Motto …
„Jadąc i wracając zatrzymaliśmy się w chacie wieśniaka, gdzie dostaliśmy znakomitego czarnego chleba, wody, mleka, masła i znośnego sera; wszędzie w górach te artykuły można dostać w znakomitym gatunku nawet tam, gdzie nic innego nie ma.”
Sierpień roku 1800 i John Quincy Adams w „W listach o Śląsku”. To o Michelsbaude?
W październiku 2011 roku pisałem (forum.skps.webserwer.pl) o tym, że w nazewnictwie skał na popularnym Wysokim Kamieniu są poważne nieścisłości – błędy pojawiły się w tak znanych wydawnictwach, jak „Jizerské hory - O mapách, kamení a vodě” (tisicovky.cz) i Słowniku geografii turystycznej Sudetów „Góry Izerskie” (o mapach turystycznych nie wspominając).
Po raz pierwszy zastanawiałem się wtedy skąd się wziął „Branntweinstein”.
Rok 2015 i stara strona SKPS-u ...
„Wieczorynka SKPSu – jak wiele jeszcze nie wiemy o Górach Izerskich. Czy Pippa tańczyła w Orlu? Bo Zawalidroga to na pewno nie Branntweinstein. Przy nim odpoczywali ci, którzy zmęczyli się tam, gdzie tańczyła Pippa? Część następna
„Przypominam o jutrzejszej wieczorynce - zgodnie z zapowiedzią i w stałym miejscu, czyli na Cybulskiego.
Piotr Adamski - Punkty widokowe Gór Izerskich (kolejny odcinek serialu o dawnych sudeckich miejscach widokowych)
Początek: 19.19. Zapraszamy!” (...)
Jakiś czas temu pisałem, że w miejscu tak uczęszczanym, jak rejon Wysokiego Kamienia, wiele lat po wojnie, na wielu mapach i w wielu wydawnictwach trwa ogromne zamieszanie w temacie „Zawalidroga – Branntweinstein”. Nawet najpoważniejsze wydawnictwa mylą dwa obiekty, które są zupełnie innymi skałkami i podają błędne lokalizacje / wysokości.
Historia, o której mowa poniżej ma sporo wspólnego z tamtym zamieszaniem.
Gdzie tańczyła Pippa – ta od karkonoskiego noblisty? Literatura i internet nie mają wątpliwości – w karczmie przy dawnej hucie szkła w Orlu.
Ale była też inna karczma - kultowa wśród szklarzy i okolicznej ludności. Karczma była niezwykle „rozrywkowa”, serwowała głównie wódkę („ Branntweinstein” …). Obecnie jest niemal zupełnie zapomniana.
Niektórzy uważają, że właśnie w niej tańczyła Pippa.
„Gdzie tańczyła Pippa?
Chociaż określeniem „górskie schronisko” – Baude, nie określano oddalonych samotnych chat chłopskich w Górach Izerskich, jednak było w wyższych partiach gór kilka wyjątków, co poświadcza położone pośrodku lasu schronisko górskie Marienberg (875 m) koło Albrechtsdorf, w ludowym języku nazywane krótko „schroniskami”. Po śląskiej stronie gór było kilka leśniczówek, które również od zawsze określane były jako „schroniska”; mianowicie dawniej nazywane Hirschbaude i Ludwigsbaude przy Drodze Sudeckiej, Leopoldsbaude przy Grzbiecie Kamienieckim, wybudowane w 1749 roku Proxenbaude (889 m) w Jakuszycach i nie istniejąca już Michelsbaude (932 m) przy Starej Drodze Celnej – Alte Zollstrasse na Wysokim Grzbiecie Gór Izerskich.
Tą ostatnią samotną gospodą – schroniskiem, o której bardzo mało wiadomo, zajmiemy się trochę bliżej, przede wszystkim dlatego, że miała być prawzorem karczmy huty szkła w dramacie Gerharta Hauptmanna „Und Pippa tanzt”. Pisarz przeniósł akcję tego bajkowego dramatu wystawionego prapremierowo w 1906 roku w Berlinie, na jedno z pustkowi Gór Izerskich. W wydanej w wydawnictwie Philipp Reclam jun. w Lipsku biografii Hauptmanna autorstwa Hansa von Hülsena relacjonuje, że Gerhart Hauptmann zawdzięczał motyw utworu o hucie szkła jakiemuś nocnemu przeżyciu w karczmie huty szkła w pobliżu Wieczornego Zamku – Abendburg. Śląski folklorysta i pisarz Will-Erich Peukert sądził, że w tej karczmie można zobaczyć dawne Michelsbaude przy Starej Drodze Celnej, która przecież stała w pobliżu osnutego legendami Wieczornego Zamku.
Peukert pisze dosłownie w przypisach do książki „ Podania z Karkonoszy i Gór Izerskich” (Götingen 1967): „Michelsbaude leży przy Starej Drodze Celnej, tam gdzie dawniej stała huta szkła z „Pippy” Gerharta Hauptmanna. Także w jego książce „Czarny orzeł pod srebrnym księżycem” (Hamburg 1940) Peukert wspomina nieczynną karczmę – schronisko na Rozdrożu pod Cichą Równią w Górach Izerskich, w której tańczyła młoda Pippa.
