niedziela, 18 października 2020

Ściąga wrocławska. Leo Bürger i najsłynniejsza ofiara jego choroby. Obydwaj z Wrocławia. 67 lat od rekordu Marka Petrusewicza

Będąc dzieckiem widziałem jak wujek umierał latami na chorobę Bürgera. Straszna śmierć.




„Był 18 października 1953 roku. W hali Miejskich Zakładów Kąpielowych przy ulicy Teatralnej 19-letni Marek Petrusewicz podjął próbę bicia rekordu świata na 100 metrów stylem klasycznym. – Startowałem sam, moim przeciwnikiem był tylko czas. Udało się – wspominał po latach. – Ja do tego rekordu świata szykowałem się przez całe życie. Cały czas o tym marzyłem, to było dla mnie coś, po czym wszystko się zmieni. A tutaj szok – właściwie nic się nie zmieniło, jestem taki sam jak byłem. Ubrałem się, wyszedłem z basenu. Coś się jednak zmieniło. Wynik 1:10,9 trafił do ksiąg Międzynarodowej Federacji Pływackiej.” regiony.rp.pl

„Taki sam, czyli jaki? Petrusewicz w momencie bicia rekordu ma 19 lat, rozpiera go energia. Mieszka z matką, babką i ciotkami. Ojciec nie żyje. Został rozstrzelany po wejściu Niemców na Wileńszczyznę, skąd pochodził przyszły rekordzista. W pływaniu Marek zdobywa coraz lepsze wyniki, jednak zaniedbuje szkołę. Nie zostaje dopuszczony do matury. (…) Jest to również okres, w którym zaczynają się alkoholowe problemy młodego pływaka. Po latach Marek będzie wspominał, że piciu sprzyjał system dożywiania, dostosowany do harmonogramu jego treningów. Petrusewicz wychodził z pływalni o 22.00. Późne obiady jadał więc w lokalach nocnych, gdzie rozemocjonowani kibice często gęsto częstowali go wódką. Po osiągnięciu najlepszego czasu na 100 m klasykiem okazji do wypicia było jeszcze więcej.” swiatwplaw.pl

„Na domiar złego pojawiły się pierwsze oznaki choroby Bürgera – postępującego zapalenia tętnic i żył, prowadzącego do niedotlenienia i martwicy kończyn, zwykle nóg. Efektem niejednokrotnie jest amputacja, tak też stało się w przypadku polskiego rekordzisty. W 1967 roku wyszedł ze szpitala bez prawej nogi.

Pił przedtem, pił potem. Przestał wychodzić z domu (– Bałem się litości.) Dopiero działacze sekcji pływackiej wrocławskiego Zrzeszenia Niepełnosprawnych Start namówili go do powrotu na basen.

W tym momencie kończy się film Filipa Bajona „Rekord świata” – fabularyzowana biografia Marka Petrusewicza, nakręcona w 1977 roku (w główną rolę wcielił się Marcin Troński).”


O chorobie wspominano od czasów antycznych. Pierwszym lekarzem, który ją opisał nie był Leo Bürger, a człowiek jeszcze bardziej związany ze Śląskiem (urodził się w Brzegu) - Carl Friedländer. Jest on znany jednak z zupełnie innego odkrycia.

„Pałeczki klebsiella zostały odkryte przez patologa Theodora Albrechta Edwina Klebsa, a opisane przez niemieckiego uczonego Carla Friedländera. Edwin Klebs w 1875 roku zauważył w drogach oddechowych chorego, który zmarł na zapalenie płuc, nieznane dotąd bakterie. Ale dopiero w 1882 roku Carl Friedländer powiązał obecność tych drobnoustrojów z chorobą. Friedländer zmarł przedwcześnie, w wieku 40 lat, na niewydolność oddechową spowodowaną najprawdopodobniej przez bakterię, którą opisał.” medonet.pl

Leo Bürger był pierwszym, który przeprowadził masowe badania chorych oraz ofiar zapalenia tętnic i żył. Mało kto kojarzy go z Wrocławiem – raczej z Wiedniem, Paryżem i miastami USA. A słynny medyk rozpoczynał karierę w Europie, jako woluntariusz w Klinice Chirurgicznej we Wrocławiu. Niedługo później (w roku 1908) opublikował wyniki swoich badań na temat zarostowo-zakrzepowego zapalenia naczyń. Co ciekawe swoje badania prowadził głównie wśród młodych Żydów z terenów będącej pod zaborami Polski i wysnuł niesłuszny wniosek, że choroba dotyczy tej narodowości. Dopiero później lekarze z całego świata zaczęli opisywać podobne przypadki. Niewątpliwie chorobie sprzyja nałogowe palenie tytoniu.




