sobota, 13 września 2025

Świętowanie wydania książki „ Historie horního města Zlatých Hor ve Slezsku”. Egzekucji jej autora przyglądał się tłum 30? 50? 100? tysięcy Czechów. Część pierwsza

Ilu jest zbrodniarzy wojennych, których książki uroczyście się promuje?





Rok 2024 ...

„Czeskie Zlate Hory obchodzą jubileusz 800-lecia istnienia miasta. Z tej okazji w niedzielę, 23 czerwca, w Galerii Zlatá 92 (za muzeum) odbędzie się wernisaż okolicznościowej wystawy historycznej. Wydarzenie połączone zostanie z promocją książki o historii miasta (do 1742 r.) – przekładu publikacji Josefa Pfitznera z 1924 r.” terazprudnik.pl

„- dr Josef Pfitzner - urodzony w pobliskich Petrovicach opisał obszernie historię Zlatych Hor, a w roku 1924 organizował uroczystość 700-lecia tej miejscowości .” tygodnikprudnicki.pl

Nieco ponad dwadzieścia lat później kat zakładał historykowi pętlę na szyję, czemu przyglądał się wielotysięczny tłum kobiet, mężczyzn i dzieci. Josef Pfitzner płynnie mówił po czesku, był specjalistą od historii Śląska, Czech, Polski czy Litwy. Pracował i poszukiwał materiałów w archiwach Warszawy, Krakowa i Wrocławia (wtedy Breslau). Jego egzekucja była ostatnią w Czechach, której przyglądały się tysiące ludzi. 


Czy Josef Pfitzner zasłużył na taki los? Nie wiem, ale wydaje się, że wielu gorszych od niego zupełnie uniknęło kary. Jego życie pokazuje, jak łatwo z osobistości stać się „osobistością”. Pokazuje też, że nie wystarczy siła intelektu i rozległa wiedza, by pozostać porządnym człowiekiem.


Osiemdziesiąt lat temu w Pradze ...


„21 lipca 1946 r. na wzgórzu poznańskiej Cytadeli powieszony został hitlerowski namiestnik Kraju Warty Arthur Greiser. Jego egzekucję – według relacji prasy – oglądał stutysięczny tłum widzów. Rusztowanie zbudowano na szczycie niewielkiego wzniesienia, wokół rozciągały się łąki i pola. Na zachowanym filmie z egzekucji widać prawdziwy tłum, sprzedawano lody i napoje. Podczas egzekucji publiczność klaskała i gwizdała. Po tym wydarzeniu dzieci zaczęły bawić się w "wieszanie Greisera".

(…)

Publiczne wykonywanie wyroków – właściwie od pierwszej takiej egzekucji - wywołało w Polsce krytykę: "To były najgorszego rodzaju istoty ludzkie, ci Niemcy i zniemczeni Polacy skazani Prawem Rzeczpospolitej na słuszną śmierć przez powieszenie. Jednak ani tłumy ludności, w przeważnej części młodziutkich dziewcząt i chłopców, nie powinny asystować temu ponuremu widowisku, ani nie powinni byli znaleźć się <ochotnicy> do roli katów[...]. Dawanie w ten sposób upustu najsłuszniejszym uczuciom potwornej krzywdy wyrządzonej nam przez zbirów hitlerowskich – nie jest jednak słuszne[...]. My Polacy nie byliśmy, nie jesteśmy i nie chcemy być narodem oprawców. Tym właśnie różnimy się od tych, których dziś sprawiedliwe sądy demokratycznych państw skazują na karę śmierci za ich zbrodnie przeciw Człowieczeństwu" - pisała w tygodniku społeczno - literackim "Kuźnica" Ewa Szelburg Zarembina (w artykule "Nie jesteśmy narodem morderców").” dzieje.pl

