Rok 1949, Polska Kronika Filmowa i „pocisk wbity w mur”, czyli wyrwa w prawej wieży (bez żadnego żelastwa).
Obecnie zamiast wyrwy ...
Rok 2014 …
„Wiele historii opisanych przez pana Wojciecha jako legendy w rzeczywistości wydarzyło się naprawdę. Tak było w przypadku tłumaczenia obecności pocisku wbitego w prawą wieżę. – Autentycznie była taka siostra zakonna, która przechodząc z grupą ok. dwudziestu osób obok ruin kościoła i słysząc świst nadlatującego pocisku, podniosła wzrok ku górze i widząc osmoloną figurę św. Jadwigi, prosiła ją o ocalenie – opowiada historyk. – Pocisk wbił się w wieżę, jednak nie eksplodował. Dla człowieka wierzącego to nadzwyczajna interwencja. Ja ubrałem ją w formę legendy.” gosc.pl
„Pocisk” w ścianie widać – w opowieściach przewodnickich legenda staje się prawdą.
Pocisk zapewne trafił w wieżę, ale pod takim kątem i w takim miejscu, że – czy by eksplodował, czy też nie – ułupał tylko kawałek ceglanego narożnika.
Na pewno po wojnie była to tylko wyrwa w murze, a nie „pocisk rozbrojony przez saperów” i pozostawiony na pamiątkę. O sprawie dyskutowano wiele lat temu na polska-org.pl. Przez długi czas (jeszcze w 2003 roku) w wieży tkwił wmurowany jakiś fragment stalowej instalacji, mało przypominający pocisk (ale nie można wykluczyć, że mającej wojskową/wojenną przeszłość).
Co nie znaczy, że pocisków wbitych w tę i inne świątynie nie było – w miejscach niepokazywanych wycieczkom. Rok 2004 …
„Trwa remont wieży północnej wrocławskiej katedry, która nie była odnawiana od czasów II wojny światowej, w jej murach wciąż tkwią pociski.” wroclaw.naszemiasto.pl
Rok 2016 …
„Prawdopodobnie znalezione elementy uzbrojenia zostały wmurowane w ścianę kościoła by upamiętnić historyczne wydarzenie. (…) Po przyjeździe saperów z Rzeszowa znalezione pociski zostały wykute i zabezpieczone.” nowiny24.pl
W murach budynków mogą znajdować się („świadomie”) kule, pociski (a raczej ich fragmenty) umieszczone tam wtórnie – na pamiątkę. Niewykluczone, że w dawnych czasach wmurowywano pociski z materiałem wybuchowym (z niewiedzy i miejmy nadzieję pozbawione zapalników) lub, że w ścianach budynków znajdują się pociski zamurowane tam "niechcący" po wojnie.
Pamiątkowe pociski i kule w murach można oglądać w całej Polsce i nie tylko.
Są to przeważnie obiekty przypadkowe, a nie takie, które trafiły akurat w dane miejsce w murze.
Takie obiekty są turystyczną pamiątką na całym świecie – na zdjęciu fragment pocisku wmurowany/częściowo utkwił? w postrzelanej Bramie Syjońskiej/Dawida w Jerozolimie (na wspomnienie arabsko-żydowskich walk z roku 1948).
We Wrocławiu kule i pociski można oglądać np. w ścianach kościołów Maurycego u bonifratów (także w budynku klasztoru i w baldachimie ambony - z datą wystrzelenia), Hali Targowej, Traktu Kupieckiego.
A w podwrocławskiej Lutyni słynna jest „kula płacząca armatnią krwią” (na zdjęciu ściana pomalowana - efekt "płaczu" niewielki). I to zapewne nie koniec, więc ciąg dalszy nastąpi.
Widok na kościół bonifratrów od strony kościoła św. Łazarza
Najbardziej efektowny kościół Przedmieścia Oławskiego, o świetnie zachowanym barokowym wyposażeniu, to zaledwie młodszy brat kościoła wrocławskich trędowatych – św. Łazarza (w wersji pierwotnej rówieśnika lokacji Wrocławia) - i kościoła św. Maurycego.
