nieznany jest projektant budowli. Niektórzy uważają, że był nim Johann Boumann Starszy (odpowiadał za przebudowę sąsiedniego pałacu królewskiego), jednak bardziej prawdopodobne jest iż był to miejscowy, wrocławski mistrz budowlany Ernst Gottlieb Kalckbrenner.

Obiekt łączy w sobie elementy późnego „baroku wiedeńskiego” z formami rokoka, charakterystycznymi dla berlińskich budowli czasów Fryderyka. Obiekt stał się wzorem dla wielu kościołów ewangelickich na Śląsku – w Sycowie, Wałbrzychu, czy np. w Rawiczu. Projekt udoskonalony przez Langhansa został modelowym rozwiązaniem zboru ewangelickiego na Śląsku w czasach klasycyzmu (przełom XVIII i XIX wieku).



  
Pomnik ofiar pierwszej wojny światowej i neobarokowa chrzcielnica z XIX wieku

 Tablica upamiętniająca poległych w wojnach napoleońskich


Polecam "Kościoły Ewangelickie Diecezji Wrocławskiej" (Romuald M. Sołdek i Piotr Oszczanowski, Wrocław 2017) oraz "Architektura doby baroku na Śląsku" (Konstanty Kalinowski, Warszawa 1977).



"Otwarcie wystawy „Wyrzeźbiony Wrocław” niemal w rocznicę wystąpienia Lutra. Ściąga wrocławska - "Hessdenkmal" i reformacja" kunstkamerasudecka.blogspot.com





wtorek, 19 listopada 2019

Ściąga wrocławska. Wrocławski Ogród Zoologiczny. Ile razy Carl Hagenbeck organizował we Wrocławiu „ludzkie zoo”? O tym jak „Polacy odkryli”, że okapi istnieje naprawdę i dlaczego warto w ZOO oddać telefon (stary). Część pierwsza

Motto numer jeden …

„ — O ile mi wiadomo, do tej pory żaden biały człowiek nie widział tego legendarnego zwierzęcia. Myślę również, że w ogóle nikt go nie widział. Coś mi się wydaje, że podczas naszego safari będziemy tropić jakieś senne mary — powiedział Hunter chmurząc czoło. — No, jak pan jednak widzi, nie zostałem tak całkowicie błędnie poinformowany — zauważył Smuga uśmiechając się przyjaźnie. — O okapi słyszałem w Szwajcarii, i to od kogoś, kto w zupełności zasługiwał na zaufanie.”

Motto numer dwa …

„Obecnie płyniemy po Jeziorze Wiktorii parowcem, który opuścimy w Kisumu. Stamtąd pojedziemy koleją do Mombasy, gdzie ma już oczekiwać na nas “Aligator”, statek pana Hagenbecka, przystosowany do przewozu dzikich zwierząt. Ciekawi Cię zapewne, jakie schwytaliśmy okazy. Otóż mamy pięć słoni. Wprawdzie złowiliśmy siedem, lecz tatuś wypuścił dwa z nich do lasu, ponieważ nadzwyczaj trudno było je oswoić. Dalej wieziemy cztery młode żyrafy, jednego starego i jednego młodego nosorożca, których zdobycia omal nie przypłaciłem życiem. O tym jednak wspomnę później. Mamy również trzy lwy, dziką świnię, dwa lamparty, trzy goryle (samca, samicę i małe rozkoszne gorylątko), jednego okapi, kilka szympansów, koczkodany i inne jeszcze gatunki małp. Ponadto otrzymałem dwa młode hipopotamy od kabaki, tj. króla Bugandy. Jak widzisz, parowiec, którym obecnie płyniemy, przypomina biblijną arkę Noego. Jeżeli tylko uda nam się dowieźć pomyślnie wszystkie zwierzęta do Europy, będziemy prawdziwymi krezusami. Na prośbę tatusia, pan Hunter, nasz przewodnik i tropiciel, zgodził się towarzyszyć nam aż do Hamburga.” (Alfred Szklarski „Tomek na Czarnym Lądzie”) 





Tak się złożyło, że dwaj pisarze, którzy potrafili rozpalać wyobraźnię pokoleń młodych Polaków (w czasach, gdy Polacy czytali więcej książek niż dzisiaj) żyli i tworzyli w naszej okolicy: na Górnym Śląsku (Alfred Szklarski) i w Saksonii (Karol May). Mieli ze sobą wiele wspólnego – obydwaj siedzieli w więzieniu i obydwaj nie odwiedzili światów, które potrafili doskonale opisać.