„Sprawa publicznych egzekucji, mimo iż ich świadkami mogło być około 150 tysięcy osób, jest zadziwiająco słabo znanym epizodem w najnowszej historii Polski. Co ciekawe, co rusz słychać głosy potępienia, na wieść o podobnych egzekucjach odbywających się w Iranie, Afganistanie, Iraku czy Chinach. Szczególnie wyroki wykonywane na wypełnionych po ostatnie siedzenie stadionach Chińskiej Republiki Ludowej budzą sprzeciw intelektualistów. Jednak prawdopodobnie nawet największa chińska egzekucja z 1996 roku nie spotkała się z tak wielkim zainteresowaniem gawiedzi jak ta z 14 lipca 1946 roku w Gdańsku.” majdanek.com.pl

Podobnym zainteresowaniem cieszyły się publiczne egzekucje w Czechach.

Psychologia tłumu …

„Egzekucja była widowiskiem krwawym, obrzydliwym widowiskiem. Tłum zawsze jest tłumem[...] i przy tego rodzaju widoku tłum ulega zawsze zbiorowym nastrojom. Nastroje te są moralnie niebezpiecznie, gdyż budzą w duszy instynkty złe, instynkty zemsty, odwetu i okrucieństwa[...]. Egzekucje publiczne są wielkim niebezpieczeństwem moralnym i społecznym.”

Dzisiaj tłum nie musi zbierać się fizycznie?

Psychologii tłumu ulegają uczestnicy „mediów społecznościowych”?

Co się stało, że szanowany niegdyś sudecki historyk trafił na szubienicę? Jego zdjęć z pętlą na szyi nie będę pokazywał.

Ciąg dalszy nastąpi ...

piątek, 22 sierpnia 2025

„Katastrofy lotnicze w rejonie Karkonoszy”. Komentarz cz. I

 




Na stronie polska-org.pl ukazał się tekst „Katastrofy lotnicze w rejonie Karkonoszy”.

Można w nim przeczytać:

„20 listopada 1978 – Katastrofa radzieckiego Su-25 na Luční horze

Ostatnim poważnym wypadkiem lotniczym nad Karkonoszami była katastrofa związana z obecnością radzieckich wojsk na terenie Czechosłowacji. 20 listopada 1978 r. dwaj wysocy rangą radzieccy oficerowie (płk Rudolf L. Rejno i ppłk Nikołaj W. Radoczynskij) wykonywali lot szkolno-treningowy na odrzutowym samolocie szturmowym Suchoj Su-25 nad terytorium północnych Czech. (…) Była to zarazem ostatnia znana katastrofa załogowego statku powietrznego nad Karkonoszami w XX wieku.”

Na Luční horze nie rozbił się samolot szturmowy Suchoj Su-25. W roku 1978 Su-25 nie był jeszcze produkowany seryjnie, a wersję dwumiejscową (szkolno-bojową) oblatano dopiero w 1987 roku. W Karkonoszach katastrofie uległ Mig-21 UM, niestety wersja o Suchoju Su-25 pojawia się często w internecie. Ale o tym innym razem.

Czy była to „ ostatnia znana katastrofa załogowego statku powietrznego nad Karkonoszami w XX wieku”?

W ostatniej znanej mi karkonoskiej katastrofie lotniczej w XX wieku zginęły trzy osoby i ma ona ciekawy wątek polski.

„Pod koniec lat 70. został opracowany polski śmigłowiec z amerykańską duszą i radzieckim ciałem - PZL Kania. Maszyna miała być eksportowym hitem za oceanem i źródłem cennych dewiz dla fabryki, ale przez polityczną burzę i brak zamówień weszła na margines lotniczej historii. Nadzieja na modernizację floty polskich śmigłowców wielozadaniowych trafiła ostatecznie do muzeum. (…) Ostatecznie razem z egzemplarzami prototypowymi powstało ich raptem 19 sztuk! Oprócz Polski były użytkowane do transportu pasażerów w Sierra Leone, Wenezueli, na Cyprze, a do ratownictwa w Czechach i na Słowacji.” geekweek.interia.pl

„Wypadki z udziałem śmigłowca PZL Kania (…)

30 września 1997, Czechy, rejon Kocich Grzbietów w Karkonoszach, Opis wypadku/okoliczności -brak informacji, Poszkodowani - brak informacji.” wikipedia.org 

„Kocich Grzbietów” ... Niestety wzrost ilości/liczby informacji w internecie od dawna nie idzie ze wzrostem ich jakości.

