Bernard Rosa, Dominik Geyer, Innocenty Fritsch i Benedykt II Seidel – mecenasi, dzięki którym Krzeszów nazywany jest Europejską Perłą Baroku. Niewiele by osiągnęli, gdyby opactwa nie uratował ktoś w trudnych dla katolików czasach.
„Opactwo cystersów w Krzeszowie, zwłaszcza w 2. połowie XVI w., mocno odczuło skutki rozprzestrzeniającej się na Śląsku reformacji. Bardzo wyraźnie stopniała liczba członków konwentu – około 1600 r. było ich raptem 12, podczas gdy kilkadziesiąt lat wcześniej pięć razy więcej. W umacnianiu morale zakonników nie pomogła samobójcza śmierć opata Nikolausa Ruperti w 1576 r., podobnie jak rozwój i umacnianie się od 1581 r. protestantyzmu w Kamiennej Górze, Świdnicy i Jeleniej Górze, a także coraz to nowe napięcia i konflikty wybuchające na podległych cystersom ziemiach – w 1616 r. w Wierzbnej doszło do profanacji krzyża, a cztery lata później w Chełmsku Śląskim zamordowano opata Marcina Clave.”
W tych trudnych latach sytuację ratował …
„Opat Caspar Ebert (1576–1609) poświęcił wiele uwagi sprawom opactwa, poprawiając jego sytuację majątkową, rozszerzając włości, modernizując infrastrukturę oraz wzmacniając pozycję, między innymi poprzez finansowanie budów kościołów w Lubawce, Okrzeszynie i Niedamirowie (…)” („Krajobraz kulturowy gminy Lubawka” Radosław Gliński, Agnieszka Patała, „Historia obok. Studia z dziejów lokalnych, 6”/History next to. Local past studies, 6, Wrocław 2017)
Wykutą w kamieniu pamiątką jego działalności jest płyta na kościele p.w. św. Wawrzyńca w Krzeszówku. W roku 2021 można było na niej odczytać : „Casparus Ebertus Abbas”, data wydawała się nieczytelna. Obecnie – po oczyszczeniu - można odczytać odwrócone NN w „ANNO” i „1595”.
Na nadprożu portalu głównego widać datę „1588” związaną z przebudową kościoła.
Podobną datę w Masywie Trójgarbu kilkanaście lat temu wywęszył … jamnik.
„Moja historia z kamieniem sięga czasu przed 2010 r., kiedy jeszcze moje córki, Grażyna i Beata z rodzinami były w Świebodzicach.(...) Lubiliśmy rodzinne wycieczki rowerowe lub samochodowe (...) Jadąc ze Świebodzic do Starych Bogaczowic i potem wzdłuż zalewu w kierunku Strugi, aż do skrzyżowania trzech Ścieżek, na dole, w lekkim zagłębieniu, pod wielkim bukiem zostawialiśmy nasze pojazdy. Wędrowaliśmy w prawo pod górę, gdzie rosną przepiękne buki, lub innym razem w lewo, dość ostro pod górę, w stary mieszany las. To zwykle psy wybierały kierunek dalszego marszu. (...) Agatek- jamniczek, który wtedy miał już więcej niż 10 lat (...) zawsze znaczył swoją trasę, tym razem zatrzymał się na ścieżce do lasu, obwąchał i oznaczył wystający lekko kamień. Zanim doszłyśmy to on zaczął odkopywać kamień z gałązek, drobnych kamieni i liści, którymi był zasypany. (...) Głaz tkwił w ziemi głęboko, z mchu wystawało ok. 20 cm, ale oczyszczając go z mchu wyczułam na jego powierzchni jakieś zagłębienia, ryty, może jakiś wyryty napis?”
Jamniki są ciekawskie.
Dziesięć lat później …
„W maju 2020 r. po nagłośnieniu odkrycia została sporządzona dokumentacja fotograficzna kamienia i pomiary. Podjęto próbę interpretacji inskrypcji. Choć umieszczone na głazie napisy są słabo czytelne, to posiłkując się bocznym światłem silnej latarki można odczytać zaczną część rytów. Na samym środku kamienia umieszczony został znak „+*”, tworzą go dwie krzyżujące się linie o długości 20 cm. Centralnie ponad nim znajduje się wyraz „GRANZSTEIN”, przy czym litery „N” przedstawione zostały tu w ich lustrzanym odbiciu, analogicznie jak i w dalszej części napisu. W lewym górnym rogu znaku „+ umieszczono litery „CAG”, pod nimi zaś, w lewym dolnym rogu, znaki „AN1588”.”
CAG to zapewne „Caspar Abbas Grissoviensis”.
Kamień graniczny jest bardzo stary, a właściwie niesłychanie stary bo „przerobiono go” z głazu narzutowego co zbyt często się nie zdarza.
Historię odnalezienia kamienia i odszyfrowania napisów można znaleźć na stronie academia.edu