„- Wszystkie chłopaki w familokach przed kopalnią znały na pamięć przygody Wilmowskiego. Ja też. I od Tomka zaczęły się moje marzenia o podróżowaniu - mówi Mieczysław Bieniek, górnik dołowy i śląski globtroter. Na urlopach przemierza świat w pojedynkę, autostopem, na własną rękę. Ostatnio podstępem przedarł się do Sudanu, gdzie pod karabinem wpuszcza się tylko oficjalne grupy. - Lubię ryzyko, bo najważniejsze są w podróżach emocje! Nie zrozumiem ludzi i świata, jadąc z biurem podróży. Muszę jeść z nimi i spać tam z nimi w jednej chacie! - mówi Bieniek, któremu Szklarski kojarzy się z Karolem Mayem. - Siedząc w pierdlu, pisał o Indianach, których w życiu nie widział na oczy!” katowice.wyborcza.pl


Obydwaj pisarze opisywali z szacunkiem tubylców, którzy w ogóle nie wiedzieli, że są biedni, dopóki nie powiedzieli im o tym „biali”. Wcześniej żyli zgodnie z rytmem natury, w błogiej nieświadomości, że można bardziej nie lubić szefa niż lwa. Co ciekawe, w czasach współczesnych niektóre kraje afrykańskie dorobiły się prezydentów, a europejskie wróciły do wodzów.

O ile Tomek jest postacią fikcyjną, to Carl Hagenbeck - twórca nowoczesnej koncepcji ogrodu zoologicznego - jest postacią jak najbardziej realną i obecną w historii Wrocławia, o którym pisał w swoich wspomnieniach. Dostarczał tu nie tylko zwierzęta.



archive.org


„W Breslau, na przykład, wpadłem na pomysł, żeby moi Nubijczycy przejechali przez miasto – wszyscy w przepychu swojej broni, piór i skór, w najwytworniejszych ekwipażach, jakie można było dostać w Breslau. W pierwszym powozie siedział dr Schlegel, dyrektor zoo, ja sam oraz piękna Hadjidje. Obok każdego woźnicy królował w mrocznym majestacie sudański wojownik z lancą. Dziesięć powozów jeden za drugim...” (
Leszek Solski, Harro Strehlow „150 lat Zoo Wrocław” Wrocław 2015.)

Ile razy Hagenbeck organizował we wrocławskim ZOO „pokazy etnograficzne”?

Policzyła to pani Dominika Czarnecka („Etnografia Polska”, t. LXII, 2018, z. 1–2).

„ 1) 1876 – „karawana nubijska” – pokazy z udziałem przedstawicieli różnych
plemion Sudanu. Organizatorem pokazów był Carl Hagenbeck;

2) 1878 – „karawana nubijska” – grupa liczyła 17 osób (w tym jedna kobieta).
Organizatorem pokazów był Carl Hagenbeck;

3) 1879 – „karawana nubijska” – organizatorem pokazów był Carl Hagenbeck; (…)

6) 1886 II – Indianie z Bella Coola – grupa liczyła dziewięć osób. Organizatorem
pokazów był Carl Hagenbeck; (…)"

Czyli, co najmniej cztery.

Ogółem takich pokazów było ponad dwadzieścia, a ostatni odbył się latem roku 1930.

„A w niedzielę szło się oglądać ludzi”. W ZOO. 




Ci straszni Niemcy …

A Brytyjczycy?

„Fotografia zagłodzonej dziewczynki z brytyjskiego obozu koncentracyjnego w Afryce zatrzęsła całym Imperium.” focus.pl

Francuzi, Hiszpanie, Portugalczycy, Holendrzy, Belgowie, Rosjanie itd.?

A USA?

„Encyklopedia sudecka. Czy musimy się wstydzić, że Czechy i Polska wyrosły na handlu niewolnikami? „Piastowie zbudowali państwo za arabskie srebro” i wielbłąd Mieszka I. Rasistowską armię Hitlera pokonało mocarstwo, w którym segregację rasową w wojsku zlikwidowano trzy lata po wojnie. Cz. I” kunstkamerasudecka.blogspot.com

Okapi to przyjemniejszy temat? Pozornie tak …

Listopad roku 2013 …

„Można już oglądać okapi we wrocławskim zoo. Jedyne takie w Polsce!” gazetawroclawska.pl