Człowiek, który przeżył katastrofę, przeszedł podobno 18! operacji i na pewno napisał książkę (wydaną w roku 2013 w nakładzie 600 szt.).

Ciąg dalszy nastąpi.

niedziela, 20 lipca 2025

Dąb na Kapeluszu

 


Kapelusz (dawniej Hutstein) to niegdyś popularny punkt widokowy na zboczach Dębowej Góry. Znajduje się na szczycie niewielkiego wapiennego urwiska. Najbardziej charakterystycznym elementem punktu widokowego jest spory dąb, widoczny także na przedwojennej pocztówce (w naszych czasach ktoś wyposażył go dość okrutnie w szczebelki pseudodrabiny). Pocztówkę można obejrzeć na stronie grafschaft-glatz.de  (Blick vom Hutstein auf die
Glatzer Neiße bei Grafenort
a w oryginale u Piotrusia A. 

 

Panorama z Kapelusza jest nadal bardzo ładna. 

Ciąg dalszy nastąpi. 

 

niedziela, 8 czerwca 2025

Nosorożec na miarę naszych możliwości – rohatyniec

 

Nosorożec w naszym kraju jest stworzeniem egzotycznym. Rohatyniec nosorożec w zasadzie też – jest przedstawicielem występującej głównie w tropikach podrodziny rohatyńców / herkulesów, największych i najcięższych chrząszczy na naszej planecie (w Azji urządzane są nawet walki tych owadów – za pieniądze oczywiście bangkokpost.com). Często - z powodu swej "urody" - gości na okładkach książek poświęconych owadom. Rohatyniec żywi się czystą celulozą wytwarzając metan, podobnie jak krowa. Spotkanie z nim nie jest łatwe, gdyż prowadzi nocny tryb życia (ten na zdjęciach wyraźnie zabalował – został uratowany o poranku z torowiska tramwajowego). Nie znaczy to, że jest owadem rzadko występującym. Został gatunkiem synantropijnym – korzysta ze stert trocin, liści, gałęzi lub kompostu (takie znajdowały się obok wspomnianego torowiska). Jego larwa jest olbrzymia, może osiągać ponad 10 cm długości i zamieszkiwać w komorze wielkości kurzego jaja (nawet rozmiaru L …).

Co ciekawe rohatyniec może żyć nawet 5 lat, z tego w postaci larwy przez 99% owego okresu (dorosły chrząszcz przeżywa zaledwie kilka tygodni i prawdopodobnie nie pobiera już pokarmu). To trochę tak, jakby człowiek opuszczał żłobek po osiemdziesiątce, płodził potomstwo i udawał się na cmentarz.

 





czwartek, 22 maja 2025

Panoramy sudeckie - przerwana tama w Stroniu Śląskim

Zniszczona - i prowizorycznie naprawiona - tama w Stroniu Śląskim stała się swoistą atrakcją turystyczną. Wcześniej sudeccy turyści mogli oglądać ruiny zniszczonej zapory (Protržená přehrada) na rzece Bílá Desná w Górach Izerskich. Można się spodziewać, że tama w Stroniu Śląskim, w przeciwieństwie do czeskiej, zostanie odbudowana. Moim zdaniem, powinien przy niej powstać pomniczek przypominający o tym tragicznym wydarzeniu, które zrujnowało wiele ludzkich żywotów.

