niedziela, 29 marca 2020

Święci Czeskiego Raju. Uduszona szalikiem? matka założyciela śląskiego Wrocławia. Na południe od Sudetów też jest Wrocław. Część II

Święta Ludmiła z mostu / wiaduktu na zamku Valdštejn
 
„Gdy zaś następnego dnia weszli do grodu Vraclav wczesnym rankiem, zwołał [Świętopełk] w koło wszystkich możnych; gdy zebrali się razem, jak lew wypuszczony na arenę ze swojej klatki stoi rycząc i ze zjeżoną grzywą czeka na żer, tak Świętopełk wchodząc do izby siadł na środku na przypiecku, bardziej rozpalony gniewem niż piec, który siedem razy zapalony jest płomieniem, i oglądnąwszy wszystkich wokoło, patrząc ponurymi oczyma na Męcinę, tak gniewne otworzył usta: "O, rodzie nienawistny, obrzydły i ludziom, i bogom, o, nikczemni synowie Wrszowców, naszego rodu rodowi nieprzyjaciele!” („Kosmasa Kronika Czechów”)

Vraclav, Wratzlau, Wratislaw istnieje do dzisiaj a jego historyczne nazwy często pokrywają się z historycznymi nazwami Wrocławia. I nic w tym dziwnego …

„V prostoru hradiště se nalezly doklady osídlení pro střední dobu hradištní, ovšem hradiště bylo založeno v 11. století snad Břetislavem I. v souvislosti se synem Vratislavem Souvisí s tím i jméno hradiště (Vratislav – Vraclav). Doloženo je prvně v roce 1073 při zakládání kláštera v Opatovicích.” e-stredovek.cz

„Potężny gród Vraclav, który powstał w XI wieku z inicjatywy księcia Vratislava II, zyskując tym samym nazwę po swoim założycielu, był świadkiem brutalnej masakry na rodzie szlacheckim Vršovców. Do tragicznych wydarzeń doszło w 1108 roku, a sprawcą był książę z dynastii Przemyślidów o imieniu Svatopluk, który chciał raz na zawsze wyrównać rachunki z tą rodziną. Ofiarami rzezi zwanej „krwawą kąpielą”, prawdopodobnie zostały również małe dzieci, co jeszcze bardziej obrazuje grozę tego czynu. Dziś, spacerując po tamtej okolicy, znajdziemy jedynie leciwe lipy oraz kamienną płytę nagrobną, postawioną osiemset lat po tych strasznych wydarzeniach ku pamięci zamordowanych Vršovców.” dobratrasa.eu

Tekst trochę niezgrabny – ta „kamienna płyta nagrobna” to w rzeczywistości kamienny pomnik – ale w sumie dobrze opisuje wydarzenia, do których doszło w czeskim Wrocławiu. 





Wrocław …

„W tym miejscu istnieje ponoć od VII wieku, choć imię ma nosić od księcia czeskiego, Wratysława I, który panował u naszych południowych sąsiadów dopiero w wieku X.” tuwroclaw.com

O ile to prawda, naukowcy mogą śledzić, jak zmieniała się nazwa, pochodząca od tego samego imienia, po obu stronach Sudetów.

„Dlaczego używać wyłącznie polskiej nazwy Wrocław, skoro to miasto przez większość dziejów nazywało się inaczej? Dlaczego z kolei, używać nazwy Breslau, która ustabilizowała się dopiero w XVIII w.? Nazwy ewoluowały zgodnie z zasadami rozwoju języka, jest Wrotizla, Presslaw, Breslau. Naliczyliśmy 40-50 nazw tego miasta i ich oboczności. Według tradycji nazwa Wrocławia wywodzi się od czeskiego księcia Wratysława. Nie mamy przekazów pisanych z czasów przedchrześcijańskich, opieramy się na dedukcji, ale jestem przekonany, że ta tradycja jest prawdziwa. Śląsk trafił do monarchii Piastów dopiero w X w.” tygodnikpowszechny.pl

Przodkiem obu Wratysławów (oraz żony Mieszka I) była święta uduszona sznurem, chustą, szalikiem lub szalem. Święta Ludmiła, matka Wratysława I, podobnie jak Wrszowcy, padła bardziej ofiarą walki o władzę niż prześladowań religijnych.

Sympatyczne Czechy we wczesnym średniowieczu spływały krwią bratobójczych rzezi.

„Wyjście z sytuacji, zdaniem Drahomiry, było tylko jedno: „Powzięła zamiar, aby za wszelką cenę doprowadzić do zabicia [Ludmiły]”. Właśnie dlatego jeszcze w tym samym roku pod Tetínem – grodem, który na swoją siedzibę wybrała nestorka rodu – stanął oddział Tunny i Gommona. Imiona dwóch dowódców nieprzypadkowo brzmią obco. Prawdopodobnie byli to wikingowie w służbie czeskiej księżnej. Zdaniem jednych przybyli do Pragi z kraju Stodoran, wspólnie z Drahomirą. W opinii innych – pochodzili z Rusi, gdzie odłączyli się od którejś z drużyn wareskich wojowników. Jakkolwiek było, dokładnie takich ludzi potrzebowała Drahomira: specjalistów od zabijania niemających silnych powiązań z lokalnymi elitami, pozbawionych moralnych rozterek i niezadających zbędnych pytań.