Jednak pozornie …

Październik 2019 …

„Oddaj telefon – ocal okapi! Od prawie 25 lat trwa wojna o naturalne zasoby Demokratycznej Republiki Konga. Pochłonęła ona miliony istnień ludzkich, ale jej ofiarą jest również przyroda – niezliczone gatunki roślin i zwierząt. Przez nasz pęd by mieć coraz nowszy i lepszy model telefonu komórkowego mogą wkrótce wyginąć np. okapi. (…) Kupując każdego roku nowy model komórki, czy wyrzucając działający laptop czy palmtop na rzecz nowego, pobudzamy popyt na rzadkie metale jak tantal, złoto, wolfram i cyna, które są używane przy produkcji tych urządzeń. Pozyskiwane są one kosztem środowiska naturalnego – siedlisk dla niezliczonej liczby gatunków roślin i zwierząt. Tantal na przykład, służy do produkcji bardzo małych kondensatorów, niezbędnych do działania prawie wszystkich urządzeń elektronicznych (w tym telefonów komórkowych i komputerów). Uzyskuje się go z rudy koltanu wydobywanej w Demokratycznej Republice Konga, Burundi, Nigerii, Rwandzie, Ugandzie, Australii, Brazylii czy Kanadzie. Trudno w to uwierzyć, ale aż 64 % światowych złóż koltanu znajduje się właśnie w Demokratycznej Republice Konga, czyli ostatnim miejscu występowania okapi.” zoo.wroclaw.pl

Ciąg dalszy nastąpi.

środa, 13 listopada 2019

Ściąga wrocławska. Główne dzieła okresu III Rzeszy we Wrocławiu. „Zdrowa niemiecka rodzina” z ul. Piłsudskiego. I co to ma wspólnego z Piwnicą Świdnicką? Część pierwsza

Motto …

„Hermann Göring miał wówczas powiedzieć: „Tylko taka sztuka jest prawdziwa, którą zwykły człowiek z ludu jest w stanie pojąć” (Magdalena Cześniak-Zielińska „Między sztuką i polityką: awangarda artystyczna wobec zmian społeczno-politycznych w Republice Weimarskiej”) 






 


 Ul. Piłsudskiego15/17. Nad wejściem zachowało się mocowanie "wrony"?

III Rzesza nie przepadała za liberalnymi elitami związanymi z wielkimi miastami. Sztuka miała odwoływać się do narodowych mitów i spajać naród, a nie zmuszać do myślenia i siać wątpliwości. Nieproporcjonalnie wielką rolę przywiązywano do ludowości, chociaż to nie prowincja i rolnicy stanowili o sile Niemiec. Artyści zostali dopuszczeni do prac przy nowo powstających i przebudowywanych obiektach – stąd nowa, słuszna sztuka została powiązana z architekturą. Do łask wróciły np. malarstwo ścienne i sgraffito.

Nie tak dawno temu …

„W tym roku już w kwietniu w dniach 12–18 kwietnia uczniowie Zespołu Szkół Mechanicznych w Świdnicy spotkali się z uczniami z partnerskiej szkoły z Staatliche Berufsschule z Bad Kissingen w Niemczech. (…) Okazało się również, że malowidła na ścianach Piwnicy Świdnickiej są autorstwa byłego dyrektora właśnie tej szkoły prof. Alberta Helm.” swidniczka.com



 Postcard Wrocław Breslau Schlesien, Schweidnitzer Keller im Rathaus, Ratsherrnstübel, Malerei Albert Helm
"Postcard Wrocław Breslau Schlesien, Schweidnitzer Keller im Rathaus, Ratsherrnstübel, Malerei Albert Helm, postally used 1944 (...)" akpool.co.uk

Hmm … nie tylko malowidła z Piwnicy Świdnickiej.

„Zdrowa niemiecka rodzina” w III Rzeszy. Krzepki dziadek (być może jeszcze Prusak), najważniejszy w rodzinie ojciec Niemiec – silny i zdecydowany niemiecki mężczyzna, matka Niemka rodząca – najlepiej – wiele dzieci (gotowych w przyszłości umrzeć bez wahania za NARÓD, OJCZYZNĘ i WODZA oczywiście) i tym się wyłącznie zajmująca. Co złego w tym, pozornie naturalnym, modelu? 




 

To, że narzucano go siłą i celem ostatecznym wcale nie była szczęśliwa rodzina a NARÓD, będący – w przeciwieństwie do rodziny – pojęciem dość abstrakcyjnym i mającym bardzo krótką historię. 

NARÓD i oczywiście jego WÓDZ.