Stosunkowo niewielka świątynia o długości 32,5 m i szerokości 18 m ma charakter - przyciągającej oko - pseudobazyliki, gdzie zamiast niższych od głównej naw bocznych, występują dwa rzędy płytkich kaplic (płytkich, ale ze sobą skomunikowanych, nakrytych wspólnym dachem pulpitowym) a wnętrze jest tak naprawdę jednonawowe.
Kościół jest oświetlony zarówno przez okna kaplic bocznych, jak i przez okna ponad nimi, co jeszcze bardziej upodabnia kościół do prawdziwej bazyliki.
Nawa przykryta jest sklepieniem kolebkowym na gurtach, z otworami okiennymi.
W zachodnim przęśle kościoła kościoła mieści się empora organowa, poprzedzona kruchtą w obrysie wieży.
Czwarte i piąte przęsła kościoła tworzą węższe prezbiterium (ostatnie, wschodnie przęsło to półkoliście zamknięta absyda). W jego północnej części znajduje się empora kolatorska (dla darczyńców i dobroczyńców kościoła oraz klasztoru). Od południa przez zakrystię można dostać się do budynku klasztornego.
Nad głównym (zachodnim) wejściem - kruchtą znajduje się pięciokondygnacyjna wieża na planie kwadratu o ściętych narożach. Wieża przykryta jest hełmem (ośmioboczny ostrosłup miękko przechodzący w półkulę). Kondygnacje wyznaczone są przez wklęsłe gzymsy, charakterystyczne dla późnego baroku. Dynamiki fasadzie i wieży dodają także podziały pionowe wyznaczane przez pilastry.
Fasada zachodnia jest bardziej efektowna od elewacji północnej, dłużej przecież oglądanej później przez wędrowców – to właśnie ona była skierowana wprost ku tym wszystkim, którzy podążali w kierunku Oławy i Strzelina (ważny kierunek na południe i wschód od Wrocławia).
Świątynia kościoła walczącego z reformacją o wiernych powinna być wyeksponowana w terenie – ale jak tego dokonać gdy wokół płasko, a oczekiwanie na ruchy górotwórcze mogło nieco potrwać?
Pod kościołem znajduje się – częściowo zagłębiona w gruncie, rozległa – krypta, dzięki czemu do świątyni wchodzi się po schodach i - lekko co prawda, ale jednak - góruje ona nad okolicą.
"Ściąga wrocławska. Tajemnica krypty wrocławskich bonifratrów, czyli to czego prawdopodobnie nie obejrzymy na kursowej wycieczce" kunstkamerasudecka.blogspot.com
W ścianach kościoła widać wmurowane kule armatnie pochodzące z oblężenia Wrocławia w latach 1806/1807 przez wojska – uważanego przez niektórych za prekursora nowożytnego ludobójstwa – Napoleona.
"Wolność, równość, braterstwo albo śmierć"
Śląscy bonifratrzy („dobrzy bracia”) braterstwo rozumieli trochę inaczej niż uwielbiani przez Polaków (zgodnie ze szkolnym programem oraz mitami narodowymi i ukochanym romantyzmem) rewolucjoniści Napoleona. Nie strzelali z armat do kościołów a leczyli chorych.
Kula armatnia w zakrystii, służąca jako eksponat muzealny i przycisk do papieru
O fundatorach, historii i wyposażeniu świątyni (nie ma we Wrocławiu drugiego kościoła z kulą armatnią w baldachimie ambony) następnym razem.
Polecam „Przedmieście Oławskie we Wrocławiu” (Wydawnictwo GAJT, Wrocław 2013), „Roczniki Sztuki Śląskiej XX” (MNW, Wrocław 2011), „Leksykon architektury Wrocławia” (Via Nova 2011).
Prawdopodobnie nie obejrzymy, bo czasu mało a do krypty nie można wejść „z marszu”.