Fakt, że wedle wszelkich przesłanek Tunna i Gommon służyli wcześniej w jakimś charakterze Ludmile i zostali skaptowani przez jej synową, tylko dodawał całej sprawie smaku. Starą księżną mieli przecież zabić jej właśni ludzie, którzy opowiedzieli się za sprytniejszą, bardziej bezwzględną i – przynajmniej we własnym mniemaniu – prawowitą władczynią.” ciekawostkihistoryczne.pl


 



„Przyszła święta miała jeszcze prosić o ścięcie mieczem, marząc o męczeństwie, ale oni „gardząc jej słowami i modlitwami, dusząc sznurem zarzuconym na szyję odebrali obecne życie”. (Marzena Matla „Początki państw. Czechy”, Poznań 2014)

Inni uważali, że uduszono ją szalem lub chustą i takie ma dzisiaj atrybuty.

Przedstawień jej oraz jej wnuka Wacława na Śląsku nie brakuje. Dzięki Przemyślidom, Luksemburgom, Jagiellonom i Habsburgom Czechy i Śląsk posiadały przez wieki wspólne Niebo.

„W kolekcji malarstwa Muzeum Lubomirskich znajduje się obraz Św. Ludmiła malarza Johanna Chrstipha Lischki (ok. 1650–1712). Chociaż nie wiadomo, skąd płótno pochodzi, śmiało mogłoby stanowić element wystroju budynku poklasztornego Zakonu Szpitalnego Kawalerów Krzyżowych z Czerwoną Gwiazdą, w którym od 1947 mieści się siedziba Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.” ossolineum.pl

Ciąg dalszy nastąpi.

„Święci Czeskiego Raju. Święty Wit także we Wrocławiu. Część pierwsza” kunstkamerasudecka.blogspot.com




czwartek, 26 marca 2020

Kwiaty Sudetów. Zakwitły poniemieckie? „Krokusy w Górzyńcu”. I co to znaczy, że ich stanowisko może nie mieć pochodzenia naturalnego?

Od lat naukowcy prowadzą spory o to, czy stanowisko izerskich krokusów ma pochodzenie naturalne. Ale co to znaczy naturalne?

 
Jarząb szwedzki w Tatrach …

„Pojedyncze młode jarzęby szwedzkie pojawiają się w różnych częściach Tatr, aż po górną granicę lasu. Pochodzą one prawdopodobnie z nasion roznoszonych przez ptaki, a wobec braku naturalnych stanowisk tego gatunku w promieniu ponad 500 km ich źródłem są bez wątpienia drzewa hodowane i uprawiane.” researchgate.net

To pochodzenie naturalne, czy nienaturalne?



Pochodzenie krokusów może być nienaturalne, bo wiele pokoleń temu istniały tam domy, przy których kwiaty posadzono?

Co znaleziono przy „Człowieku Lodu”?

„Przy Ötzim, znalezionym w 1991 r. zmumifikowanym alpejskim "Człowieku Lodu", którego zwłoki liczą sobie ponad 5000 lat, odkryto co najmniej 75 gatunków mszaków (mchów i wątrobowców). Wg autorów publikacji z pisma PLoS ONE, to pewna wskazówka, jak wyglądało otoczenie prehistorycznego Tyrolczyka.

Współcześnie w okolicy odkrycia Człowieka Lodu występuje 21 gatunków mszaków. W lodzie, ubraniu, na broni i w przewodzie pokarmowym mumii naukowcy odkryli jednak tysiące fragmentów mszaków, które reprezentowały co najmniej 75 gatunków.

Znajdują się wśród nich mchy rosnące zarówno na niższych, jak i wyżej położonych piętrach/strefach, a także 10 gatunków wątrobowców (bardzo rzadko zachowują się one na stanowiskach archeologicznych). Tylko 30% zidentyfikowanych mszaków to gatunki miejscowe, reszta musiała zostać przetransportowana w przewodzie pokarmowym Ötziego lub na jego ubraniu.” kopalniawiedzy.pl





Rośliny, do których rozprzestrzeniania przyczynili się ludzie tysiące lat temu mają pochodzenie naturalne, a kilkaset lat temu nienaturalne? Gdzie jest granica?

„(…) choć w kolejnych tysiącleciach ludzie będą często wykorzystywać w malowidłach motywy roślinne, przedstawiciele paleolitu rysowali rośliny rzadko i raczej mało wiernie. Większość zwierząt uwiecznionych na ścianach jaskiń bądź wyrytych w kościach można łatwo rozpoznać. Owszem, trafiają się również obrazki noszące cechy przedstawień roślinnych, jednak tylko raz zetknąłem się z takim, na którym artysta uwiecznił konkretny, możliwy do rozpoznania kwiat. Na kości datowanej na 15 tysięcy lat przed naszą erą, znalezionej w jaskini Fontarnaud w departamencie Gironde, widać gałązkę, a na niej cztery dzwonkowate kwiatki. (…)

Rośliny zaś zdają się zaś w ogóle nie należeć do tego świata.

A przecież stanowiły nieodzowny element życia w paleolicie. Społeczności łowiecko-zbierackie zajmowały się nie tylko polowaniem, ale również zbieractwem właśnie. Ich przedstawiciele żywili się jagodami i korzeniami. Z pewnością rozumieli także związek między wegetacją tundry a migracjami zwierzyny łownej. Gdy wraz z cofaniem się lądolodu powróciły drzewa, okazali się rzemieślnikami wprawnymi w obróbce drewna. Badacze często znajdują pozostałości po drewnianych misach, narzędziach, ale także szałasach czy nawet drabinach jaskiniowych malarzy, datowane na koniec paleolitu, czyli mniej więcej na 12 tysięcy lat przed naszą erą. Zupełnie niewykluczone, że zbieracze eksperymentowali też sporadycznie z uprawą roślin. Na stanowiskach archeologicznych w Grecji i Egipcie odkryto ślady po uprawie zbóż, choćby owsa czy jęczmienia. W Lascaux znaleziono skupiska ziaren pyłków traw, co mogłoby sugerować, że mieszkańcy jaskini gromadzili siano, prawdopodobnie aby urządzić sobie na nim posłanie. Upojny zapach schnącej trawy przenikał być może sny tych wczesnych artystów, nie zdołał jednak przeniknąć do ich sztuki.” wiz.pl