„Sytuacja osób homoseksualnych w III Rzeszy wynikała bezpośrednio z podstawowego celu państwa nazistowskiego, jakim był liczebny rozwój rasy aryjskiej. Dążono do niego oficjalnie poprzez wspieranie tradycyjnej wielodzietnej rodziny, czemu służyły przyznawane przez państwo preferencyjne kredyty i inne ułatwienia, a także koncepcja matki Niemki, wiernej opiekunki rodziny, oddającej synów ojczyźnie, porównywanej z bohaterskim, przelewającym krew żołnierzem i podobnie jak on honorowanej państwowymi medalami. Jednocześnie jednak system nazistowski każdego dnia podważał trwałość rodziny i systematycznie ją rozbijał: władze starały się, by więzy rodzinne nie osłabiały lojalności wobec Niemiec i Führera. Obowiązek pracy dla ojczyzny i przynależności do organizacji takich jak Hitlerjugend, Bund Deutscher Mädel, NS-Frauenschaft, SS czy wojsko, w których tworzyły się silne związki między członkami, wreszcie wojna, która na wiele lat rozłączała najbliższych — wszystkie te czynniki powodowały systematyczną erozję nuklearnej rodziny, składającej się z pary małżeńskiej i jej potomstwa. W rzeczywistości rodzina nie była celem, lecz tylko środkiem: priorytet stanowiła biologiczna reprodukcja Volkskörper, czyli ciała narodu (składającego się z jednostkowych ciał obywateli) (…).” (Agnieszka Weseli „Homoseksualiści i homoseksualizm w KL Auschwitz-Birkenau w świetle „oświadczeń” byłych więźniów obozu”) 





Ścienna instrukcja propagandowa, przedstawiająca „zdrową niemiecką rodzinę” znajdowała się w …

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu …

„Budynek związany z hitlerowską administracją to dawny VSV-Gaushaus (Urząd NSDAP do Spraw Opieki Społecznej). Zachowany do dziś obiekt powstał przed 1940 r. w wyniku przebudowy bogatej kamienicy czynszowej o renesansowych dekoracjach, projektu znanego wrocł. architekta Carla Schmidta, wzniesionej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Kamienica została przebudowana w końcu lat trzydziestych wg proj. Paula Häuslera i Herberta Förstera, a zmiany objęły zarówno organizację wnętrz, jak i elewacje.” polska-org.pl

Autorem propagandowego malowidła w holu budynku był Albert Helm.

Albert Helm urodził się 24.04.1901 roku w Norymberdze, zmarł 10 maja 1979 roku w Bad Kissingen, ale niemałą część życia związał z Wrocławiem (chociaż, w jego przypadku lepiej mówić o Breslau). Być może, gdyby nie styczeń roku 1945, mieszkałby i umarł w tym mieście. Ozdobił nie tylko budynek NSDAP przy dzisiejszej ul. Piłsudskiego ale i część Stadionu Olimpijskiego, schroniska (odbudowywanego po zajęciu Sudetenlandu) Luční bouda, Piwnicy Świdnickiej. Pracował też w Norymberdze, Kaliszu i Głogówku. 




Powojenne malowidła ścienne Helma można oglądać w internecie mainpost.de

A jego osiągnięcia z Berlina dostępne są na filmie propagandowym „Die KdF Stadt (1936)” dailymotion.com

Flagowym obiektem KdF był „Wilhelm Gustloff”.

„Encyklopedia sudecka. Urna z soli. W XXI wieku nielicznych pochowano w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. We wraku "Wilhelma Gustloffa” tylko jednego – urodzonego w Jaworze bohatera powieści niemieckiego noblisty. Ale czy bohatera?” kunstkamerasudecka.blogspot.com


Ciąg dalszy nastąpi.

środa, 6 listopada 2019

Wrocławski „Doktor Śmierć” Fritz Haber i jego francuski odpowiednik Victor Grignard oraz … prezydent Ignacy Mościcki. W XII wieku za broń niehumanitarną oficjalnie uznano kuszę, w XXI humanitarna jest broń jądrowa. Broń masowego rażenia dla biedaków. Część pierwsza

Trochę nietypowe motto … „6 kadencja, 25 posiedzenie, 2 dzień (15-10-2008)

Oświadczenia.

Poseł Andrzej Bętkowski (obecnie marszałek województwa świętokrzyskiego - od red.) 


(…)

Zespół ten położony między fabryką amunicji a Rejowem był zamknięty przez podwójne ogrodzenie i silnie strzeżony z uwagi na wytwarzane na terenie Wytwórni Węgla Aktywnego gazy bojowe: fosgen i iperyt. Ciekawostką tego okresu jest kilkunastokrotne odwiedzenie Wytwórni Węgla Aktywnego przez ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego, najczęściej incognito.” orka2.sejm.gov.pl


 
proskarzysko.pl
 

Polskie gazy bojowe …

„Niewątpliwie największym ośrodkiem produkcyjnym była Wojskowa Wytwórnia Rakiet w Skarżysku Kamiennej, której budowę podjęto w 1926 roku. Produkowano tam głównie iperyt i fosgen. Wydajność instalacji umożliwiała produkowanie około pięciu lub sześciu ton tych związków dziennie, jednak potencjał fabryki nie był w pełni wykorzystywany i z „taśmy schodziło” miesięcznie nie więcej niż 200 ton chemikaliów. Do 1931 r. kiedy zakończono próbną produkcję obu gazów bojowych uzyskano 104 585 kg iperytu oraz 106 796 kg fosgenu.” schwrp-wroc.com

