środa, 18 kwietnia 2018

W podsudeckim muzeum spaliłyby się sanie Napoleona. Te prawdziwe?

Ulubiony, przesycony nostalgią temat polskiego malarstwa historycznego: smętny Napoleon ucieka saniami z Rosji. Na rodzinnej Korsyce góry wyższe, ale zimy nie takie srogie jak na rosyjskich nizinach.

Słabość Polaków do krwawego dyktatora i tyrana pokazuje, że wbrew temu, co o sobie myślimy (nie masz większych od nas wielbicieli demokracji i wolności) potrafimy oddać się żądnym władzy kreaturom, wykorzystującym naszą naiwność i zakompleksienie.


Podobno relikwie to domena ludowej pobożności.

A balsamowanie oraz kult zwłok różnych rewolucjonistów i „ojców narodów”? 




"Pierwsze znane miejsce zamieszkania rodziny Bonaparte (a konkretnie Francesco, który osiedlił się na Korsyce w 1514 r.) znajdowało się przy la Grande Rue lecz zostało zniszczone w 1555 r. przez Francuzów atakujących cytadelę. Do domu narodzin Napoleona Bonapartowie wprowadzili się w 1682 r. Mieszkanie było posagiem Marii Bozzi, która wydała się za Giuseppe Bonaparte. W 1769 r. Karol i Letycja zajmowali pierwsze piętro dziś 4-o kondygnacyjnego budynku odnowionego staraniem Lucjana Bonaparte, archidiakona w Ajaccio.  Czwartą kondygnację dobudowano po 1796 r. (...)
Uwagę zwraca też szpada oficerska Napoleona z 1794 r., którą nosił jako dowódca batalionu gwardii narodowej Korsyki oraz maska pośmiertna. Jest też, oczywiście, kosmyk włosów." napoleon.org.pl


Pomnik Napoleona w Ajaccio.

Mnogość relikwii (cztery głowy tego samego świętego itp.) też jest charakterystyczna wyłącznie dla religii? 





„(…) 18 grudnia 1812 roku Napoleon Bonaparte dotarł do Francji. Cesarz Francuzów podczas trzynastodniowej przeprawy, odbytej po części saniami, eskortowany był przez polskich szwoleżerów. Dlaczego? Ponieważ podróż rozpoczął w Smorgoniach, gdzie kwaterował po wcześniejszej klęsce swoich wojsk.” budujemydwor.pl


 

„Napoleon wiedział, co czyni, nie usłuchawszy zaklinań szefa załogi oszmiańskiej, aby zaniechał dalszej podróży. Liczył na osłonę nocy i na obezwładniający mróz. Noc, aczkolwiek nielitościwie mroźna, była ciemna. Trzy karety, przodujące im sanie i eskorta przemykały się traktem - niepostrzeżone. Wśród głębokiej ciszy słychać było dalekie głosy nieprzyjacielskich forpoczt i pikiet; błyskały tu i owdzie rozsiane wzdłuż drogi ognie biwakowe, ale mróz przykuwał czaty nieprzyjacielskie do ogni roznieconych w polu; kozacy spali na posterunkach, zawinąwszy się w kożuchy, obezwładnieni, zesztywniali. Raz po raz ktoś z eskorty cesarskiej zwalał się z konia, jak kłoda; marzły konie same. Dwaj energiczni ludzie, których cesarz na kozły karety swej posadził, z pistoletami w ręku, czuwali przytomnie, nie spuszczając z oka okolicy ..." napoleon.org.pl



„Napoleon wsiadł do starej karocy, osadzonej na starych saniach. Usadowiwszy się w niej, skinął na Lasockiego, by mu podziękować, potem otulił się zielonem futrem aksamitnem, podbitem sobolami, nogi obwinięte mu futrzanym workiem. Z prawej strony cesarza usiadł wielki koniuszy. Eskorta, złożona z 9 żandarmów departamentu, wsiadła na konie. Ujrzano po raz ostatni twarz wygoloną, surową, z przenikliwemi oczyma.
Ruszono ku Warszawie. Tak to w zwyczajnych saniach uciekał z Wilna jeden z najpotężniejszych monarchów świata. W Grajewie p. Wilczewski ofiarował mu karetę, która odtąd stała się historyczną i otrzymał za nią 60 ludwików w złocie. ” historialomzy.pl


„No proszę, mieliśmy w epoce napoleońskiej również sukces komunikacyjny (dzisiaj z chęcią napisałbym – motoryzacyjny). To na naszych saniach Napoleon dotarł z Grajewa do Warszawy a może nawet dalej. (…)

Była zima a Napoleon świetnie wiedział, jaki jest stan polskich dróg. Chciał zakrytych sani, żeby szybko ruszyć do Warszawy. Właściciel Grajewa, Kajetan Wilczewski podarował cesarzowi swoje sanie i konie. Córka Wilczewskiego dostała od Napoleona złotą broszkę z wizerunkiem kobiecej głowy na porcelanie. Podobno przetrwała do dzisiaj i jest przechowywana przez Teresę Żychowską w Warszawie.