 


 
„- Zaczął się okres kwitnienia krokusów - nie tylko w miastach, ale i na podgórskich łąkach czy to w rezerwacie w Górzyńcu, czy na Krokusowej Łące w Jagniątkowie - mówią Andrzej Raj i Dariusz Kuś z Karkonoskiego Parku Narodowego: (…)” radiowroclaw.pl

W 2008 roku „Krokusy w Górzyńcu” kwitły w połowie kwietnia (na pocz, XXI wieku było ich ok. 1300 - 1400). 






Na podobnym stanowisku w Harrachovie również.

„Dolina Anenské údolí została ogłoszona pomnikiem przyrody w 1985 roku. Znajduje się dosłownie tuż obok dolnej stacji kolejki linowej na Čertovu horu, w obszarze zalewowym Mumlavy. Teren o powierzchni mniej więcej jednego hektara znajduje się pod ochroną między innymi ze względu na rosnące tu białe krokusy. Mimo że rośliny te prawdopodobnie nie występowały tu pierwotnie, na tego typu stanowisku mogą występować również naturalnie. Z upływem czasu białe krokusy zadomowiły się tu i rozprzestrzeniły, dzięki czemu co roku na wiosnę w dolinie rozwija się niemal tysiąc tych kwiatów. Administracja KRNAP pomaga tym roślinom za pomocą regularnego koszenia stanowiska.” krnap.cz





Przemieszczanie przez człowieka gatunków ma czasami niespodziewane konsekwencje.


„Goulsona zaciekawiły trzmiele paskowane, które dawniej powszechnie widywano na mokradłach Kentu, a które obecnie w Wielkiej Brytanii wyginęły całkowicie. Na szczęście nadal żyją w naturalnym środowisku Nowej Zelandii, jako potomstwo kilku królowych, sprowadzonych tam w XIX wieku. Żądła rządzą to historia uporczywych starań Goulsona o reintrodukowanie tego gatunku w ich macierzystym kraju, ale także jego pasjonujących badań nad tymi zadziwiającymi stworzeniami i ich historią.” 
ksiegarniainternetowa.co.uk




Czyli … gdy ludzie wyniszczą krokusy na naturalnych stanowiskach w Tatrach i Alpach, będzie je można sprowadzić z Górzyńca.

niedziela, 22 marca 2020

Kwiaty Sudetów. Kto kojarzy wiosnę z zimowitami i dlaczego ... prawie nikt!?

Pierwszy marca roku 2020 i pszczoła w krokusie – widok normalny (no ... może poza tą pszczołą w zimie). 


Pierwszy marca roku 2020 i zimowity?

To też widok normalny, bo te rośliny nie tylko zimę witają, ale i żegnają. Zimowity to nie tylko wiotkie kwiatostany z przełomu lata i jesieni. To także całkiem okazałe liście wyrastające wczesną wiosną i zanikające latem. Zimowity są roślinami rosnącymi „na raty” a bez wiosennych liści nie byłoby jesiennych kwiatostanów. Ale kto kojarzy zimowity z liśćmi? 





Wrzesień w Kotlinie Kłodzkiej
 

„Natura wyznaczyła zimowitom dziwny tryb życia, trochę pośpieszny. Wiosną wypuszczają liście, potem krótko, przez mniej więcej dwa miesiące, zbierają związki organiczne w podziemnych bulwach, w końcu zasychają. Ale to tylko krótka drzemka, którą przerywają sierpniowe upały.” werandacountry.pl




 

Chociaż sporadycznie zdarza się, że zakwitają wiosną – na zielono.

„Czosnek i cebula w tym roku obrodziły całkiem przyzwoicie. Liście już wyschły, czas by było zbierać. Tymczasem w filmiku, który wcześniej zapodałam, Philip mówi, żeby cebulę zostawić w gruncie jeszcze długo po zaschnięciu szczypioru, bo może nawet podwoić swoją wagę. A u nas mówią wręcz odwrotnie - żeby koniecznie zebrać przed 15 sierpnia, bo potem korzenie zaczynają na nowo rosnąć i cebula nimi wciąga się w głąb ziemi, żeby przetrwać zimę. Coś w tym jest, sama widziałam, jak cebule, które praktycznie były na powierzchni, znikały gdzieś nagle po sierpniowych deszczach, żeby wyrosnąć szczypiorem w następnym roku.” krycor.blogspot.com



 




„Cebula nimi wciąga się w głąb ziemi”. Trochę podobnie jest z zimowitami. Ich korzenie wiosenne różnią się od jesiennych. Wiosenne obkurczają się i wciągają bulwę na głębokość do 20 cm.

Rośliny reagują na wiele bodźców, jednym z głównych jest światło. I bynajmniej nie jest prawdą, że reagują na nie jednakowo. Są takie, które nie zakwitną dopóki okres ciemności trwa zbyt krótko. Należą do nich zimowity – to tzw. rośliny dnia krótkiego. W okresie lata nie mają ani liści, ani kwiatostanów, chowają się pod ziemią. 



