czwartek, 17 października 2019

Ściąga wrocławska. „Wrocławskie madonny”. Kapliczka kresowej MB Pocieszenia z Hodowicy (obecnie we Wrocławiu) nadal istnieje w Jesionikach. Miejsce było niechcianą konkurencją dla „Świętego Kopczyka” koło Ołomuńca?

 


Uwielbiana we Wrocławiu MB Pocieszenia z Hodowicy to ta sama, którą niezbyt lubiano (oficjalnie) w czeskich Sudetach pod władzą Habsburgów? 



Rok 2019 …

„Pierwsze po II wojnie światowej uroczystości wielkanocne odbyły się wśród ruin kościoła Wszystkich Świętych w Hodowicy koło Lwowa. (…) Po zamknięciu kościoła przez władze sowieckie większość znajdujących się w nim rzeźb w 1965 roku zabrano do Lwowskiej Galerii Obrazów. Obecnie kompozycje rzeźbiarskie Samson i Ofiara Abrahama można zobaczyć w Muzeum Jana Jerzego Pinsla we Lwowie.” kuriergalicyjski.com






„Jan Jerzy Pinsel” – podobnie jak „Jan Jerzy Urbański” - powinien być znany we Wrocławiu.

MB Pocieszenia z Hodowicy ma szczęście do ruin z powodów politycznych (ostatni przykład: „Polska w ruinie”) - jej kaplice i kościoły burzyli zarówno przeciwnicy wiary katolickiej, jak i … katolicy???

W historii MB Pocieszenia z Hodowicy skupia się jak w soczewce historia Środkowej Europy: Monarchii Habsburgów, II RP, Kresów, ZSRR, Ukrainy, Czechosłowacji i Czech oraz współczesnego Wrocławia i III RP.

„W lesie, na granicy między miejscowościami Ryžoviště i Veveří, znajduje się drewniana kapliczka. Dawniej prawdopodobnie wiodła tędy droga łącząca obie miejscowości. W tym miejscu stało kolejno już kilka kapliczek, ta współczesna pochodzi z roku 1906, kiedy właściciele dóbr sowinieckich odnowili cudowne źródło i postawili nowy, drewniany budyneczek. Jest to niemal cud, że ta budowla przetrwała do naszych czasów”.

Kolejna kapliczka powstała w miejscu, w którym co najmniej od początku XVIII w. (opisywany w roku 1738) na skraju lasu (na drzewie) wisiał cudowny obraz. W jakich okolicznościach został namalowany zapewne nigdy się nie dowiemy. Musiał znajdować się tam już wiele lat i cieszyć się sławą „cudownego”, skoro w listopadzie roku 1738 został przeniesiony (za zgodą biskupa) do kościoła parafialnego w Ryžoviště i umieszczony w ołtarzu bocznym. Tu następuje dość burzliwy i nie do końca jasny fragment historii obrazu (jakby jego początki były jasne ...). Maksimum cudów (głównie uleczenia ciężko chorych) zanotowano w latach 1738 – 1741. Na miejscu owego drzewa wybudowano kapliczkę, ale z powodu wojen śląskich zainteresowanie miejscem pielgrzymkowym znacznie zmalało. Obraz, który powrócił na pierwotne miejsce z budynku kościoła, zaczął o sobie przypominać cudami w roku 1799, co jednak nie było już wygodne dla władz kościelnych i państwowych, które zainterweniowały w roku 1801, do tego stopnia, że obraz został wywieziony do Ołomuńca (przedtem na krótko znajdował się w głównym ołtarzu kościoła parafialnego w Ryžoviště) a kapliczka została zburzona do fundamentów (niespokojny czas po reformach józefińskich). Była niechcianą konkurencją dla oficjalnego miejsca pielgrzymkowego w okolicy - „Świętego Kopczyka” koło Ołomuńca.

Skoro jednak na początku XX wieku zdecydowano się na odnowę miejsca pielgrzymkowego, to znaczy, że pomimo braku obrazu, tradycja lokalna nie umarła i została wsparta nowym zastrzykiem polskiego kultu w odległej Galicji, w drugiej połowie XIX w. 




Cudem Europy Środkowej jest to, że odnowiła się (podobno dosłownie) na polsko-ukraińskich oraz polsko-niemieckich „Kresach”. Wystarczyła kopia?

„Obraz Matki Bożej Pocieszenia z Hodowicy koło Lwowa, znajdujący się dziś w bocznej nawie kapucyńskiej świątyni pw. św. Augustyna we Wrocławiu, przedstawia przydrożną kaplicę w okolicach Ołomuńca na Morawach i znajdującą się w niej małą figurkę Maryi z Dzieciątkiem.”wroclaw.kapucyni.pl

„Kopie tohoto obrazu, dosud velmi uctívána, se nachází v Polsku, ve Wroclavi, v kostele Sv. Augustina.” staresovinecko.cz

Stąd niepodpisane ilustracje.

Oczywiście, gdy ktoś potrafi uzupełnić tę historię, proszę o uwagi. 



O "Zamku Sowiniec" pisał Piotrek Adamski (w wydanych przez SKPS "Pielgrzymach 1998").

Zamek Sowiniec był jedną z głównych, nowożytnych siedzib Zakonu Rycerzy Niemieckich ("krzyżaków"). Rycerze Niemieccy wcale nie lubili Hitlera - z wzajemnością.

A - podobnie jak Polacy - lubili NMP.