„W Skarżyskiej fabryce okazjonalnie pracował sam prezydent Ignacy Mościcki. Ale nie w charakterze przedstawiciela rządu, lecz w swoim wyuczonym zawodzie – chemika: Prezydent Mościcki nie przybywał do Fabryki dla przyjemności spotkania się z robotnikami. Był on wybitnym polskim chemikiem i mimo sprawowania najwyższej godności zajmował się pracą naukową. W laboratoriach chemicznych PFS i Wytwórni Węgla Aktywnego prowadził w towarzystwie inżynierów jakieś badania. Były one otoczone tak ścisłą tajemnicą, że nawet obecnie niewiele wiemy na ten temat. Tyle tylko, że chodziło o gazy bojowe, którymi napełniano specjalne partie pocisków artyleryjskich. proskarzysko.pl

„W związku z rozwojem techniki wojskowej, w tym broni chemicznej zdecydowano, że pomimo podpisania w 1925 r. Protokołów Genewskich zakazujących stosowania gazów trujących, obezwładniających oraz broni bakteriologicznej, Polska powinna bezwzględnie rozwijać tę gałąź przemysłu zbrojeniowego. Zwłaszcza, że ratyfikowana w 1929 r. poprawka do protokołu Genewskiego zakładała możliwość odwetu gazowego w razie zastosowania przez agresora broni chemicznej.”

Jak rozumiem, w razie odwetu broń chemiczna staje się humanitarna i ludzie już nie umierają w męczarniach?

Gdyby w 1939 roku Polska zastosowała broń chemiczną, nic by jej to nie pomogło. Podobnie, jak nie gazy bojowe (stosowane masowo przez obie strony) przesądziły o wyniku I wojny światowej.

Czy w tym wszystkim chodzi o humanitaryzm śmierci podczas wojny (opowieści dobre dla ciemnego ludu?), czy po prostu o odstraszanie, zastraszanie i możliwość kontroli (łatwość wytwarzania). Usmażenie się żywcem w czołgu trafionym zwykłym pociskiem przeciwpancernym lub konanie miesiącami w wyniku choroby popromiennej jest bardziej humanitarne niż oślepnięcie od gazu? Coś takiego jak broń humanitarna (np. tępa saperka, którą można zadać przeciwnikowi straszliwe cierpienia – zależnie w kogo/co się trafi) nie istnieje.

„Kusza była bronią niezwykle groźną i skuteczną, dlatego jej użycie uznawano za niegodne rycerza. Pojawiły się nawet próby wprowadzenia zakazu używania kuszy. Jeden z kanonów Soboru Laterańskiego z 1139 roku zakazywał stosowania tej broni w wojnach toczonych pomiędzy chrześcijanami. Kilkadziesiąt lat później zakaz ten został zatwierdzony przez samego papieża Innocentego III. W praktyce jednak zakazy te nigdy nie były stosowane przez walczące strony. W siłach zbrojnych każdego z liczących się w średniowieczu państw europejskich znajdowały się formacje najemnych kuszników.” muzeum.kety.pl

Bo to było bardzo niesprawiedliwe, że biedak z kuszą mógł łatwo dosięgnąć bogatego i dobrze opancerzonego rycerza.

Wiek XXI (coś jednak łączy tak różne kraje, jak USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania itd.) …

„Dziesiątki krajów podpisały w środę traktat całkowicie zakazujący broni nuklearnej. Wydarzenie to, zorganizowane podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, zbojkotowały jednak wszystkie mocarstwa atomowe, między innymi Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja”. tvn24.pl

„Rozmowy ONZ o zakazie broni atomowej. Bez USA, Wielkiej Brytanii i Francji” polsatnews.pl


Ostoje zachodniej, liberalnej demokracji …

Z przykrością stwierdzam, że jest to postawa zupełnie niehumanitarna, ale … racjonalna i przez to „humanitarna do kwadratu”?

Gdyż jeden kraj, któremu udałoby się ukryć lub wyprodukować w tajemnicy (a przecież technologia produkcji nie jest już żadną tajemnicą) broń jądrową mógłby zaszantażować cały świat.