 
„Naturalne siedliska tego gatunku znajdują się w Europie, a w Polsce najczęściej w niższych partiach gór, na wilgotnych łąkach oraz w widnych lasach. Jest on u nas gatunkiem chronionym, a jego liczebność stale się zmniejsza na skutek zbierania do celów leczniczych, a także osuszania i zaorywania łąk. Dlatego też w żadnym wypadku bulw zimowitów do ogrodu nie wolno pozyskiwać z siedlisk naturalnych.” poradnikogrodniczy.pl

Gdzie można je spotkać w środowisku naturalnym?

„Na Dolnym Śląsku przede wszystkim w Sudetach, gdzie posiada szereg stanowisk na niemal wszystkich pasmach górskich. Najliczniej rośnie w Kotlinie Kłodzkiej i okalających go górach (Góry Stołowe, Masyw Śnieżnika, Krowiarki) a także w Górach Kaczawskich i Rudawach Janowickich. Występuje w kilku rezerwatach m.in. Łąka Sulistrowicka w Masywie Ślęży i Buki Sudeckie w Górach Kaczawskich. Na nizinie znacznie rzadszy, posiada pojedyncze stanowiska m.in. w dolinie Odry i Widawy.” przyrodniczo.pl


 
 
„(…) substancja (substancje? niektórzy podają ok. 20 substancji czynnych zawartych w Colchicum…) zawarte w zimowicie powodują mutacje genetyczne i budzą zainteresowanie biotechnologów (a więc powinny zainteresować także bioartystów?) i genetyków. Z pomocą wyciągów z zimowita doprowadzono do pierwszych modyfikacji genetycznych u innych roślin i tak powstały wielkolistne odmiany tytoniu. Jednocześnie substancje czynne (główne ilości zawarte są w bulwach i nasionach zimowita) są stosowane jako lekarstwa, ale są bardzo silną trucizną i mogą spowodować śmierć przez uduszenie.” etnobotanicznie.pl

sobota, 21 marca 2020

Ściąga wrocławska. Johann Georg Urbansky i wrocławski pomnik biskupa, którego nie było?

„Początki biskupstwa wrocławskiego owiane są również legendą średniowieczną, w której spotykamy imiona biskupów przekazane przez Jana Długosza. Wielki historyk, naśladując renesansową metodę rozpoczynania pisania dziejów od początku jakiegoś wydarzenia, wymienił w swoim spisie w latach 965-1051 następujących biskupów: Gotfryda, Urbana, Klemensa, Lucillusa, Leonarda i Tymoteusza. Każdy z nich otrzymał imiona, odpowiednie daty i dane o pochodzeniu, studiach, wyborze na stolicę wrocławską, potwierdzenie przez metropolitę gnieźnieńskiego. Pierwsi z nich mieli rezydować w Smogorzowie, drudzy w Ryczynie i zostali pochowani w tamtejszych kościołach. Cały ten przekaz to wytwór epoki, będący tzw. Długoszową amplifikacją.” (Ks. Józef Mandziuk „Początki chrześcijaństwa na Śląsku”)


Obecna katedra i łuna znad Siechnic
 


Legendarna, pierwsza katedra Śląska …

„Pierwsza śląska katedra Jana Chrzciciela w Smogorzewie. Według licznych tradycji, prac Jana Długosza, części katalogów biskupów- to tutaj miała się znajdować pierwsza śląska katedra p.w. Jana Chrzciciela. Biskup Gotfryd miał początkowo nauczać w domach, zaś katedra powstała ok. 970 n.e.” poselska.nazwa.pl

Do tej pory kościołowi w Smogorzewie patronuje Jan Chrzciciel. Wspaniałą świątynię zaprojektował Alexis Langer.

O biskupie Gotfrydzie powstała pieśń …

„Piosnka o Smogorzowie” została napisana przez Józefa Lompę, śląskiego działacza społecznego. Miała zmobilizować Ślązaków do budowy nowej świątyni w miejsce drewnianego kościółka, zwanego “Smogorzowską Katedrą”, który spłonął w 1854 r.

(…)

Tysiąc lat schodziło, w Szląsku ciemno było,
Bo tu chrześcijaństwa światło nie świeciło.
Książę polski, Mieszko, kazał tłuc i palić
Pogańskie bałwany i Jezusa chwalić.

W ten czas w Smogorzowie smoka Bogiem miano,
l same mu dzieci codziennie dawano.
Szląsk nasz byłby jeszcze w dłuższe wieki dziki,
Lecz krzyż pierwszy stanął we wsi Krzyżowniki.

Ztamtąd biskup Gotfryd w mieście Smogorzowie
Zaczął najprzód głosić o niebieskiem słowie.
W tej stolicy kraju, kiedy smok zaryknął,
Lud w Głuszynie głuszał, głos w Rychtalu niknął.

“Cóż to znaczy? Pyta biskup zadumiony,
Że ten zamek czarnem suknem otulony?”
“Jest to znak żałoby – książęcia naszego,
Że ma dać smokowi syna jedynego. “

” W trzech dniach smoka zwalczę, jeśli uwierzycie ”
W Boga prawdziwego i chrztem to stwierdzicie. ”
Przez trzy dni modlił się i pościł mąż święty,
A djabeł ryczał jak lew, w smoku przeklęty.

Zwyciężył Gotfryd smoka krwiożerczego,
I kościół wystawił z drzewa brzymowego.
Do dziś dnia tam jeszcze nazwy pozostały,
Smocza jama, chodnik i staw niegdyś mały.

Tam ten biskup także szkołę wybudował,
I w pańskiej winnicy gorliwie pracował.
Ponim jeszcze czterech tam biskupów było,
I z tamtąd się światło na Szląsk rozszerzyło.”

https://smogorzow.pl/smogorzow/historia_smogorzowa/piosnka-smogorzowie-jozef-lompa/

Jedyna rzeźba ukazująca legendarnego biskupa Gotfryda/Godfryda znajduje się we wrocławskiej katedrze.