Kiedy samotne górskie schronisko, które posiadało typowy charakter starej gospody schroniskowej, zostało wybudowane nie wiadomo. Mogło powstać już w XVIII wieku dla celów leśnictwa, i otrzymać nazwę od pierwszego właściciela. Ponieważ stało przy Starej Drodze Celnej, owym dawnym szlaku, po którym przez Przełęcz Jakuszycką odbywał się główny ruch komunikacyjny między Czechami a Śląskiem, mogło już wcześnie posiadać prawo do wyszynku. Jego gośćmi byli przejezdni, szklarze, drwale, węglarze, celnicy, przemytnicy i sporadycznie też podróżujący po górach. Zdaje się jednak, że poza gorzałką nie miało nic do zaoferowania gościom. Istnieje też prawdopodobieństwo, że obcy nie byli w nim szczególnie mile widziani, ponieważ „Przewodnik po Karkonoszach” Meyera z roku 1898 wspomina schronisko z dopiskiem: Michels-baude, 932 m, brak postoju”. Także praktyczny przewodnik turystyczny po Karkonoszach i Górach Izerskich Köhlera odnotowuje „Michels-Baude, brak zajazdu”. Więcej na stronie fotopolska.eu
Od czasu gdy artykuł powstał, o Michelsbaude i Branntweinstein pojawiły się nowe wiadomości, więc ciąg dalszy nastąpi.”
Pierwszy bardziej szczegółowy opis (i zdjęcie) Michelsbaude znalazł się w książce Bernarda Kopca „Sudeckie schroniska turystyczne. Góry i Pogórze Izerskie”. Autor wspomina też Branntweinstein, gdzie goście mieli „odpoczywać” po „zmęczeniu” wódką.
Grudzień roku 2018 …
„Czym była Michelsbaude? Leśniczówką, chłopską chatą, gospodą, spelunką? Zapewne wszystkim po trochu. Jedno jest pewne - stojąca w urokliwym zakątku Gór Izerskich przez ponad sto lat witała gości podróżujących Starą Drogą Celną ze Szklarskiej Poręby do hut szkła na granicy czeskiej.
"Po krótkim postoju kontynuowałem wędrówkę wzdłuż Izery, przekroczyłem dwa małe strumienie: Kobyłę i Jagnięcy Potok , doszedłem do ciemnego, zacienionego lasu świerkowego i dotarłem szczęśliwie do samotnie stojącej Michelsbaude, którą z Wysokiego Grzbietu pokazywał mi Martin, szczególnie zachwalając ją na posiłek w porze obiadowej" - pisał anonimowy autor w monachijskim "Sontags-Blatt" [Gazecie Niedzielnej] w 1832.
"W Michelsbaude dostanie się tylko gorzałkę. Mieszkańcy z powodu samotnego trybu życia są małomówni i ponurzy" - relacjonował autor przewodnika 70 lat później.
Górska buda na izerskim odludziu pobudzała wyobraźnię artystów - Gerhart Hauptmann nawiązał do niej w swoich dramatach "Dzwon zatopiony" (1896) i "A Pippa tańczy!" (1906) - a także sama przeżywała dramaty: narodzin i śmierci.
Latem 1800 przyszły prezydent USA John Quincy Adams kupił prawdopodobnie w Michelsbaude doskonały chleb, mleko i masło oraz "niezły" ser, co opisał w swoich "Listach o Śląsku".
Ponownie "odkryta" przez autora w 2018, Michelsbaude nadal inspiruje, a opowieść rozwija się w miarę, jak na jaw wychodzą kolejne szczegóły...” wielkaizera.com.pl
W zapowiedziach wydawnictwa są inne ciekawe pozycje.
A w Karkonoszach?
„Kocioł Łomniczki? W Karkonoszach takiego miejsca oficjalnie nie ma” Jest ... ale nie jest to nazwa historyczna. Dlaczego zrezygnowano z tej, mającej setki lat? Kiedyś był to „Kuźniczy Kocioł/Kuźnicza Dolina”? kunstkamerasudecka.blogspot.com
A jak to jest z „Koniami/Końmi Apokalipsy/Fryzyjskimi” na Skalniku?
O tym innym razem.
"Właściwie do końca XVII stulecia gabinety osobliwości tworzone były bez żadnego planu. (...) Typowy zbieracz epoki ciekawości nie miał nic wspólnego z dzisiejszym stereotypem maniakalnie drobiazgowego i zamkniętego w sobie kolekcjonera. (...) Kolekcjonerzy byli najczęściej humanistami lub lekarzami i chętnie pokazywali swoje zbiory ludziom o podobnych zainteresowaniach." M. Krawczyk "OSOBLIWE GABINETY EPOKI CIEKAWOŚCI"