„Gdy zaś następnego dnia weszli do grodu Vraclav wczesnym rankiem, zwołał [Świętopełk] w koło wszystkich możnych; gdy zebrali się razem, jak lew wypuszczony na arenę ze swojej klatki stoi rycząc i ze zjeżoną grzywą czeka na żer, tak Świętopełk wchodząc do izby siadł na środku na przypiecku, bardziej rozpalony gniewem niż piec, który siedem razy zapalony jest płomieniem, i oglądnąwszy wszystkich wokoło, patrząc ponurymi oczyma na Męcinę, tak gniewne otworzył usta: "O, rodzie nienawistny, obrzydły i ludziom, i bogom, o, nikczemni synowie Wrszowców, naszego rodu rodowi nieprzyjaciele!” („Kosmasa Kronika Czechów”)
Vraclav, Wratzlau, Wratislaw istnieje do dzisiaj a jego historyczne nazwy często pokrywają się z historycznymi nazwami Wrocławia. I nic w tym dziwnego …
„V prostoru hradiště se nalezly doklady osídlení pro střední dobu hradištní, ovšem hradiště bylo založeno v 11. století snad Břetislavem I. v souvislosti se synem Vratislavem Souvisí s tím i jméno hradiště (Vratislav – Vraclav). Doloženo je prvně v roce 1073 při zakládání kláštera v Opatovicích.” e-stredovek.cz
„Potężny gród Vraclav, który powstał w XI wieku z inicjatywy księcia Vratislava II, zyskując tym samym nazwę po swoim założycielu, był świadkiem brutalnej masakry na rodzie szlacheckim Vršovców. Do tragicznych wydarzeń doszło w 1108 roku, a sprawcą był książę z dynastii Przemyślidów o imieniu Svatopluk, który chciał raz na zawsze wyrównać rachunki z tą rodziną. Ofiarami rzezi zwanej „krwawą kąpielą”, prawdopodobnie zostały również małe dzieci, co jeszcze bardziej obrazuje grozę tego czynu. Dziś, spacerując po tamtej okolicy, znajdziemy jedynie leciwe lipy oraz kamienną płytę nagrobną, postawioną osiemset lat po tych strasznych wydarzeniach ku pamięci zamordowanych Vršovców.” dobratrasa.eu
Tekst trochę niezgrabny – ta „kamienna płyta nagrobna” to w rzeczywistości kamienny pomnik – ale w sumie dobrze opisuje wydarzenia, do których doszło w czeskim Wrocławiu.
Wrocław …
„W tym miejscu istnieje ponoć od VII wieku, choć imię ma nosić od księcia czeskiego, Wratysława I, który panował u naszych południowych sąsiadów dopiero w wieku X.” tuwroclaw.com
O ile to prawda, naukowcy mogą śledzić, jak zmieniała się nazwa, pochodząca od tego samego imienia, po obu stronach Sudetów.
„Dlaczego używać wyłącznie polskiej nazwy Wrocław, skoro to miasto przez większość dziejów nazywało się inaczej? Dlaczego z kolei, używać nazwy Breslau, która ustabilizowała się dopiero w XVIII w.? Nazwy ewoluowały zgodnie z zasadami rozwoju języka, jest Wrotizla, Presslaw, Breslau. Naliczyliśmy 40-50 nazw tego miasta i ich oboczności. Według tradycji nazwa Wrocławia wywodzi się od czeskiego księcia Wratysława. Nie mamy przekazów pisanych z czasów przedchrześcijańskich, opieramy się na dedukcji, ale jestem przekonany, że ta tradycja jest prawdziwa. Śląsk trafił do monarchii Piastów dopiero w X w.” tygodnikpowszechny.pl
Przodkiem obu Wratysławów (oraz żony Mieszka I) była święta uduszona sznurem, chustą, szalikiem lub szalem. Święta Ludmiła, matka Wratysława I, podobnie jak Wrszowcy, padła bardziej ofiarą walki o władzę niż prześladowań religijnych.
Sympatyczne Czechy we wczesnym średniowieczu spływały krwią bratobójczych rzezi.
„Wyjście z sytuacji, zdaniem Drahomiry, było tylko jedno: „Powzięła zamiar, aby za wszelką cenę doprowadzić do zabicia [Ludmiły]”. Właśnie dlatego jeszcze w tym samym roku pod Tetínem – grodem, który na swoją siedzibę wybrała nestorka rodu – stanął oddział Tunny i Gommona. Imiona dwóch dowódców nieprzypadkowo brzmią obco. Prawdopodobnie byli to wikingowie w służbie czeskiej księżnej. Zdaniem jednych przybyli do Pragi z kraju Stodoran, wspólnie z Drahomirą. W opinii innych – pochodzili z Rusi, gdzie odłączyli się od którejś z drużyn wareskich wojowników. Jakkolwiek było, dokładnie takich ludzi potrzebowała Drahomira: specjalistów od zabijania niemających silnych powiązań z lokalnymi elitami, pozbawionych moralnych rozterek i niezadających zbędnych pytań.
Fakt, że wedle wszelkich przesłanek Tunna i Gommon służyli wcześniej w jakimś charakterze Ludmile i zostali skaptowani przez jej synową, tylko dodawał całej sprawie smaku. Starą księżną mieli przecież zabić jej właśni ludzie, którzy opowiedzieli się za sprytniejszą, bardziej bezwzględną i – przynajmniej we własnym mniemaniu – prawowitą władczynią.” ciekawostkihistoryczne.pl
„Przyszła święta miała jeszcze prosić o ścięcie mieczem, marząc o męczeństwie, ale oni „gardząc jej słowami i modlitwami, dusząc sznurem zarzuconym na szyję odebrali obecne życie”. (Marzena Matla „Początki państw. Czechy”, Poznań 2014)
Inni uważali, że uduszono ją szalem lub chustą i takie ma dzisiaj atrybuty.
Przedstawień jej oraz jej wnuka Wacława na Śląsku nie brakuje. Dzięki Przemyślidom, Luksemburgom, Jagiellonom i Habsburgom Czechy i Śląsk posiadały przez wieki wspólne Niebo.
„W kolekcji malarstwa Muzeum Lubomirskich znajduje się obraz Św. Ludmiła malarza Johanna Chrstipha Lischki (ok. 1650–1712). Chociaż nie wiadomo, skąd płótno pochodzi, śmiało mogłoby stanowić element wystroju budynku poklasztornego Zakonu Szpitalnego Kawalerów Krzyżowych z Czerwoną Gwiazdą, w którym od 1947 mieści się siedziba Zakładu Narodowego im. Ossolińskich.” ossolineum.pl
Ciąg dalszy nastąpi.
„Święci Czeskiego Raju. Święty Wit także we Wrocławiu. Część pierwsza” kunstkamerasudecka.blogspot.com