Czy była inspirowana wyłącznie „Długoszową amplifikacją”?

Dygresja …

„(…) Długoszowe amplifikacje to „dążność do interesującego i szczegółowego przedstawienia wydarzeń ledwo naszkicowanych lub wspomnianych w skąpym materiale źródłowym”, po to, żeby sprostać lub upodobnić się do klasycznych ideałów historiografii i retorycznej.” (Jarosław Nikodem "Przełomy, odrodzenia i upadki w Długoszowej wizji dziejów ojczystych")


Wrocławscy jezuici ...

„Wdzięczni jezuici poświęcili biskupowi Sebastianowi Rostockowi specjalnie opracowany katalog biskupów wrocławskich pt. Fama posthuma virtutis et honoris Episcoporum Vratislaviensium, virtuti et honori Reverendissimi ac Celsissimi Principis Domini, Domini Sebastiani Dei et S. Sedis Apostolicae gratia Episcopi Vratislaviensis, Sacrae Caesareae Regiaeąue Hungariae ac Bohemiae Maiestatis Consiliarii et Supremi in utraąue Silesia Capitaneatus Administratoris, cum Solenni ritu in Silesiae Antistitem consecraretur, oblata a Caesareo Regioąue Collegio Vratislaviensi Societatis Jesu. Anno MDCLXV., Wratislaviae, Typis Baumannianis imprimebat Johannes Chrisoisitomus Jacob. Katalog ten podaje wykaz biskupów wrocławskich od legendarnego biskupa Gotfryda do Rostocka.” (Bp. Wincenty Urban „Sebastian Ignacy Rostock. Biskup wrocławski (1664-1671) jako zasłużony bibliofil”)

Jak widać legendarny, wczesnośredniowieczny biskup dobrze się miał w barokowym Wrocławiu.

Dzięki komu powstał jego pomnik? Frankenbergowie przybyli na Śląsk w XII lub w XIII wieku.

„Wycinka dębów na zabytkowym grodzisku średniowiecznym w Komorznie odbiła się w ostatnich dniach głośnym echem. XII-wieczne grodzisko to dawne włości Frankenbergów, potężnego rodu pochodzącego z Frankonii.

Rycerze z tego rodu brali udział w wyprawach krzyżowych. Hartmann von Vrankenberch był rycerzem Świętego Grobu w Jerozolimie.

Po upadku założonego przez krzyżowców Królestwa Jerozolimskiego Frankenbergowie przybyli na Śląsk. Region był wówczas bardzo słabo zaludniony. Książęta śląscy z otwartymi rękami witali niemieckich osadników, oferując im nawet 30-letnią wolniznę (zwolnienie z danin, czyli ówczesne ulgi podatkowe).

W taki sposób Frankenbergowie trafili m.in. do Rożnowa i Komorzna.
- Komorzno było wówczas nadgranicznym grodem, granicę wyznaczała rzeka Pratwa, nad którą Frankenbergowie założyli grodzisko, którego pozostałości zachowały się do dzisiaj - mówi Adam Ulbrych, społeczny opiekun zabytków z Komorzna. Wioska przez kilkaset lat należała do Frankenbergów.” nto.pl

Barokizacja wnętrza wrocławskiej katedry …

„ (…) została przeprowadzona w 1. ćw. XVIII w. Wówczas to, głównie z własnych środków finansowych hrabiego Leopolda Sigismunda von Frankenberga, od 1702 r. dziekana kapituły katedralnej, a od 1707 r. wikariusza generalnego wrocławskiej diecezji, ufundowane zostało nowe barokowe wyposażenie do katedralnej świątyni. Wprawdzie w prezbiterium pozostał późnorenesansowy ołtarz główny z fundacji biskupa Andrzeja von Jerina, ale już na balustradzie oddzielającej prezbiterium od nawy w 1726 r. umieszczone zostały cztery nowe monumentalne rzeźby Ojców Kościoła, w nawie głównej w latach 1719–1723 wzniesiona została nowa ambona ozdobiona sześcioma alabastrowymi płaskorzeźbami i figurą Ecclesia Militans, a w latach 1723–1724 ustawione zostały dwa pomniki biskupów Godfryda i Nankera z alabastrowymi reliefami, natomiast do kaplic bocznych oraz kaplicy Mariackiej w latach 1711–1724 trafiły nowe ołtarze wykonane z przeworneńskiego marmuru, wszystkie z bogatym rzeźbiarskim i malarskim wyposażeniem.” (Andrzej Kozieł „Giovanni Ambrogio Mainardi i jego obrazy w kościele katedralnym pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu”)

Epitafium legendarnego biskupa wita wszystkich wchodzących do wrocławskiej katedry – jest umieszczone na pierwszym filarze nawy głównej. Relief ukazuje obalenie bóstwa pogańskiego mocą monstrancji, której w X wieku raczej nie znano. Już trzy lata po powstaniu dzieła, jego autorstwo przypisano Johannowi Georgowi Urbansky'emu. Nie istniały żadne wzory ikonograficzne tego mitycznego wydarzenia i raczej nie wymyślił ich artysta (nie był historykiem). Prawdopodobnie autorem jego treści był wszechstronnie wykształcony, śląski patriota hrabia Frankenberg.