Było nie wymyślać? 



slideplayer.com 

W powszechnej opinii to wrocławianin Haber jest wyłącznie odpowiedzialny za rozpętanie wojny gazowej w Europie. Osąd łatwy do przyjęcia – nie lubimy Prusaków, lubimy (lubiliśmy?) Francuzów. Chociaż to bardziej sojusznikami Prusaków i Austriaków byliśmy podczas I wojny …

Bromooctan etylu ...

"Był pierwszym bojowym środkiem trującym użytym w czasie I wojny światowej (według niektórych źródeł pierwszym był bromek ksylilu użyty w sierpniu 1914 roku w Belgii i północno-wschodniej Francji, jednak bardziej prawdopodobne jest, że był to także, przebadany już wcześniej przez Francję, bromooctan etylu). Pomimo postanowień konwencji haskiej z 1907 roku zabraniających użycia środków trujących w wojnie, 24 sierpnia 1914 roku w pobliżu Miluzy w Alzacji Francuzi użyli 26-milimetrowych granatników z tym środkiem przeciwko Niemcom. Tego samego sprzętu użyli także w listopadzie 1914 roku. W marcu 1915 roku w pobliżu drogi Chemin-des-Dames pomiędzy rzekami Aisne i Ailette w północnej Francji, wojska francuskie użyły bromooctanu etylu w pociskach artyleryjskich kal. 75 mm. Ataki te były później wykorzystywane przez Niemcy do usprawiedliwiania własnych ataków z użyciem broni chemicznej". wikipedia.org

O ile ataki Francuzów były amatorszczyzną, Niemcy broń chemiczną zastosowali z właściwą sobie konsekwencją i zabójczą skutecznością.

Francuzi o broni chemicznej myśleli już wiele lat przed I wojną światową (1905?). guerredesgaz.fr

Jednak Niemcom zaczęli dorównywać dzięki naukowcom „wagi ciężkiej”, jak Victor Grignard.

"Francuski Fritz Haber" (noblista już podczas opracowywania gazów bojowych) …,

„W pobieżnym przeglądzie spuścizny Grignarda zdołaliśmy zaledwie dotknąć wielu działów jego pracy; nie możemy jednak zbyć milczeniem zasług jego w zakresie gazów bojowych. Był to rodzaj pracy na pewno nieidący po myśli jego zamiłowań, był narzucony koniecznością wojenną. V. Grignard — profesor uniwersytetu, kawaler Legii Honorowej, laureat Nobla, był w ciągu pełnych trzech lat wojny rejestrowany u władz wojskowych tylko jako podoficer. Te same jednak władze dały mu możność złożenia w ofierze wielkiej swej ojczyźnie tego, co miał najlepszego: mądrości i wiedzy. Od lipca 1915 r. widzimy Grignarda na czele jednej z pracowni paryskich, poświęconych badaniu gazów trujących. Ogromu jego zasług nie można oceniać z tysięcy analiz środków trujących, z licznych projektów i ekspertyz dla fabrykacji gazów lub niezliczonych raportów do władz przełożonych. Trwałe zdobycze dla nauki znalazły swój wyraz w szeregu publikacyj, ogłoszonych dopiero po ukończeniu wojny. Co jednak Grignard chciał dać i dał swej ojczyźnie, należy ważyć według owoców, jakie zostały zdobyte, przede wszystkim świadczy o tym skuteczna przeciwwaga, osiągnięta przeciw naporowi nieubłaganego przeciwnika. Słusznie porównywa się zasługi wojenne Grignarda dla Francji z zasługami Berthelota z okresu wojny roku 1870.”

(„Roczniki Chemii”, Warszawa 1937 delibra.bg.polsl.pl)

Czyli bohater ...

Berthelot prowadził badania w dziedzinie amunicji klasycznej – humanitarnej, to znaczy urywającej ręce, nogi, rozpruwającej brzuchy i wypalającej oczy.

Przecież materiały wybuchowe to jest także broń chemiczna?!

Czy z tego powodu, że bronią chemiczną zajmowali się Francuzi oraz Polacy polubię Fritza Habera? 




 
"Haber and his friend Einstein in Berlin" chemicalweapons.cenmag.org


Wolę Einsteina (w 1915 roku pomagał synowi Habera z matematyki). Przerażało go narodowo-nacjonalistyczno-"patriotyczne" szaleństwo Europy. Zawsze podchodził z rezerwą do rozwrzeszczanych tłumów. Ale, czy nawet on nie uniknął zajmowania się bronią?