Wojenne dzieje krypty kościoła bonifratrów to historia, którą powinno się przypominać w mieście, chlubiącym się otwartością, tolerancją i wielokulturowością (nie powierzchowną, ale opartą na solidnych fundamentach).
„Pierś w pierś walczyliśmy, ramię w ramię zmartwychwstaniemy” - zasada, która obowiązywała jeszcze sto lat temu, a która umarła wraz z pojawieniem się nacjonalizmu i komunizmu – u wrocławskich bonifratrów funkcjonowała, podczas oblężenia Festung Breslau, do samego końca II wojny światowej.
Bonifratrzy oficjalnie opiekowali się rannymi żołnierzami niemieckimi, a konspiracyjnie – w krypcie kościelnej – ratowali życie rannym Rosjanom i Amerykanom.
Duszą przedsięwzięcia był rodowity (od XVII wieku) Ślązak.
Gdy on ratował Rosjan Armia Czerwona dokonywała rzezi i gwałtów na Śląsku. Jednak jako prawdziwy chrześcijanin najpierw był człowiekiem, a dopiero później członkiem jakiegoś narodu (powiedzmy sobie szczerze ... o historii dość krótkiej w porównaniu do historii ludzkości). Był Ślązakiem, człowiekiem pogranicza – granica to sztuczna kreska na mapie wymalowana przez polityków z „centrali”. Często biegnie przez starożytne miejscowości.
Kariera duchowna Doroteusza Hejnoła rozpoczęła się w dniu szczególnym – został zakonnikiem 2 maja 1921 roku, a w nocy rozpoczęło się III powstanie śląskie. Od razu zetknął się z rannymi żołnierzami z obydwu walczących stron i musiał bronić jednych przed drugimi.
„Przemiany społeczno-religijne w XX wieku w Pszczyńskiem na przykładzie dziejów Krzyżowic (…)
Analiza zapisów historycznych dowodzi, że w XVII wieku powoli następował proces polonizacji ludności Krzyżowic. Świadczą o tym nazwiska: (…)
Heiner - Hejnor - Hejnoł” sbc.org.pl
Przyszły Doroteusz – Pius Hejnoł urodził się 7 grudnia 1893 roku w Krzyżowicach właśnie.
Podczas oblężenia Wrocławia w 1945 roku zorganizował - w oficjalnym niemieckim szpitalu – konspiracyjny szpital dla jeńców (przeważnie radzieckich), w krypcie kościelnej, wśród sarkofagów i ossuariów. Podziemny cmentarz dawał nadzieję na przeżycie wojny. Ocalono prawie sto osób.
Duchowny został doceniony przez komunistów – Rosjanie nie splądrowali kościoła i klasztoru (a przecież mogli).
Polscy komuniści przyznali zakonnikowi, który „internacjonalizm” miał we krwi a nie na papierze, Złoty Krzyż Zasługi. Ćwierć wieku po wojnie.
To w archiwum u bonifratrów ocalał także maszynopis kroniki księdza Peikerta.
Na koniec ciekawostka dotycząca krypty i wojny 1866 roku, która była początkiem zjednoczenia Niemiec, a której pamiątki znajdują się głównie po południowej stronie Karkonoszy.
Jak się okazuje, nie tylko ...
Na ossuarium umieszczona jest plakieta hauptmanna Arthura Leonhardi ( z herbem - na nim ręka wojownika z włócznią/strzałą obróconą do dołu). wikimedia.org
Swoją drogą to ciekawy herb - w jego bogatszej wersji wojownik jest wyraźnie czarnoskóry.
Pamiątka jest niezwykła, bo można się spodziewać, że kości oficera spoczywają w ossuarium u bonifratrów, tymczasem Leonhardi (niewątpliwie ten sam) ma dobrze opisany i zachowany grób w Czechach, niedaleko miejsca gdzie poległ. vets.cz
"Arthur Leonhardi Hauptmann im 14. Pom. Inf. R. gefallenen 3. Juli 1866.
Arthur Leonhardi král. pruský setník v 14. Pomořanském pěším pluku 3/7 1866."