Kajetan Wilczewski i Michał Czyż, naczelnik powiatu dąbrowskiego z siedzibą w Augustowie pojechali z cesarzem do Szczuczyna i dalej do Stawisk. Tam, zadowolony ze środka lokomocji, Napoleon poprosił właściciela o odstąpienie sani. Bez zbędnego targowania zapłacił za nie 25 podwójnych napoleondorów. Pięć dorzucił stangretowi. Złota moneta napoleondor była warta 20 franków. (…)

Napoleon dojechał saniami do Warszawy, a niektóre przekazy mówią, że powóz być może dotarł nawet do Drezna.” napoleon.org.pl


Zaczyna się robić podsudecko …


„Inne zdarzenie miało miejsce podczas odwrotu po sromotnej klęsce w Rosji. Cesarz podróżował w rozklekotanych saniach. Zmierzał na zachód (te oto sanie pękły za Chojnowem i te same były powodem postoju w Bolesławcu). Zatrzymał się wraz ze swoją świtą nad rzeką Niemien. Musiał się przez nią przeprawić. Podczas przeprawy zapytał ubogiego chłopa, który ich przeprawiał – Czy już dużo dezerterów przedostało się na drugą stronę? Nie, Panie. Pan jest pierwszy. (…)

Według różnych źródeł, m.in. Mariusza Olczaka i jego „Kampanii 1813”, Napoleon odwiedził Bolesławiec (pruski Bunzlau) pięciokrotnie. Podczas jednej z wizyt, która miała miejsce 12 grudnia 1812 r., o godzinie 3 w nocy zatrzymał się w Zajeździe pod Złotym Aniołem. Na miejscu zjadł pieczone owoce z kluskami. Nie był wstanie zapłacić za posiłek, dlatego ofiarował właścicielowi jedną z waz, ze swojej kolekcji porcelany. Sanie zaś wymieniono na nowe konie. Sanie powędrowały do Stanów Zjednoczonych. Zostały tam sprzedane na aukcji na początku XX w. za cenę 35 dolarów” pawelskiersinis.pl

Ile było tych sań, karoc i karoc na saniach?
 

Te prawdziwe (z potwierdzonym rodowodem) mają się znajdować pod Górami Orlickimi - w muzeum w Letohradzie (miejscowość dobrze znana członkom oraz sympatykom SKPS-u z obozów sylwestrowych). Miały tam trafić z Drezna wraz z synem saskiego ministra i hrabiego Camilla Marcelini-Ferettiego. Minister gościł cesarza uciekającego z Rosji, który zostawił u niego stare i zużyte sanie – stały się pamiątką rodzinną. Trafiły do Letohradu w roku 1823, po tym jak Piotr Marcelini-Feretti „wżenił się” w miejscowe dobra oraz hrabiankę Marię Annę Cavriani (typowe czeskie nazwisko). Historię spisali w roku 1882 członkowie Rady Miejskiej na podstawie opowieści leśniczego Josefa Zappa, który usłyszał ją w roku 1821 od hrabiego Piotra, a sanie do miasta osobiście przywiózł.

Wykonane są ze świerkowego i brzozowego drewna (wysokość 164 cm, długość 230 m, szerokość 135 cm … szału nie ma, ale w końcu Napoleon był jednym z dyktatorów o niewielkich rozmiarach oraz oczywiście nie chciał niczego dla siebie, żył skromnie itd. itp.)

W ostatni poniedziałek sanie – najbardziej znany eksponat muzealny w Letohradzie – omal nie spłonęły z powodu awarii oświetlenia: na wystawie (pękła i „eksplodowała” niezbyt stara żarówka). Na szczęście na miejscu była czujna, szkolna wycieczka oraz pracownik z gaśnicą proszkową. idnes.cz  (tam zdjęcia)


Ekspozycja stała się jeszcze bardziej „zimowa”?

U Kossaka nawet widać takie sanie? allegro.pl