"Właściwie do końca XVII stulecia gabinety osobliwości tworzone były bez żadnego planu. (...) Typowy zbieracz epoki ciekawości nie miał nic wspólnego z dzisiejszym stereotypem maniakalnie drobiazgowego i zamkniętego w sobie kolekcjonera. (...) Kolekcjonerzy byli najczęściej humanistami lub lekarzami i chętnie pokazywali swoje zbiory ludziom o podobnych zainteresowaniach." M. Krawczyk "OSOBLIWE GABINETY EPOKI CIEKAWOŚCI"
poniedziałek, 21 października 2013
Ogródki działkowe we Wrocławiu i "zwierzęta Sudetów" ... czyli zając
Ostatnio zające częściej widuję we Wrocławiu, niż w Sudetach.
"Ogródki działkowe to relikt socjalizmu."
A takie gadanie to idiotyzm.
(Bo OFE to pozostałość czego?) Zusowscy emeryci pojadą na te obiecywane Hawaje?
Emeryci - w większości - chcą tylko tego, by dać im spokój i nie mamić kolejnymi obietnicami.
I są całkiem zadowoleni, gdy mają spokój.
Co nie oznacza, że sposób zarządzania ogródkami nie może być zreformowany.
Z całkiem znanej w Polsce strony warszawa.pl
"Działkowicze hodują również na działkach gołębie (hobby). Często towarzyszą im psy. Na działkach żyją też koty wolno żyjące, które znajdują tu opiekę i dostatek pożywienia. Koty są drobnymi drapieżnikami regulującymi populację gryzoni, ptaków i innych drobnych zwierząt. Ogrody działkowe stanowią enklawę zieleni i bogatego świata zwierzęcego. By ten stan trwał, propaguje się ekologiczne zasady uprawy i zapobiegania niszczącym je szkodnikom. Działkowicze unikają pestycydów, które niszczą zarówno zwierzęta niepożądane jak i pożyteczne i mają dzięki temu zdrowszą i smaczniejszą żywność. Bogactwo szaty roślinnej ogrodów działkowych sprzyja bogactwu świata zwierząt. Tu znajdziecie ogrom różnych motyli, ptaków, w tym śpiewających i drobnych ssaków oraz płazów i gadów. Wystarczy tylko zachować ciszę, spokój i rozejrzeć się wokół.
Ten niezwykły świat natury staje się jeszcze wspanialszy gdyż na wielu działkach pozostawia się strefy „zaniedbane”, w których Przyroda sama „myśli” o siebie. Miejsca takie są obsadzone krzewami kolczastymi co chroni przed drapieżnikami gniazdujące w nich ptaki i inne zwierzęta. Często kilku sąsiadów organizuje wspólnie takie „dzikie” miejsca w jednym, uzgodnionym narożniku. Dzięki temu łączna powierzchnia „naturalnych” wysepek dzikiej zieleni (popularnych chwastów bez których nie będzie życia na Ziemi, i które dzięki swym głębokim systemom korzeniowym „wyciągają” składniki odżywcze z głębi gleby, a które to substancje są zwykle niedostępne dla roślin uprawnych) staje się znacznie większa, a tym samym bardziej sprzyjająca życiu drobnych zwierząt, które potem umilają odpoczynek właścicielom działek."
środa, 16 października 2013
Wilhelm Freiherr von Engerth - konstruktor pierwszych górskich lokomotyw
"Awers: moneta ukazuje lokomotywy: historyczną i współczesną, przedstawia techniczny rozwój lokomotyw pomiędzy latami 1854 i 2004; górna połowa awersu przedstawia lokomotywę elektryczną „Taurus” z serii 1016; w dolnej połowie jest pierwsza górska lokomotywa parowa, jej budowniczym był Wilhelm Freiherr von Engerth.
Rewers: pociąg w czasie jazdy w pięknym alpejskim krajobrazie." katalogmonet.pl
Tekst "Gwiazdka Cieszyńska - Kolej Semmering" autorstwa Błażeja Guzy przypomina postać wybitnego inżyniera pochodzącego ze śląskiej Pszczyny.