Zakonnicy upamiętnili w ten sposób swego dobroczyńcę???
„Ołtarz bp Jerina wróci do wrocławskiej katedry prawdopodobnie w 2020 r.” niedziela.pl
Portret biskupa Andreasa Jerina - autorem był prawdopodobnie Marcin Kober
Tydzień temu zakończyła się w Muzeum Narodowym wystawa „Dwa ołtarze”. Pomyślałem, że już nigdy w życiu nie będę miał szansy z tak bliska oglądać dzieła, które do II wojny światowej było takim symbolem Wrocławia, jak ratusz, Most Grunwaldzki, czy Hala Stulecia. Zapisaliśmy się na oprowadzanie kuratorskie i nie zawiedliśmy się – mogliśmy obejrzeć fragmenty ołtarza nawet „pod lupą”: „podpisy” złotników i malarza.
„Srebrny ołtarz Jerina, który był chlubą katedry przez 350 lat (pod koniec II wojny światowej ołtarz został rozmontowany i schowany, ocalał w 80%) wciąż budzi wiele emocji.”
W warstwie malarskiej ocalał niemal w całości i od niej rozpocznę opis.
wroclaw.naszemiasto.pl
Pierwsze zamknięcie ołtarza – życie i działalność św. Jana Chrzciciela, patrona Wrocławia.
„Święty Jan Chrzciciel – ostatni prorok” deon.pl
„Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana” (Mt 11,13)
No dobrze a Apokalipsa?
Wrocław - „miasto ściętej głowy”. Ale co się z nią stało? I dlaczego z plakatu „Święto Wrocławia 2019” oko puszcza święty Jan Ewangelista a nie Jan Chrzciciel? Są tylko trzy „święta narodzenia”? Cz. I kunstkamerasudecka.blogspot.com
Tak, czy inaczej „ostatni prorok” jest nasz – wrocławski.
Jan Chrzciciel zyskał drugie życie po odkryciach w Qumran.
„Israel 2017 SKPS Expedition. 33 szkielety z Qumran. Patron Wrocławia był esseńczykiem? Czy znaleziska z Pustyni Judzkiej to problem dla przesiąkniętego tradycją polskiego Kościoła? Pomost łączący Stary i Nowy Testament” kunstkamerasudecka.blogspot.com
Doszło nawet do tego (fragment wywiadu z wrocławskim biblistą) …
„Fakty są następujące: Józef Milik rzeczywiście odkrył szkielet człowieka pozbawiony głowy. I co ważne, odkrył go na pustyni, a szkielet znajdował się w drewnianej trumnie. Jest to o tyle dziwne, że w tamtym czasie zazwyczaj nie chowano zmarłych w drewnianych trumnach. Skoro taką trumnę przygotowano, to prawdopodobnie konieczne było przeniesione ciała z dalszej odległości. Znaleziska dokonano kilka kilometrów od twierdzy Macheront. Qumran od Macheront dzieli odległość zaledwie piętnastu kilometrów. Milik przypuszczał, że właśnie z twierdzy Macheront uczniowie Jana Chrzciciela (jak zapisano w Mk 6 i Mt 14) zabrali ciało Jana, aby je gdzieś pochować. Szczątki te, zdaniem Milika, datować należy na pierwszą połowę I wieku, czyli dokładnie na czas, kiedy działał Jan Chrzciciel. Co więcej, pochowany mężczyzna mógł być w wieku trzydziestu, trzydziestu paru lat, co odpowiadałoby wiekowi Jana Chrzciciela. To są fakty dotyczące odkrycia dokonanego przez Milika.” mariuszrosik.pl
Jak nie ostatni prorok, to może …
„Kto był pierwszym świętym w historii Kościoła? Przestępca skazany za swoje zbrodnie na najbardziej hańbiącą śmierć. Jak sam przyznał – słusznie skazany. Nazywamy go Dobrym Łotrem i 26 marca obchodzimy jego wspomnienie liturgiczne.” aleteia.org
Oczywiście jest to nieprawda, bo przed nim był Jan Chrzciciel.
