To jedna z ważniejszych wiadomości w niemieckiej prasie z
ostatniego tygodnia.
„Berthold Beitz zmarł w wieku 99 lat. Przez dziesiątki lat
kierował niemieckim stalowym gigantem. Międzynarodowe uznanie i respekt
zaskarbił sobie dzięki oporowi przeciwko nazistowskiej polityce zagłady. „Spadkobierca
rodziny Kruppów”, „Dyplomata mimo woli”, „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
To tylko kilka z licznych, honorowych tytułów, jakie nadano oficjalnie i
nieoficjalnie Bertholdowi Beitzowi, zmarłemu w środę (31.07) w wieku 99 lat. (…)
Pierwszą próbę bojową Beitz przeszedł pomyślnie w wieku 28 lat.
Jako jeden z kierowników firmy Karpaten-Öl AG, konfrontowany w okupowanej
Polsce z barbarzyństwem niemieckiego okupanta, uratował setki Żydów przed
deportacją do obozów zagłady. Walczył o ich życie twierdząc, że są niezbędni
przy produkcji, tak ważnej dla potrzeb wojska. Niektóre żydowskie dzieci
ukrywał nawet u siebie w domu. Tylko cudem nie trafił do obozu koncentracyjnego.” dw.de
Ten „cud” podobno wydarzył się w Breslau / Wrocławiu w roku
1942. Beitz podejrzewany o propolskie i prożydowskie sympatie trafił tu do
aresztu i był przesłuchiwany przez gestapo.
„Als er
denunziert wird, „propolnisch“ eingestellt zu sein und Juden bei der Flucht
geholfen zu haben, bekommt er eine Vorladung von der Gestapo in Breslau. Der Gestapo-Mann, der ihn verhört,
entpuppt sich als alter Jugendfreund aus Greifswald. Nach drei Tagen in einer Zelle ist
Beitz wieder frei.”
Wynika z tego, że czasami koleżeńskie związki z młodości przydają
się nawet w trakcie przesłuchiwania przez gestapo. tagesspiegel.de
Na starej pocztówce … miejsce akcji.