"W związku z tym, że kolej poprowadzono w trudnym, górzystym terenie, powszechnie używane lokomotywy nie mogły poradzić sobie z nachyleniami i promieniami skrętu niektórych łuków. Na specjalne potrzeby kolei powstała nowa konstrukcja, której projektantem i twórcą był Wilhelm Freiherr von Engerth. Urodził się on w Pszczynie 26 maja 1814 roku, zmarł zaś 4 września 1884 roku. Początkowo studiował architekturę, ale w 1834 roku zaczął studia z zakresu budowy maszyn. Pod koniec 1850 roku był już dyrektorem generalnym Cesarsko-Królewskich Kolei Państwowych. Należał do najbardziej entuzjastycznych zwolenników regulacji Dunaju - wynalazł specjalne, pływające bariery (tzw. Schwimmtor) zapobiegające przedostawaniu się lodu do kanału na rzece. Na Wystawie Światowej w Wiedniu w 1873 roku pełnił funkcję kierownika inżynierii i prowadził budowę hal targowych jako główny inżynier." histmag.org
"Stütztenderlokomotive -parowóz z tendrem podporowym. (...) Zasada jest taka: W loku ze stojakiem kotła wiszącym daleko za ostatnią osią wiązaną, stojak kotła jest podparty przednią osią tendra, przy czym tender też jest napędzany. Pierwszym takim lokiem był parowóz prof. Engertha, zbudowany dla kolei na przełęczy Semmering; miała ona napęd na przednią oś tendra poprzez przekładnię zębatą z ostatniej osi wiązanej, a 1. i 2. oś tendra były połączone wiązarami. Lokomotywy systemu Engertha były budowane w poważniejszych ilościach (w sumie ładne kilkadziesiąt sztuk) dla kolei szwajcarskich (...)." parowozy.net
Najstarszy z trzech zachowanych parowozów Engertha to Lokomotiva Kladno. cs.wikipedia.org
wtorek, 1 października 2013
Grzyb, który ma swój pomnik. „Towarzysz Szmaciak” na Wzgórzach Strzelińskich
„Teraz w swej willi siedzi Szmaciak,
już w spodniach w prążki, a nie w gaciach,
owinął przy tym się szlafrokiem
i pije scotch z wiśniowym sokiem.
Pije, bo się straszliwie martwi
pod kątem własnym i przyszłości
i bardzo źle myśli o partii,
a kierownictwie w szczególności.
„Coś się ta ryba nam od głowy
zaczyna psuć, bo, rozumicie,
środek jest prima, dół jest zdrowy,
znaczy się: nie gra coś na szczycie
Już drugi raz zawodzi góra.
Gdy krzyk się robi, dają nura!
A ty się tutaj gimnastykuj
z masami sam na sam na styku!”
Janusz Szpotański „Towarzysz Szmaciak czyli wszystko dobre, co się dobrze kończy”
Grzyb „jest prima, dół jest zdrowy” oraz o wiele sympatyczniejszy od „Towarzysza Szmaciaka”. Może ważyć wiele kilogramów – jeden wystarczy na obiad dla kilku osób. Ale jest coraz rzadszy i dlatego chroniony.
Szmaciak ma w Polsce swój pomnik.
„Było to dokładnie 15 września 1977 r. Po upalnym, ale i mokrym lecie sezon na grzyby udał się znakomicie. Do tarnowskiego oddziału "Dziennika Polskiego" przy ulicy Krakowskiej 12 w Tarnowie zapukał rankiem pan Henryk Witkiewicz. - Może to was zainteresuje - powiedział - znalazłem dość dużego grzyba. Na miejscu, w Piotrkowicach, niedaleko małej polanki przy trasie do Krynicy pan Witkiewicz pokazał swoje znalezisko. Był z tym grzybem Wielki Kłopot. Nikt nie wiedział początkowo, jak się nazywa. Ostatecznie w sanepidzie orzeczono, że to szmaciak gałęzisty, bardzo rzadko występujący w Europie grzyb. (…)
Wiadomość nazajutrz podał ówczesny "Dziennik Telewizyjny" i PAP. Natychmiast wieść rozeszła się po świecie: Reuter, AFP i inne agencje donosiły, że w Piotrkowicach, wsi w woj. tarnowskim w Polsce znaleziono Największy Grzyb Świata. Sam znalazca otrzymał wycinek nawet z amerykańskiej gazety na ten temat - od swej rodziny mieszkającej w USA. Musiało upłynąć 15 lat od niezwykłego grzybobrania, by na polance, przy niewielkim parkingu upamiętnić niecodzienne znalezisko, które takim echem odbiło się na świecie. Wojewódzki Ośrodek Kultury w Tarnowie w 1992 r. zbudował tu makietę - jedyny w swoim rodzaju pomnik Największego Grzyba Świata. Od tej pory zatrzymują się tu liczne wycieczki z kraju i z zagranicy. Piotrkowice - zapomniana wieś na turystycznej trasie stała się powszechnie znana. Makieta Największego Grzyba Świata zrobiła wielką karierę, będąc uwiecznioną na widokówkach. Być może produkowane też będą pamiątkowe miniaturki Grzyba...”
Informacje ze strony pogorza.pl
To już nie jest „Największy Grzyb Świata”, ale pozostał atrakcją turystyczną.
Pomnik szmaciaka można obejrzeć w Wikipedii.
Zdjęcia sudeckiego szmaciaka gałęzistego wykonałem na Wzgórzach Strzelińskich.
Subskrybuj:
Posty (Atom)