Ciąg dalszy nastąpi.


poniedziałek, 4 listopada 2019

Panoramy wrocławskie. Widok z północnej części dachu Galerii Dominikańskiej



1. Kościół św. Wojciecha

2. Kaplica Błogosławionego Czesława

3. Neobarokowa przybudówka prezbiterium

4. Biurowiec Nowy Targ (SKANSKA)

5. Nowy budynek klasztorny dominikanów

6. Dawny kościół św. Katarzyny („Stary Klasztor”)

7. Dawny refektarz

8. Kościół Imienia Jezus (uniwersytecki)

9. Kościół św. Klary i św. Jadwigi (urszulanek)

10. Kaplica Hochberga

11. Katedra grekokatolicka św. Wincentego i św. Jakuba

12. Dawny budynek Poczty Paczkowej (Orange Polska S.A.)

13. Wieża Hali Targowej

14. Cerkiew św. Cyryla i Metodego (dawny kościół św. Anny)

15. Baszta Niedźwiadka

16. Kościół Najświętszej Marii Panny na Piasku

17. Kościół św. Krzyża i św. Bartłomieja

18. Kościół św. Michała Archanioła

19. Dawna Intendentura Wojskowa

20. Katedra św. Jana Chrzciciela

21 Muzeum Architektury (dawny zespół klasztorny pobernardyński, dawny kościół św. Bernardyna)

22. Rotunda Panoramy Racławickiej

23. Muzeum Narodowe (dawna Rejencja)

sobota, 2 listopada 2019

Otwarcie wystawy „Wyrzeźbiony Wrocław” niemal w rocznicę wystąpienia Lutra. Ściąga wrocławska - "Hessdenkmal" i reformacja

Ludziom – a zwłaszcza politykom – wydaje się, że mają pełną kontrolę nad procesami, które uruchamiają. Często zdarza się jednak, że wymykają się one spod tej kontroli. Amerykanie wyruszali na łatwe wojny do wietnamskiej dżungli i na iracką pustynię, Rosjanie pojechali „na spacerek” w afgańskie góry, brytyjski premier rozpisując referendum nie chciał brexitu a Hitler wcale nie chciał światowej wojny, gdy najeżdżał na Polskę. 




A Luter chciał rozłamu w Kościele, gdy „przybijał” swoich 95 tez?

On przecież ich nigdy nie przybił, to tylko atrakcyjna legenda/mit założycielski.

„Wg Iserloha legendarne przybicie 95 tez skierowanych przeciwko nadużyciom w związku z handlem odpustowym nigdy nie miało miejsca, a heroiczna sceneria zbudowana wokół wydarzenia to po prostu dramaturgia, wyznaniowy mit założycielski i jeden z wielu elementów protestanckiej kultury pamięci, naturalny odruch i potrzeba jakiejś mitologizacji dawnych wydarzeń, dodania im aury wyjątkowości. Takie zabiegi – dziś byśmy powiedzieli wizerunkowe, PR-owskie – nie były niczym nadzwyczajnym i towarzyszyły historii chrześcijaństwa od najwcześniejszych wieków. (…) Przeciwko legendzie o przybiciu tez przemawia przede wszystkim sekwencja zdarzeń, a także wspomnienia samego Lutra zawarte w listach do przyjaciół, w których opisuje zmagania z papiestwem. Luter wielokrotnie podkreślał, że nie było jego zamiarem wszczynanie publicznej debaty. (…) Upublicznienie tez przed zajęciem się sprawą przez przełożonych zupełnie się Lutrowi nie opłacało, a fakt ich rozpowszechnienia nie pomógł sprawie, o czym sam Luter pisał. Nie ukrywał irytacji, że tezy są bez jego wiedzy drukowane i krążą po całym kraju. Lutrowi zależało, aby dać czas odpowiedzialnym biskupom na usunięcie nadużyć.” luter2017.pl

A wyszło jak wyszło – poruszony kamyczek wywołał lawinę, dzięki której mamy we Wrocławiu pomnik czterechsetlecia wystąpienia Lutra, odsłonięty w październiku 1917 roku. Jego autorem był Paul Schulz, jeden z głównych bohaterów nowej wystawy „Wyrzeźbiony Wrocław”.