O marmurach z Przeworna, z których powstały liczne wrocławskie zabytki pisałem w roku 2014. old.skps.webserwer.pl

środa, 18 marca 2020

Encyklopedia sudecka. Pszczoły spod ziemi, czyli pszczolinki


Obserwuję, jak „roją się” na wiosnę od lat i co roku coraz wcześniej. Ogrodnicy potocznie nazywają je „ziemnymi pszczołami”. 


„W poszukiwaniu samic chętnych do kopulacji samce patrolują wejścia do gniazd”
dzicyzapylacze.pl



 

I to właśnie jest widoczne na fotografiach. Prawdziwa orgia … kolorów oczywiście. 


Rodzina pszczolinek jest bardzo liczna. Moim zdaniem mam w ogródku pszczolinki białobrzuche. insektarium.net

 


 

Pszczolinki to „kopaczki”, kopiące gniazda w ziemi. Wzmacniają ścianki tych gniazd różnymi substancjami. Ich norki mogą być rozgałęzione i tworzyć w gruncie dość skomplikowany układ.

Pszczolinki mieszkają w ogródku od lat i nigdy nikogo nie zaatakowały.

niedziela, 15 marca 2020

Ołtarz nad kredensowym stołem i „Miłosierny Samarytanin” z Lubiąża

Do akcji umilającej „zostawanie w domu” włączyło się Muzeum Narodowe we Wrocławiu. 



„Zaczynamy! Ulubiony obraz dyrektora MNWr Piotra Oszczanowskiego:

„Niepozorny. Jeden z najmniejszych obrazów na wystawie Willmann. Opus magnum w Pawilonie Czterech Kopuł. Dla mnie najcenniejszy, o jakże głębokiej treści i przesłaniu.

„Miłosierny Samarytanin” z końca XVII w., późny i bardzo dojrzały obraz śląskiego Rembrandta, przeznaczony dla kościoła klasztornego ojców Cystersów pw. Wniebowzięcia NMP w Lubiążu. Pierwotnie umieszczony w ołtarzu, nad kredensowym stołem, na którym przechowywano, jak głosiła umieszczona na drzwiczkach pod obrazem inskrypcja, „święte płyny”, którymi były woda święcona, olejki i wino mszalne używane podczas udzielania sakramentów.” facebook.com

 


Gdzie znajdował się ołtarz nad kredensowym stołem?

Stał przy drugim filarze od zachodu po północnej stronie prezbiterium. Obraz Willmanna znajdował się tam do roku 1943. Następnie został wyjęty z ołtarza i przeniesiony do klasztoru benedyktynek w Lubomierzu. Pod koniec wojny wywieziono go do skrytki w Szklarskiej Porębie Średniej. Po wojnie trafił do Muzeum Narodowego w Warszawie a do Wrocławia powrócił w roku 1981. Autorem wystroju rzeźbiarskiego ołtarza był Matthias Steinl. Niestety został on zniszczony po roku 1945. 



Filar, pod którym stał ołtarz


Czy to przypadek, że nad kredensowym stołem znajdował się obraz „Miłosierny Samarytanin”?

„30 Jezus nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.

31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął.

32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

33 Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:

34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.

35 Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: "Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał".

36 Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?»

37 On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!”

„(…) opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”




Za tymi drzwiczkami przechowywano „święte płyny”.


Akcja przypowieści rozgrywała się w konkretnym miejscu – Wadi al-Qelt na Pustyni Judzkiej ...




„Z Jerozolimy do Jerycha w linii prostej jest ok. 30 km. Przez pustynię nieco dalej… Poza tym różnica wysokości między tymi miejscami wynosi ponad 1 km! Jerozolima leży na wysokości ok. 800 m n.p.m., natomiast Jerycho – ok. 280 m p.p.m. (…) Kiedyś tym szlakiem podróżowano bardzo często. Na nim to został napadnięty Żyd idący z Jerozolimy do Jerycha, którego ocalił dobry Samarytanin.” grupa33tychyziemiaswieta2017.wordpress.com




Miejsce to znane jest również ze Starego Testamentu ...

„Wysiadamy z autokaru i o. Marian prowadzi nas kawałek dalej na zbocze, z którego rozpościera się wspaniały widok na bardzo głęboki wąwóz Wadi al-Qelt . Słońce jasno oświetla skalistą pustynię a wąwóz wyraźnie z nią kontrastuje bo jest ciemny. To ten wąwóz miał prawdopodobnie na myśli król Dawid, tak pisząc w Psalmie 23 :

„Choćbym nawet szedł ciemną doliną,
Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną,
Laska twoja i kij twój mnie pocieszają”.
pielgrzym.geoblog.pl

środa, 4 marca 2020

Wędrówki architektoniczne. Coś rzadko spotykanego, czyli lektorium

We Wrocławiu zostały tylko resztki … 



„Rozdział kościoła na część dla mnichów i świeckich zaowocował wprowadzeniem do wnętrza skończonego kościoła, tzw. chóru kapłańskiego. W drugiej poł. XV w. wewnątrz XIV-wiecznej świątyni wystawiono chór, zaczynający się w połowie hali gotyckiego kościoła [Czerner 1964, s. 183, 184; Pobóg-Lenartowicz 1999, s. 105–106]. Powstało bogate lektorium lub empora, znane z pozostałości po skutej kamieniarce na pierwszej parze filarów międzynawowych prezbiterium (trzecia para filarów od wschodu) na wysokości ok. 6 m nad cokołami oraz fragmentów dekoracji rzeźbiarskiej, odnalezionych przez Czernera [1962, s. 360–376; 1965, s. 181–205].” 


