„4 października obchodzony jest Światowy Dzień Zwierząt. Data nie jest przypadkowa. To dzień wspominania w Kościele powszechnym św. Franciszka z Asyżu, patrona zwierząt, ekologów i ekologii.” dziennikbaltycki.pl
Franciszkanie byli otwarci i tolerancyjni nie tylko dla świata przyrody - czuli się jego częścią a nie panami i tyranami. Nie przypadkiem wysyłano ich do innych - niż chrześcijański - światów.
„Kolejne wyprawy do Azji Wschodniej, podejmowane przez członków młodego wówczas, założonego przez św. Franciszka w 1209 г., a zatwierdzonego przez papieża Honoriusza III w 1223 г., żebrzącego zakonu Braci Mniejszych, objęły swym zasięgiem chronologicznym lata od 1246 do 1353. Ażeby przedstawić szkicowo ich przebieg i wniesione przez nie - znane dzięki napisanym przez ich uczestników listom i relacjom - nowe wiadomości o geografii, etnografii, kulturze i historii odwiedzanych przez nich krajów, trzeba zdać sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się te wyprawy odbywały. Chodzi tu zarówno o warunki fizjograficzne, istniejące na ogromnych obszarach, przez które wiodły szlaki franciszkańskich podróży, jak o zmieniającą się na przestrzeni owych stu lat sytuację polityczną, zarówno na obszarach Azji, jak w wysyłającej franciszkanów w drogę Europie.”
„WARTOŚCI POZNAWCZE FRANCISZKAŃSKICH WYPRAW DO AZJI CENTRALNEJ I WSCHODNIEJ W XIII I XIV WIEKU” (autor: Tadeusz Marian Nowak, 1998)
Szczerze mówiąc, gdy poczyta się o podróżach Odoryka z Pordenone („Odoryka Czecha” - jak sam o sobie mówił) osiągnięcia Marca Polo trochę bledną.
A dzisiejsi podróżnicy to mięczaki?
Podróże odbywały się w czasach, gdy nikt nie wiedział, jak wygląda Ziemia i gdzie są „krańce świata”.
50 000 km na piechotę w 12 lat?
Dlaczego ktoś „z Pordenone” uważał się za Czecha, a jego relację z podróży „na krańce świata” zredagował „śląski mnich”?
Był czas, gdy nad „Międzymorzem” panowali Czesi (mieli dostęp do morza!) i miało ono inny kształt niż dzisiejsze.
wikimedia.org
„Atlantyda Północy – takim tytułem przed laty opatrzono wydawnictwo i wystawę fotografii dawnych Prus Wschodnich i Królewca. Rzeczywiście, ta niezwykle barwna kraina, pełna gotyckich zamków, dworów i pałaców, jak Atlantyda zapadła się w nicość. A sam Królewiec nie tylko został doszczętnie zniszczony i wyludniony, ale też stracił swoją nazwę. Dla nas – Polaków jest to szczególnie bolesne, bo Kalinin – patron dzisiejszego Kaliningradu jest odpowiedzialny za zbrodnię katyńską.
Królewiec założony został w roku 1255 po jednej z sambijskich wypraw Krzyżaków. Początkowo nazywany był zamkiem Królewska Góra w Sambii (Castrum de Coningsberg in Zambia)- na cześć czeskiego króla Ottokara II, który brał udział w tej wyprawie.” portel.pl
Dygresja ...
Czy ktoś wyobraża sobie, że w Niemczech (Niemcy przepraszają wszystkich za II wojnę kilka razy w roku) jakieś miasto nazywa się „Hitlerowo, Himmlerowo itd.”?
A w Rosji można!
Mimo, że to nie od Rosjan dostaliśmy Śląsk, Pomorze i Mazury.
I nikt nie żąda reparacji? Dlaczego nie żądamy powrotu do nazwy „Królewiec”?
Rosjan nadal się boimy - a Niemców już nie?
Z włoskiego „czeskiego Międzymorza” wziął się potomek czeskiego rycerza od króla - od Królewca - nad Morzem Bałtyckim. O takiej "europejskości" w drugiej połowie XX wieku można było tylko pomarzyć!
„Odoryk z Pordenone. Wedle pochodzenia nazywał się Mattiuzzi, ale do historii przeszedł pod swoim zawołaniem zakonnym. Urodził się około r. 1265 w Villanova pod Pordenone (niedaleko Friuli). Miał chyba dopiero piętnaście lat, gdy wstąpił do franciszkanów z prowincji weneckiej. Wyświęcony na kapłana, przez jakiś czas przebywał w eremie. W r. 1296 udał się jako misjonarz na Bliski Wschód. Wróciwszy do Italii, w r. 1317 znów podjął wyprawę misyjną. Zaokrętował się w Wenecji i dotarł najpierw do Trapezuntu nad Morzem Czarnym. Przemierzywszy Wielką Armenię, skierował się do Ormuz nad Zatoką Perską. W Tanie, u brzegów Indii, odszukał relikwie współbraci-męczenników, Tomasza z Tolentino i towarzyszy, którzy zginęli 9 kwietnia 1321 r. Potem przebywał na Wybrzeżu Malabarskim, skąd poprzez Indonezję udał się do Chin. Dotarł najpierw do Kantonu. W Cuanczou (Zajtun), gdzie powstały już dwie franciszkańskie wspólnoty, złożył wspomniane relikwie. W końcu dotarł do Chanbałyku (Pekinu), w którym w r. 1307 utworzono metropolię katolicką. Od początku rządził nią franciszkanin Jan z Montecorvino. Odoryk został jego współpracownikiem. W r. 1328 na prośbę arcybiskupa wyruszył do Europy, aby Jana XXII poinformować o stanie misji i pozyskać nowych misjonarzy. Gdy dotarł do Pizy, zapadł na zdrowiu, i z podróży do Awinionu zmuszony był zrezygnować. W Padwie na żądanie prowincjała podyktował Wilhelmowi z Solagna sprawozdanie ze swej podróży. Udał się następnie do Udine i tam 14 stycznia 1331 r. zmarł. Benedykt XIV zaaprobował jego kult w r. 1755. Wspomniane sprawozdanie Odoryka spisał Wilhelm w nieporadnej łacinie. W r. 1331 Henryk z Kłodzka przeglądnął je i poprawił. Do pracy przystąpił powtórnie w dziesięć lat później, kiedy przebywał w Pradze. Relacja Odoryka, znana pod tytułem Itinerarium lub Liber de mirabilibus mundi czy Descriptio terrarum - pozostaje jednym z najcenniejszych źródeł do poznania ówczesnych pojęć geograficznych, etnografii, obyczajów, wierzeń religijnych, stosunków handlowych i innych zjawisk na Dalekim Wschodzie XIV w. Tłumaczono ją na kilka języków.” deon.pl
Ile jest prawdy w tym encyklopedycznym opisie?
Wspomnienia Odoryka Czecha wydano w Czechosłowacji po sześciu wiekach (chociaż w Europie były znane cały czas).
A we wrześniu do Pragi przybyły jego relikwie.
Ciąg dalszy nastąpi.