„Wśród artystów, których prace goszczą w salach wystaw czasowych Muzeum Narodowego we Wrocławiu, znajdą się zarówno ci, których indywidualna i oryginalna stylistyka jest już znana (np. Christian Behrens, Theodor von Gosen, Jaroslav Vonka, Margerethe Moll), jak i ci, którzy w dalszym ciągu oczekują na odkrycie i docenienie (m.in. Paul Schulz, Johannes Kiunka czy Dorothea von Philipsborn).” mnwr.pl





 


Syn kamieniarza Paul Schulz urodził się 13 stycznia 1875 roku w Czerninie koło Góry, zmarł 13 sierpnia 1945 roku we Wrocławiu. Chociaż podróżował po całej Europie, kształcił się u Auguste’a Rodina a jego rzeźby można oglądać np. w Gdańsku, to jednak życie i twórczość związał z Dolnym Śląskiem, Sudetami i Wrocławiem. W 1945 roku, po zakończeniu oblężenia powrócił z prowincji do swojej pracowni przy ul. Dworcowej, by umrzeć na tyfus w mieście, w którym powstawały jego rzeźby. Pochowano go na cmentarzu św. Marii Magdaleny, więc grobu artysty nie obejrzymy (choć szczątki rzeźbiarza być może nadal spoczywają w parku).

Wracając do pomnika wrocławskiej reformacji ze ściany kościoła św. Marii Magdaleny. Oprócz anonimowego, chrześcijańskiego ludu wyciągającego ręce po pomoc (po lewej stronie płaskorzeźby) przedstawia on tych, od których reformacja na Śląsku się zaczęła. 





W centrum stoi „numer jeden” - Johann Hess …

„Rada miasta Wrocławia w 1523 r. ustanowiła go, mimo sprzeciwów kapituły katedry, pastorem miejskim w kościele św. Marii Magdaleny, który od 1507 r. był nie używany, administrowany tylko przez wikariuszy. Rada nie czekała na decyzję papieża, ale uzgodniła to z nowym biskupem Jakubem von Salza (1481-1539), który był przychylny odrodzeniu Kościoła. Tym sposobem zdecydowano o zwycięstwie Reformacji we Wrocławiu.” biografie-niemieckie.pl

Wskazuje na niego palcem „numer drugi” Ambrosius Moibanus …

„W 1525 r. za namową Jana Hessa (1490-1547 ) rada miasta Wrocławia powołała go 16 maja 1525 r. na proboszcza kościoła św. Elżbiety pod warunkiem, że wcześniej nabędzie tytuł doktora teologii, który otrzymał 26 czerwca 1525 roku. Nowy biskup Wrocławia Jakub von Salza (1481-1539) nadał mu 3 sierpnia 1525 r. inwestyturę i związane z nią beneficja.” biografie-niemieckie.pl

Siedzi i czyta księgę „numer piąty” Crato von Krafftheim ...

„Był on przybocznym lekarzem trzech kolejno cesarzy, Ferdynanda I, Maksymiliana II i Rudolfa II, zarazem ich doradcą. Stanowisko to przyniosło mu nobilitację i zmianę nazwiska na von Krafftheim. Crato w kulturze Dolnego Śląska odegrał poważną rolę jako obrońca protestantyzmu, wielki humanista i świetny lekarz. Pozostawił poważny dorobek naukowy. Dom jego we Wrocławiu zasobny w najnowszą literaturę był miejscem wielu spotkań erudytów tak ze Śląska, jak i spoza jego granic. Crato należał do kręgów erudytów w międzynarodowym ruchu naukowym owianym duchem protestantyzmu.” (Stanisław Szpilczyński „Kultura medyczna na Dolnym Śląsku w przeszłości”, Sobótka 3/1970)

O jego ramię wspiera się „numer czwarty” - Heinrich von Rybisch ...

„Ściąga wrocławska. Czy dzięki zachodnim historykom mieszkańcy Wrocławia docenią podróżnika, którego poród został przedstawiony na portalu słynnej kamienicy? O synu człowieka z listy tematów egzaminacyjnych. Cz. II” kunstkamerasudecka.blogspot.com

„Numer trzeci” to Valentin Trozendorf …

„W 1529 r. Trozendorf udał się ponownie do Wittenbergi, a w 1531 po raz drugi do Złotoryi, gdzie ponownie kierował tamtejszą szkołą. W 1538 r. zatrudnił kilku nauczycieli, a w 1540 książę legnicki przeznaczył zabudowania byłego klasztoru franciszkanów na pomieszczenia szkolne. Placówka ta podczas jego 33-letniego kierowania nią uzyskała wysoką renomę i europejską sławę. Uczyli się w niej Niemcy, Polacy, Ślązacy, Czesi, Węgrzy i Litwini.” biografie-niemieckie.pl

Czy te znamienite osoby chciały rewolucji i rozłamu w Kościele?

„Rozpoczęte przez Jana Hessa reformowanie Kościoła na Śląsku następowało bardzo ostrożnie, a władzę biskupa uznawano do połowy XVI wieku.”

Wiek później Śląsk spływał krwią - kończyła się wojna trzydziestoletnia.

Tak wyszło ...