Małgorzata Doroz-Turek „Lokalizacja i przeobrażenia architektury klasztornej na przykładzie wrocławskiego opactwa Zakonu Kanoników Regularnych św. Augustyna”

„Średniowieczna polichromia i resztki lektorium, oddzielającego prezbiterium od miejsca zgromadzenia wiernych w NMP.” polska-org.pl


W Polsce zachowało się podobno tylko jedno.



„Z punktu widzenia lokalizacji organów jest jeszcze jedno miejsce związane z prezbiterium, które może być obiektem naszych zainteresowań. To lektorium-znowu temat do oddzielnego omówienia, ale w kilku zdaniach...lektorium to przegroda (ażurowa lub pełna), która w dawnych kościołach oddzielała prezbiterium (chór) od nawy. Z puntu widzenia uczestników współczesnej liturgii jest to element dość zaskakujący, bo przecież przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że możemy dokładnie obserwować wszystkie czynności liturgiczne jakie odbywają się w prezbiterium. Obecność lektorium bardzo tę możliwość ograniczała, a niekiedy wręcz uniemożliwiała. Lektorium zwieńczone było zwykle galerią, na której ustawiony był pulpit do czytania (łac. lectionarium), od którego kapłan m.in. czytał Ewangelię i głosił kazania. Na lektorium mogły być także ustawione organy. Oczywiście zarówno po stronie Epistoły, jak i po stronie Ewangelii. Lektoria w zdecydowanej większości zostały wyburzone po soborze trydenckim, ale w Europie wciąż jeszcze można odnaleźć zachowane konstrukcje tego typu (niektóre wyjątkowo dekoracyjne). Przykładem może być lektorium w kościele St Étienne du Mont w Paryżu. Jest to lektorium z grupy tych, które nie przesłaniają całkowicie widoku na prezbiterium. Nie ma na nim co prawda organów, ale za to jest instrument w samym chórze (w prezbiterium), tuż za lektorium, po stronie Ewangelii. 




 Lektorium z emporą organową w kościele Świętej Trójcy w Gdańsku



 Widok przez lektorium na prezbiterium
 
W Polsce do dziś zachowało się tylko jedno lektorium - w kościele Świętej Trójcy w Gdańsku. Jest to lektorium w formie ścianki niemal całkowicie przesłaniającej widok na prezbiterium. Co prawda i tutaj nie ma organów na samym lektorium, ale empora organowa, którą zawieszono na wschodniej ścianie korpusu nawowego styka się z lektorium. Trzeba przyznać, że lokalizacja tych organów (odbudowanych w ostatnich latach) jest dość nietypowa, bo balkon wraz z instrumentem znajduje się właściwie na granicy między nawągłówną i nawą boczną (południową). Częściowo więc styka się ze ścianą lektorium. Dla dopełnienia tego opisu zauważmy, że organy znajdują się po stronie Epistoły.” organy.net.pl

W Europie takich zabytków zachowało się więcej. Ja przypominam sobie dwa, znajdujące się we Francji. 






Opactwo La Chaise-Dieu


 Kościół klasztorny w Brou
"Małgorzata (Austriaczka - od red.) zmarła w wieku zaledwie 50 lat. Pochowano ją w Brugii, jednak w 1532 r. jej zwłoki przeniesiono do Brou, gdzie spoczęła obok swojego trzeciego męża." ciekawostkihistoryczne.pl

poniedziałek, 2 marca 2020

Najpiękniejsze śląskie sakramentarium i „Pieczęć Salomona” lub „Tarcza Dawida”. A może „Judensau”? Część pierwsza

W poprzednich latach ukazały się dwie prace wiążące historię i formę gotyckiego sakramentarium z kościoła św. Elżbiety z dziejami śląskich Żydów. No właśnie - św. Elżbiety, czy św. Wawrzyńca i św. Elżbiety? Zgody na ten temat nie ma do tej pory i między naukowcami. Jedni są zwolennikami Wawrzyńca, inni wręcz przeciwnie. W potocznym myśleniu o tej świątyni wygrywa wyraźnie sama Elżbieta. 

 

Opracowania, o których wspomniałem na wstępie, łączą sakramentarium z Żydami w zupełnie różny sposób.
 

Co to w ogóle jest sakramantarium, skąd się wzięło i dlaczego przestano je budować. Sakramantarium, sacrarium, ciborium to element małej architektury, związany z liturgią mszy świętej.

„IV Sobór Laterański

Odbywał się w 1215 r. Zwołany został przez papieża Innocentego III. Głównym celem Soboru miała być reforma Kościoła oraz doprowadzenie do odzyskania Ziemi Świętej.
Podczas soboru wyłożono naukę o Eucharystii, małżeństwie, kapłaństwie i sakramencie pokuty. To wówczas sformułowano naukę o transsubstancjacji, tzn. o tym, że Chrystus jest realnie obecny pod postaciami chleba i wina.” dziedzictwo.ekai.pl

Sobór nakazywał przechowywać hostie i oleje święte w miejscach dobrze zabezpieczonych. Wkrótce ustanowiono też święto Bożego Ciała. Stało się ono popularne w XIV wieku i połączone było z procesjami oraz wystawieniami Najświętszego Sakramentu w monstrancjach. Pojawiły się sakramentaria, które czasami same przypominały wielkie monstrancje, a jednocześnie spełniały role dobrze zabezpieczonych schowków. Nastąpił dość krótki okres rozkwitu tego typu architektury, związany ze schyłkową fazą gotyku, zakończony reformacją i nowymi ustaleniami kolejnego soboru. Jednak w niektórych miejscach tradycja trwała i „sakramentarze” były wykorzystywane aż do XIX wieku (o czym później).

