środa, 30 czerwca 2021

Latający mrówkojad z Wrocławia

 



Kilka dni temu dzięcioł zielony wywołał burzliwą dyskusję …


„Dzięcioł zielony, który cudem przeżył po tym jak został złapany przez wypuszczanego z domu kota domowego. Kot przyniósł go po prostu do domu.

Wypuszczanie lub trzymanie na zewnątrz kotów czyni duże spustoszenie w dzikiej przyrodzie. Nawet odkarmionym kotom instynkt każe polować, a są też takie, których nikt nie karmi by miały większy zapał do polowań.” facebook.com



Pewnie niektórzy się zastanawiali, jak to możliwe, że dzięcioł został złapany przez kota. Dzięcioł zielony ma inne zwyczaje niż pozostałe dzięcioły. Nie patroluje drzew w poszukiwaniu larw a żeruje głównie na ziemi, więc często można spotkać go na trawniku. Dość sprawnie porusza się wśród trawy w tropiąc gniazda mrówek. Dodatkowo jest mniej płochliwy niż inne gatunki dzięciołów i nie unika terenów zamieszkałych przez ludzi – parków, ogrodów i przydrożnych alei. Dziób służy mu do rozgarniania ziemi a mrówki wyłapuje niezwykle długim językiem.




Wczoraj na parkingu przy ogrodach na wrocławskich Wojszycach kręciło się naraz 4 – 5 zielonych dzięciołów. Ptaki te nie latają stadami, oznacza to więc, że niedawno dorosły i opuściły dziuplę. Widuję je w tym miejscu od kilku lat (ale pojawiają się nawet w ścisłym centrum Wrocławia).

„Encyklopedia sudecka. Pleszka – od ogródków działkowych we Wrocławiu po Mokrą Przełęcz i wyżej. Rozważania o polskiej miłości do socjalizmu” kunstkamerasudecka.blogspot.com