Dzisiejsi celebryci, chwalący się tym, co zjedli na obiad i dlaczego, mogliby Kamilowi Giżyckiemu buty czyścić. On zaś spoczywa w pokoju na wrocławskim cmentarzu św. Wawrzyńca, chociaż niektórzy twierdzą, że nie całkiem w pokoju, bo do grobu miał zabrać kosztowną tajemnicę.
Rosja sto lat temu – dziki, chaotyczny, nielogiczny, nieprzewidywalny kraj, za nic mający ludzkie życie.
Rosja dziś – to samo plus kilka tysięcy głowic jądrowych.
Widać wyraźny postęp.
Sto lat temu ...
„Liczący kilkaset ton złota majątek Azjatyckiej Dywizji Konnej, powiększony o carskie złoto wywiezione z Rosji oraz zabrane mongolskim lamom z klasztorów z Urgi i jej okolic, był podobno w posiadaniu Ungerna. Przewidując swoją śmierć, „dziań-dziuń” miał wydać rozkaz ukrycia owego skarbu gdzieś w górach Mongolii, a istotną rolę mieli przy tym spełniać Polacy: adiutant barona Kamil Giżycki, a także Kazimierz Grochowski i Antoni Ferdynand Ossendowski. Ich awanturnicze i niejasne losy w okresie przed i po rewolucji październikowej w Rosji, niewyjaśniony związek z Ungernem, białe plamy w mongolskich i chińskich partiach biografi i oraz umiejętna autokreacja przyczyniły się do utrwalenia legendy o mongolsko-carskim złocie ukrytym gdzieś w Mongolii, Liberii (gdzie swoją plantację miał Giżycki), a nawet w Polsce, i o dotyczącej owego złota tajemnicy.” (Aleksandra Kijak „Odkrywca innej Syberii i Dalekiego Wschodu. O prozie Wacława Sieroszewskiego”)
„Gdzie jest złoto? (…) Kluczem do rozwiązania zagadki mają być zapiski i książki Kamila Giżyckiego, zaufanego oficera barona, który po II wojnie światowej osiadł we Wrocławiu. (…) Giżycki tak to opisuje: Kule padały w wodę, raniąc i zabijając konie i ludzi. W pośpiechu wywracały się wózki, tonęły cenne przedmioty. Poszedł na dno skarbiec dywizji, zdołano uratować tylko część złota, srebra i biżuterii. W ten sposób straciłem 4 konie, cały majątek w srebrze i złocie, złoty posążek Buddy, cenne klisze i fotografje, dziennik, papiery osobiste, a co najważniejsze: stare książki na pergaminie, zabrane z klasztoru, oraz dokumenty, tyczące się bolszewickiej akcji, otrzymane od Ungerna. Przeprawa ta kosztowała ogółem życie 80 żołnierzy, 2 miliony rubli w złocie i stado zatopionych koni". onet.pl
Skąd w ogóle wziął się skarb, który zaczęły dzielić pomiędzy siebie zbrojne grupy walczące w wojnie domowej?
„Legenda ogromnych skarbów, zaginionych podczas wojny domowej w Syberii, rozpala wyobraźnię domorosłych poszukiwaczy, ale też całkiem poważnych historyków i jeszcze poważniejszych służb specjalnych.” Polecam artykuł „Rosja sowiecka. Złote pociągi Kołczaka” na stronie rp.pl
Ta historia łączy Polaków i Czechów.
Rok 2009 i „złoty pociąg” w Bajkale?
„Ruské ponorky našly v Bajkalu trosky vlaku, prý v nich mohou být tuny zlata (…) Hned se vynořily spekulace, že v troskách by se mohlo nacházet i "Kolčakovo zlato", tedy část ruského státního pokladu, jehož se podle mýtů při své sibiřské anabázi zmocnili českoslovenští legionáři.” idnes.cz
Jeśli ktoś w Syberii znajdzie zaginione tony złota i kosztowności … raczej nie będzie się tym chwalił.
A może już znalazł?
Kamil Giżycki - poszukiwacz przygód, żołnierz, podróżnik i pisarz - spoczywa w pokoju na wrocławskim cmentarzu. Pasuje do tego miasta. Warto o nim pamiętać.