„O Janie Chrzcicielu Jezus powiedział, że "między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela". Papież Benedykt XVI w 2007 r. w specjalnej katechezie poświęconej temu świętemu podkreślił, że był on „największym z proroków”. stacja7.pl
To może jak nie ostatni prorok, to pierwszy święty?
„Święci Adam i Ewa, pierwsi rodzice. (…) Przy bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie istnieje kaplica poświęcona św. Adamowi.”brewiarz.pl
„Encyklopedia sudecka. Sudeckie pomniczki - krzyż dzwonnika Röhrichta. Czaszka Adama z Jerozolimy” kunstkamerasudecka.blogspot.com
Czyli … prawie ostatni prorok i prawie pierwszy święty? Straszny bałagan panuje w tej dziedzinie.
Wróćmy do „wrocławskiego fejsbuka”.
Pierwsze zamknięcie ołtarza – życie i działalność św. Jana Chrzciciela, patrona Wrocławia, górna część:
1. Anioł zwiastuje Zachariaszowi (rodzice Jana Chrzciciela to też święci) narodzenie św. Jana
2. Nawiedzenie św. Elżbiety
3. Obrzezanie młodego proroka
4. Św. Jan odpowiada faryzeuszom, czy jest Mesjaszem
Część dolna.
1. Chrzest Chrystusa w Jordanie (miejsce chrztu na zdjęciu – kiedyś Jordan był dużą i czystą rzeką, nieotoczoną polami minowymi)
2. Kazanie św. Jana nad Jordanem (w drugą stronę patrzą biskup Jerin i kanonik Albert – powiększony fragment zdjęcia)
3. Św. Jan potępiający Heroda
4. Scena ścięcia proroka – do czasów współczesnych nie są oni mile widziani w swoich krajach. Wskazują, że wzrost produktu krajowego brutto nie jest jedyną receptą na szczęśliwą i bezstresową przyszłość. Kolejne dowody ludzkość co jakiś czas wyrzuca do kosza.
Drugie zamknięcie ołtarza – Ojcowie Kościoła Zachodu, święci: Grzegorz Wielki, Hieronim, Ambroży i Augustyn.
Na Ambrożym podpisał się twórca malowideł - „fb 1591” - Bartholomaeus Fichtenberger.
O tym wybitnym malarzu epoki manieryzmu wiemy … prawie nic.
Ciąg dalszy nastąpi.
Uwielbiana we Wrocławiu MB Pocieszenia z Hodowicy to ta sama, którą niezbyt lubiano (oficjalnie) w czeskich Sudetach pod władzą Habsburgów?
Rok 2019 …
„Pierwsze po II wojnie światowej uroczystości wielkanocne odbyły się wśród ruin kościoła Wszystkich Świętych w Hodowicy koło Lwowa. (…) Po zamknięciu kościoła przez władze sowieckie większość znajdujących się w nim rzeźb w 1965 roku zabrano do Lwowskiej Galerii Obrazów. Obecnie kompozycje rzeźbiarskie Samson i Ofiara Abrahama można zobaczyć w Muzeum Jana Jerzego Pinsla we Lwowie.” kuriergalicyjski.com
„Jan Jerzy Pinsel” – podobnie jak „Jan Jerzy Urbański” - powinien być znany we Wrocławiu.
MB Pocieszenia z Hodowicy ma szczęście do ruin z powodów politycznych (ostatni przykład: „Polska w ruinie”) - jej kaplice i kościoły burzyli zarówno przeciwnicy wiary katolickiej, jak i … katolicy???
W historii MB Pocieszenia z Hodowicy skupia się jak w soczewce historia Środkowej Europy: Monarchii Habsburgów, II RP, Kresów, ZSRR, Ukrainy, Czechosłowacji i Czech oraz współczesnego Wrocławia i III RP.
