niedziela, 7 czerwca 2020

O zapomnianym pająku z prezbiterium katedry wrocławskiej



Kilka dni temu „nabyłem drogą kupna” książkę Barbary Szczepanowicz „Zwierzęta i rośliny w życiu świętych oraz jako ich atrybuty”. Jednymi z dziwniejszych stworzeń występujących w legendach o świętych są pająki. Autorka przytacza opowieści o świętym Feliksie (pająk rozpiął sieć nad wejściem do jego kryjówki, co uchroniło Feliksa z Noli przed prześladowcami) i świętym Konradzie z Konstancji. Problem w tym, że identyczna legenda co Konrada dotyczy również św. Norberta z Magdeburga, dobrze znanego wrocławskim przewodnikom z najważniejszego miejsca (prezbiterium) najważniejszego śląskiego kościoła (katedry). 




„Poniżając tedy Norbertus duszę swoją, w poście, czuwaniu nocnem i modlitwie ustawicznej, trafiło się, gdy raz w jednej kaplicy miał Mszę świętą, iż mu pająk wielki wpadł w kielich już poświęconej krwi Panego naszego. Co miał czynić? Bał się w czem zelżyć Przenajświętszej Ofiary. I obierając raczej swoją niebezpieczność w utracie zdrowia, a niźli zelżywość jaką tak wielkich tajemnic, wypił wszystko z pająkiem. Po Mszy rozumiał, iż wnet umrzeć miał. I polecając skonanie swe Panu Bogu, pocznie go nos świerzbieć, który ucierając, kichnął, a owo cały pająk on nozdrzami wypadł. O jako chwalił Pana Boga i cudowną pomoc Jego w tych, którzy dla czci jego cierpieć co chcą. Po tym akcie zdobył się na tak wielką wiarę, iż w nim nad inne wszystkie cnoty przebijała, tak iż ludzie onych wieków, znając trzech świętych i wielkich ludzi, mówili: W Bernardzie klarewaleńskim wielka jest miłość; w Milonie, tarnaweńskim biskupie, wielka pokora; a w Norbercie wielka wiara.”

Cytat z ...

„ŻYWOTY ŚWIĘTYCH STAREGO I NOWEGO ZAKONU NA KAŻDY DZIEŃ PRZEZ CAL Y ROK DO KTÓRYCH PRZYDANE SĄ NIEKTÓRE DUCHOWNE OBROKI I NAUKI PRZECIW KACERSTWOM DZISIEJSZYM, TAM GDZIE SIĘ ŻYWOT KTÓREGO DOKTORA STAROŻYTNEGO POŁOŻYŁ KU TEMU KAZANIA KRÓTKIE NA TE ŚWIĘTA, KTÓRE PEWNY DZIEŃ W MIESIĄCU MAJĄ PRZEZ KS. PIOTRA SKARGĘ SOCIETATJS IESU PRZEBRANE, UCZYNIONE I W JĘZYK POLSKI PRZEŁOŻONE I TERAZ ZNOWU OD NIEGO PO ÓSMY RAZ DO DRUKU PRZEJRZANE, I Z ROCZNEMI DZIEJAMI KOŚCIELNEMI KARDYNAŁA BARONIUSZA PORÓWNANE, Z PRZYDATKIEM NIEKTÓRYCH ŻYWOTÓW NA KOŃCU”

Legenda św. Norberta - niezbyt przyjaznego państwu Piastów (podobnie, jak patron kościoła św. Henryka przy ul. Glinianej) - związała się z prezbiterium katedry poprzez stalle, które trafiły tu po wojnie z kościoła świętych Jakuba i Wincentego. Pochodzą z XVII wieku i są dziełem stolarza Franza Motscha oraz rzeźbiarza Franza Zellera. Zaplecki siedzeń ozdabia szesnaście płaskorzeźb inspirowanych żywotem św. Norberta. 


 
Sztych autorstwa Teodora Galle do dzieła Chryzostoma van der Storre „Vita S. Norberti”

Sceny te opisał Edmund Małachowicz („Katedra wrocławska. Dzieje i architektura”) …

„4) św. Norbert podczas odprawiania Mszy Świętej”.

Opisał je także, w bardziej popularnej książce („Tajemnice wrocławskiej katedry i Ostrowa Tumskiego. Fakty i legendy”) Wojciech Chądzyński.

„… widzimy jak święty wspomaga ubogich, na kolejnej godzi zwaśnionych, następnie przyjmuje Eucharystię”.

Autor opisuje później biografię świętego a nawet wspomina legendę o pająku.

Owo „odprawiane Mszy Świętej” lub „przyjmowanie Eucharystii” to właśnie ilustracja legendy o pająku z nosa św. Norberta. Skąd to wiadomo?

Motsch i Zeller sami nie wymyślili scen z życia św. Norberta lecz korzystali z gotowego wzorca graficznego – sztychów autorstwa Teodora Galle do dzieła Chryzostoma van der Storre „Vita S. Norberti”. Wspomina o tym Konstanty Kalinowski w „Rzeźbie barokowej na Śląsku”.

W „Vita S. Norberti” sztych, na którym święty podnosi kielich do ust to właśnie scena połykania pająka (nie tylko widać na nim pajęczynę i pająka, ale jest on wprost opisany). 


Przed wojną w innym kościele
 
Niestety nie mogłem zrobić nowego, dokładnego zdjęcia zaplecka, bo prezbiterium nie jest obecnie dostępne a stalle zasłonięto folią (fotografowałem je na krótko przed pandemią, ale kielichem się nie przejmowałem ... chociaż po powiększeniu wydaję się, że pająk w nim jest). Scenę widać też na fotografii przedwojennej, gdy stalle znajdowały się jeszcze w kościele świętych Jakuba i Wincentego. 


Pajęczynę wygładzono, pająk w kielichu został?

Trzeba pamiętać, że zaplecki rzeźbił prawdopodobnie pomocnik Zellera o niezbyt wysokich umiejętnościach i uprościł sceny w porównaniu do pierwowzorów graficznych (Konstanty Kalinowski „Rzeźba barokowa na Śląsku”).

Miejmy nadzieję, że już niedługo będziemy mogli poszukać niezwykłego pająka w prezbiterium wrocławskiej katedry.