poniedziałek, 30 lipca 2018

Od stołowej góry Ostaš po Lost Arrow. Część pierwsza: schody do Mordoru istnieją naprawdę - są pamiątką piekielnej wojny różnych, europejskich „patriotów”

„Kręte Schody – budowla wzniesiona w pobliżu Minas Morgul. W czasie Wojny o Pierścień Frodo, Sam i Gollum wspinali się po nich by dotrzeć do Mordoru.” pl.lotr.wikia.com

 


Schody na Cime Castreinsto (Kastreinspitze 2495 m n.p.m.) sto lat temu
 


Skalna ściana, przez którą wiodą schody … gdy powstawała fantastyczna powieść, istniała już od lat kilkudziesięciu. Wojna pozycyjna w najwyższych górach Zachodniej Europy sprawiła, że powieść fantasy … jest mniej fantasy. Schody bez zabezpieczeń, z których można spaść w przepaść, wydrążone góry, systemy kolejek linowych, wiszące mosty i drabiny. To wszystko już było. 


Schody w roku 2000 i Rudy po lewej

 Pod stołową górą Ostaš znajduje się Kaplica Świętego Krzyża. Jej historia sięga XV wieku i czasów okrutnych wojen husyckich, które toczyli chrześcijanie z chrześcijanami w imię Jezusa Chrystusa (nie ma w tym zupełnie Jego winy).

Przed kapliczką swój pomniczek ma wąsaty człowiek, który karierę alpinisty zaczynał na Ostašu i w sudeckich „skalnych miastach”, a zakończył ją po drugiej stronie globu – na Lost Arrow. Miroslav Šmíd, jeden z najwybitniejszych wspinaczy drugiej połowy XX wieku w Europie, był inspiracją dla następnych pokoleń ludzi gór – nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia wspinaczkowe, ale także dzięki książkom i życiowej filozofii.

Niewielu zapewne wie, że Miroslav Šmíd miał także swego mistrza – był nim lojalny obywatel Monarchii Austro-Węgierskiej Julius Kugy. Obecnie przyznają się do niego solidarnie Niemcy (Austriacy), Włosi i Słowianie. Czyli warto było ...

Kugy ma swoje pomniki w Słowenii, bo jej najwyższe góry uczynił sławnymi w Europie i nie tylko. 




 

Julius Kugy – alpinista, pionier turystyki, pisarz, botanik, humanista i niepoprawny optymista. Liczył, że Słowianie, Niemcy i Włosi mogą żyć w zgodzie ze sobą (a w Sudetach Włochów - prawie – nie było!) i został świadkiem dwóch wojen światowych wywołanych z „pobudek patriotycznych: wojenko, wojenko” dla „ojczyzn dobra”. 

Ojczyzna, która produkuje żołnierzy to wymysł polityki (która jest równie atrakcyjna, co kiełbasa w trakcie tworzenia - co szczerze przyznał pewien niemiecki kanclerz z czasów alpejskiego humanisty).

Jeśli ktoś w wojnie próbuje znaleźć jakieś pozytywne cechy, to jest po prostu emocjonalnie upośledzony, chory, miał nieszczęśliwe dzieciństwo itd. (powinien iść natychmiast do lekarza!) co dawał do zrozumienia wymieniony wcześniej Jezus Chrystus. Żeby zrozumieć jego przekaz, nie trzeba nic interpretować i zwracać się do prawników – jest to ujęte w formie przemowy do „prostego ludu”. Wystarczy spojrzeć do oryginału, a nie słuchać wersji z rozgłośni radiowej.

Najdziwniejszą pamiątką, jak mi pozostała z wyjazdu w góry, z których widać zarówno Grossglockner ...





i Triglav ...




jest dokument wymiany niemieckich DEM (jeszcze nie euro) na słowiańskie kuny (HRK) z chorwackiej części półwyspu Istria. Z zapisków wiem także, że śniadanie w schronisku Corsi (nazwisko pewnego kapitana, który zginął bohatersko i zupełnie bez sensu w wielkiej wojnie Włochów z Niemcami i Słowianami - obecnie razem w UE i NATO) kosztowało od 6000 do 8000 - oczywiście - włoskich ITL. 



Slajdy to już nie ORWO, ale i tak trzeba było liczyć każdą klatkę (ok. 140 zdjęć na cały wyjazd).

Schronisko - pomimo "nadtatrzańskiego" położenia ...





... miało "niskobeskidzki" charakter (rzadkość w Alpach), zwłaszcza gdy Morawianie wyciągnęli gitarę.

I było to zaledwie (i równo) 18 lat temu.

W wyjeździe (przełom lipca i sierpnia roku 2000) uczestniczyło kilkunastu „prażaków”, kilkunastu Morawian i przewodnik z zachodnich Czech – z Pilzna. Bardzo nie lubili się nawzajem („wszyscy prażacy to chu …") – nam to nie przeszkadzało, bo trójkę wrocławian lubili raczej wszyscy.

Miroslav Šmíd napisał książkę „Ze života horolezce” (1991)

Julius Kugy kilkadziesiąt lat wcześniej napisał książkę „Aus dem Leben eines Bergsteigers” (1925)

Wyszła w Pradze w roku 1943 pod tytułem „Ze života horolezce”.

Głównym bohaterem wyjazdu w roku 2000 był szczyt Jôf Fuart (niem. Wischberg, słoweń. Viš) o wysokości 2666 m n.p.m., z którego pochodzą zdjęcia humanisty Juliusa Kug’ego, w idiotycznych czasach, jako „konsultanta wojskowego” - ale podobno bez broni, której nie chciał nosić. 



Widok na Jôf Fuart z Cime Castreinsto sto lat temu



 W roku 2000, w wojennej - wysokogórskiej - sztolni na Cime Castreinsto

 Ja nie wiem, czy wysokość tego szczytu przetrwa powrót polskiego mesjanizmu we współczesnej Europie …

„Fronda: Autobus 666. Diabelska propaganda na Helu” rp.pl

Może trzeba pomierzyć go od nowa?

Ciąg dalszy oczywiście nastąpi.