„W lesie, na granicy między miejscowościami Ryžoviště i Veveří, znajduje się drewniana kapliczka. Dawniej prawdopodobnie wiodła tędy droga łącząca obie miejscowości. W tym miejscu stało kolejno już kilka kapliczek, ta współczesna pochodzi z roku 1906, kiedy właściciele dóbr sowinieckich odnowili cudowne źródło i postawili nowy, drewniany budyneczek. Jest to niemal cud, że ta budowla przetrwała do naszych czasów”.
Kolejna kapliczka powstała w miejscu, w którym co najmniej od początku XVIII w. (opisywany w roku 1738) na skraju lasu (na drzewie) wisiał cudowny obraz. W jakich okolicznościach został namalowany zapewne nigdy się nie dowiemy. Musiał znajdować się tam już wiele lat i cieszyć się sławą „cudownego”, skoro w listopadzie roku 1738 został przeniesiony (za zgodą biskupa) do kościoła parafialnego w Ryžoviště i umieszczony w ołtarzu bocznym. Tu następuje dość burzliwy i nie do końca jasny fragment historii obrazu (jakby jego początki były jasne ...). Maksimum cudów (głównie uleczenia ciężko chorych) zanotowano w latach 1738 – 1741. Na miejscu owego drzewa wybudowano kapliczkę, ale z powodu wojen śląskich zainteresowanie miejscem pielgrzymkowym znacznie zmalało. Obraz, który powrócił na pierwotne miejsce z budynku kościoła, zaczął o sobie przypominać cudami w roku 1799, co jednak nie było już wygodne dla władz kościelnych i państwowych, które zainterweniowały w roku 1801, do tego stopnia, że obraz został wywieziony do Ołomuńca (przedtem na krótko znajdował się w głównym ołtarzu kościoła parafialnego w Ryžoviště) a kapliczka została zburzona do fundamentów (niespokojny czas po reformach józefińskich). Była niechcianą konkurencją dla oficjalnego miejsca pielgrzymkowego w okolicy - „Świętego Kopczyka” koło Ołomuńca.
Skoro jednak na początku XX wieku zdecydowano się na odnowę miejsca pielgrzymkowego, to znaczy, że pomimo braku obrazu, tradycja lokalna nie umarła i została wsparta nowym zastrzykiem polskiego kultu w odległej Galicji, w drugiej połowie XIX w.
Cudem Europy Środkowej jest to, że odnowiła się (podobno dosłownie) na polsko-ukraińskich oraz polsko-niemieckich „Kresach”. Wystarczyła kopia?
„Obraz Matki Bożej Pocieszenia z Hodowicy koło Lwowa, znajdujący się dziś w bocznej nawie kapucyńskiej świątyni pw. św. Augustyna we Wrocławiu, przedstawia przydrożną kaplicę w okolicach Ołomuńca na Morawach i znajdującą się w niej małą figurkę Maryi z Dzieciątkiem.”wroclaw.kapucyni.pl
„Kopie tohoto obrazu, dosud velmi uctívána, se nachází v Polsku, ve Wroclavi, v kostele Sv. Augustina.” staresovinecko.cz
Stąd niepodpisane ilustracje.
Oczywiście, gdy ktoś potrafi uzupełnić tę historię, proszę o uwagi.
O "Zamku Sowiniec" pisał Piotrek Adamski (w wydanych przez SKPS "Pielgrzymach 1998").
Zamek Sowiniec był jedną z głównych, nowożytnych siedzib Zakonu Rycerzy Niemieckich ("krzyżaków"). Rycerze Niemieccy wcale nie lubili Hitlera - z wzajemnością.
A - podobnie jak Polacy - lubili NMP.
Żydzi aszkenazyjscy – związani ze Środkową, Zachodnią i nawet Północną Europą.
Żydzi sefardyjscy – potomkowie Żydów wygnanych w XV wieku z Hiszpanii.
„2 października minął czteroletni okres obowiązywania ustawy, która umożliwiała potomkom wypędzonych z Hiszpanii Żydów otrzymanie obywatelstwa. W tym czasie spłynęło ponad 132 tys. wniosków o nadanie obywatelstwa. Najwięcej z Wenezueli, Meksyku i Kolumbii.”
wyborcza.pl