 



 

środa, 19 marca 2025

„Pruski Kościuszko” – wychowanek jezuitów z Nysy i Wrocławia. Patron okrętu „dnia Sądu Ostatecznego”. Część pierwsza.

 


wikipedia.org

Jedna salwa, wystrzeliwanych spod wody, pocisków balistycznych USS Von Steuben była w stanie obrócić w radioaktywny popiół wszystkie większe rosyjskie miasta (16 x 10 lub 14 głowic jądrowych).

„Ale kto wie, że Generał von Steuben (1730-1794), wielki strateg wojskowy i (towarzysz? – od red.) generała Washingtona , rokrocznie honorowany przez tradycyjną paradę Steubena w Nowym Jorku również ma związek z Nysą? Jego ojciec był kapitanem w armii pruskiej Fryderyka Wielkiego i służył w Nyskim Garnizonie. Syn, Friedrich Wilhelm von Steunben uczęszczał do nyskiego gimnazjum jezuickiego. Stąd również zaliczamy go do nyskich osobistości.” arc.pwsz.nysa.pl

 Pewnie pod Sudetami wie niewielu.

To nie jedyny słynny okręt / statek noszący nazwę na cześć Prusaka, który zyskał sławę w Ameryce. Ten drugi spotkał los tragiczny.




Poniżej lista katastrof morskich, które pochłonęły największą liczbę ofiar (praktycznie wszystkie miały miejsce podczas II wojny światowej – Titanic jest na odległej pozycji). Prowadzą Atlantyk, Ocean Spokojny, Indyjski, Morze Śródziemne???

Malutki Bałtyk jest poza konkurencją. Nasze morze jest cmentarzyskiem.

1. Wilhelm Gustloff – Bałtyk, ok. 9340 ofiar (największa liczba ofiar broni konwencjonalnej – salwy torped - w jednym wydarzeniu historycznym).

2. Goya - Bałtyk, ok. 7200 ofiar.

3. Lancastria - ok. 7000 ofiar.

4. Armenia - ok. 5000 - 7000 ofiar.

5. Cap Arcona - Bałtyk, ok. 4800 - 7000 ofiar.

6. Jun'yō Maru - ok. 5620 ofiar.

7. Toyama Maru - ok. 5400 ofiar.

8. Ryusei Maru - ok. 5000 ofiar.

9. Tamatsu Maru - ok. 4400 - 4750 ofiar.

10. Steuben – Bałtyk, ok. 3600–4,550 ofiar.

11. Doña Paz – ok. 4 385 ofiar (największa katastrofa czasów pokoju).


Jedna z największych katastrof morskich czasów współczesnych również miała miejsce na Bałtyku – zatonięcie promu Estonia w 1994 roku pochłonęło 852 ofiary.


Katedra Najświętszej Marii Panny w Tallinnie - tablica pamiątkowa.

Patronem statku z pozycji dziesiątej był Friedrich Wilhelm von Steuben, arystokrata (według niektórych historyków na arystokratę tylko pozował) i pruski oficer, który został współpracownikiem George’a Washingtona w decydującym okresie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Pruska armia po wojnach śląskich miała znakomitą opinię i za Atlantykiem, co von Steuben śmiało wykorzystał, podobnie jak swoje europejskie doświadczenie bojowe. Zasłynął przekształceniem powstańczej Armii Kontynentalnej z czegoś, co można określić mianem pospolitego ruszenia w karne i dobrze wyszkolone wojsko. W Waszyngtonie jego pomnik znajduje się całkiem niedaleko od pomnika Kościuszki.

Ciąg dalszy nastąpi ...

 

 "Encyklopedia sudecka. Urna z soli. W XXI wieku nielicznych pochowano w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. We wraku "Wilhelma Gustloffa” tylko jednego – urodzonego w Jaworze bohatera powieści niemieckiego noblisty. Ale czy bohatera?" kunstkamerasudecka.blogspot.com