Trochę racji jednak miał …

„ W 1908 roku Leo Buerger przedstawił dokładny opis zmian patologicznych w tej chorobie w oparciu o badanie 11 amputowanych kończyn u młodych mężczyzn między 20 a 40 rokiem życia, używając po raz pierwszy terminu zakrzepowo-zarostowe zapalenie naczyń (thrombo-angiitis obliterans). Częstość rozpoznawania TAO zależy od regionu zamieszkiwania badanej populacji oraz w dużej mierze od przyjętych kryteriów diagnostycznych. W Stanach Zjednoczonych częstość rozpoznawania TAO na przestrzeni 40 lat (1947-1986) zmniejszyła się ze 104 do 8 - 12,6 na 100 000 populacji, prawdopodobnie głównie dzięki zaostrzeniu kryteriów diagnostycznych. W Polsce częstość ta jest podobna i wynosi ok. 8 na 100 000 mieszkańców. Częstość choroby Buergera wśród pacjentów z niedokrwieniem kończyn waha się od 0,5 do 5,6% w krajach europejskich, 45-63 % w Indiach, 16-66% w Japonii i Korei i aż 80% wśród populacji Żydów aszkenazyjskich. W Polsce odsetek ten wynosi ok. 3,3 %. Duża częstość TAO w południowo-wschodniej Azji wydaje się być częściowo związana z rodzajem tytoniu używanego na tym obszarze i niejasną predyspozycją genetyczną.” (Praca doktorska Tomasza Nowakowskiego „Struktura skrzepu fibrynowego …”, Pracę wykonano w II Katedrze Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum UJ, Kraków 2005)

Czy polski rekordzista wiedział, że medyk, który „wynalazł” jego chorobę praktykował pół wieku wcześniej we Wrocławiu? Raczej wątpliwe. 




„Na początku lat 50. był w Polsce sportowym bożyszczem. Młody, przystojny, podobał się kobietom. Opromieniała go sława pierwszego polskiego pływaka, który osiągnął to, czego nie udało się zdobyć całej plejadzie jego kolegów po fachu – został rekordzistą świata. (…)

W 1980 roku angażuje się w „Solidarność”. Zostaje wybrany do prezydium Zarządu Regionu Dolny Śląsk. Po wybuchu stanu wojennego zatrzymuje go oddział ZOMO. Na jedenaście dni trafia do aresztu, gdzie pogłębia się jego choroba. Trzy lata później lekarze muszą mu amputować drugą nogę. Petrusewicz przechodzi też dwa udary mózgu. Ma sparaliżowaną połowę ciała, porusza się na wózku inwalidzkim. Umiera w październiku 1992 roku. (…)

Nie ma chyba dwóch bardziej sprzecznych ze sobą widoków niż sportowy triumf i fizyczny upadek człowieka. A jednak Marek Petrusewicz bijący rekord świata oraz Marek Petrusewicz pozbawiony nóg i unieruchomiony na wózku to jedna i ta sama osoba.” swiatwplaw.pl


„Marek Petrusewicz urodził się 22 stycznia 1934 r. w Wilnie. Był wychowankiem trenera Józefa Makowskiego i pierwszym polskim rekordzistą świata w pływaniu na 100 m stylem klasycznym. Pierwszy rekord ustanowił 18 października 1953, a kolejny na tym dystansie pobił 23 maja 1954 r. Był także pierwszym Polakiem, który zdobył srebrny medal na mistrzostwach Europy (w 1954 r. w Turynie).” wroclaw.pl