We Wrocławiu ufundowano szpital Bożego Ciała (przyjmuje się datę 1319), podobne wezwanie uzyskał pobliski kościół joannitów. Znalazło się w nim sakramentarium, podobnie jak w kościołach Marii Magdaleny oraz Elżbiety (pierwsze, wzmiankowane już w roku 1437, było zbyt skromne?). Niedoścignionym wzorem stało się …

„Średniowieczne sakramentarium w kościele św. Elżbiety ma 15 m wysokości i cieszy się sławą najwspanialszego na Śląsku. Mimo to jego urodę muszą poprawić konserwatorzy. To pierwsze prace restauratorskie od ponad 150 lat. (…) Znamy autora tego dzieła, rzeźbiarza Jodocusa Tauchena, mistrza wrocławskiego cechu kamieniarzy, który 3 marca 1453 roku podpisał kontrakt, zobowiązując się zrobić w ciągu trzech lat 15-metrowe sakramentarium za 500 guldenów reńskich. Zleceniodawcy życzyli sobie, żeby Tauchenowi posłużyło za wzór nieistniejące już sakramentarium z kościoła NMP na Piasku, dzieło mistrza Wolfganga z Wiednia. - Tauchen prace skończył przed terminem, o czym świadczy inskrypcja umieszczona na sakramentarium w 1455 roku - opowiada dr hab. Piotr Oszczanowski, historyk sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Przypuszczamy też, że zostawił nam autoportret i wizerunek swojego pomocnika, umieszczając u dołu dwa popiersia.” wroclaw.wyborcza.pl

 



Dlaczego sakramentaria są charakterystyczne dla późnego średniowiecza, a później z nich rezygnowano?

„Ewolucja form

Zakaz przechowywania relikwii i Eucharystii w jednym miejscu oraz ewolucja omówionych wyżej ściennych sakrariów, stopniowo oddzielających się od muru i przekształcających w samodzielną formę, przyczyniły się do wykształcenia nowej formy eucharystycznej rezerwacji – wolnostojących domków eucharystycznych, zwanych także sakramentarzami. (...) Przypominały one wieżyczki lub monstrancje, a zdarzało się, iż osiągały monumentalne formy. O tabernakulum w krakowskim kościele Bożego Ciała czytamy, iż „było wysokie aż ku sklepieniu kościelnemu, mieyscami złociste, barzo piękne; do którego z tyłu po stopniach kamiennych wchodzono, gdy było trzeba Venerabile Sacramentum wziąć. Na wierzchu tego Ciborium był wielki, kamienny pellikan”. W wieku XV w Toskanii zaczęły powstawać sakramentarze w kształcie tempietta – małej „świątynki” nakrytej kopułą. (...) Rozwój tej formy doprowadził do powstania potrydenckiego tabernakulum, trwale związanego z ołtarzem głównym. (...)

Po 1563…

Zwolennikami i propagatorami tabernakulum byli włoscy biskupi – Mateusz Giberti i św. Karol Boromeusz oraz papieże Paweł V i Klemens VIII. Umieszczanie na mensie bogato zdobionego tabernakulum podkreślać miało znaczenie Eucharystii w obliczu herezji protestanckiej, negującej realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Należy jednak zaznaczyć, iż tabernakulum ołtarzowe nie we wszystkich krajach zyskało natychmiastową popularność. Od czasu soboru trydenckiego nastąpiło co prawda stopniowe ujednolicanie liturgii, jednak znane wcześniej sposoby przechowywania Eucharystii przetrwały jeszcze długo – nie wydano bowiem żadnej ustawy prawnej dotyczącej tej kwestii. W Niemczech czy Belgii z domków eucharystycznych korzystano jeszcze w 2. połowie XIX wieku. Tradycyjne formy przechowywania Najświętszego Sakramentu utrzymywały się długo również w Polsce.

Tabernakulum zaczęto powszechnie umieszczać na głównym ołtarzu od 2. połowy wieku XIX (z nielicznymi odstępstwami od tej zasady). W roku 1917 Kodeks Prawa Kanonicznego ostatecznie usankcjonował tę praktykę.” liturgia.pl



Kopuła na Skale


Bogusław Czechowicz w książce „Między katedrą a ratuszem. Polityczne uwarunkowania sztuki Wrocławia u schyłku średniowiecza” doszukuje się związków pomiędzy powstaniem sakramentarium w kościele św. Elżbiety i prześladowaniami Żydów na Dolnym Śląsku (również rozpoczęły się w marcu 1453 roku a kościół św. Elżbiety odegrał w nich ważną rolę).

Jan Gromadzki w „Rocznikach Sztuki Śląskiej” z roku 2015 szuka zupełnie innych związków …

„Konstrukcja taka jest wyjątkowa i nawiązuje wyraźnie do ówczesnych popularnych wyobrażeń Świątyni Jerozolimskiej, na które wpłynął mocno wygląd meczetu zwanego Kopułą Skały, stojącego od końca VII w. w domniemanym miejscu tej budowli. Koncept konstrukcyjny sakramentarium bezpośrednio odnosi się również do biblijnych opisów Świątyni (np. kwadratowa płyta fundamentowa, obecnie pod posadzką). Sakramentarium było zatem symbolicznym wyobrażeniem Świątyni Jerozolimskiej i w swojej formie dziełem na Śląsku wyjątkowym.”

Strzeliste sakramentarium opiera się na "tarczy Dawida".

„Wędrówki architektoniczne. Hala Stulecia i Kopuła na Skale. Przez ponad tysiąc lat największa kopuła o konstrukcji drewnianej. Podróż do „pępka świata”. Cz. I” kunstkamerasudecka.blogspot.com

Ciąg dalszy nastąpi.